A ja nie rozumiem, Jadwigo, ty mi się nie cieszysz? zapytała teściowa, podpierając się pod boki, oznajmiając zamiar zamieszkania u młodych na czas remontu.
A tego to ja nie wiem, jak to będzie wyglądać! Może na miesiąc, a może i na pół roku się przeciągnie, jeżeli mi u was spodoba! Remont, sama wiesz, to nie byle co Nie trzeba się z nim spieszyć!
Jadwiga włożyła mnóstwo wysiłku, by przekonać męża do życia z dala od rodziców.
Przez pierwsze miesiące po ślubie Krzysztof stanowczo odmawiał wyprowadzki z rodzinnego domu:
Jadziu, co ci nie pasuje? Przecież żyje się nam dobrze! Mamy własny pokój, nikt się nam nie wtrąca, nie przeszkadza. Po co wydawać pieniądze na wynajem?
Krzysiu, naprawdę ci to odpowiada? Twoja matka, wybacz, ale to osoba absolutnie pozbawiona taktu!
Wczoraj wparowała do łazienki, gdy brałam prysznic, choćby drzwi za sobą nie zamknęła, odsunęła zasłonę i wrzeszczała: A co ja tam nie widziałam!
Krzysztof tylko się zaśmiał:
No, mama po prostu tak ma. Żyje sama, nie przywykła zamykać drzwi.
Poczekaj trochę, już niedługo powinna się udać sprzedaż mojego mieszkania, klienci prosili o przesunięcie formalności o parę miesięcy.
Nie mają jeszcze całej sumy. Jak sprzedamy, dołożymy pieniądze od twoich rodziców i się wyprowadzimy. Po co teraz wynajmować?
Jadwiga znosiła to cierpliwie. Teściowa rzeczywiście była bezceremonialna Danuta Januszowa najpierw mówiła, a dopiero potem myślała, co powiedziała.
Tobie, Jadziu, nie zaszkodziłoby trochę schudnąć każdego ranka pouczała synową Danuta Januszowa. Boczki wiszą! Bardzo to nieładnie.
Ja, między nami mówiąc, gdy wychodziłam za mąż, ważyłam tylko 43 kilogramy. Mój pierwszy mąż, ojciec Krzysia, mógł moją talię objąć dwoma palcami!
Ciekawe, co was tak rozepchało? myślała w duchu Jadwiga. Nie, no co to za człowiek! Specjalnie chyba drażni?
Mieszkanie w końcu sprzedali, dołożyli oszczędności i kupili nowe.
Jadwiga wyprowadzała się od teściowej ze łzami euforii w oczach, nie mogła uwierzyć, iż jej męki wreszcie się skończyły.
Spokój nie trwał długo Danuta Januszowa, widocznie stęskniona za synem, zaczęła regularnie się wpychać z wizytami:
Krzysiu, proszę, spędźmy chociaż te weekendy bez twojej mamy? błagała męża Jadwiga. Na prawdę, nie wytrzymam jej gadania!
Gdy w sobotę przychodzi, po trzech godzinach mam odciski na języku!
Danuta Januszowa nie potrafi po prostu opowiadać ona koniecznie musi prowadzić dialog. Zmusza mnie, żebym odpowiadała!
Jadziu, a ty jak to widzisz? Mama przyjdzie, ja otworzę drzwi i powiem: No, to się widzieliśmy, do widzenia!?
Po pierwsze, będzie obrażona, a po drugie, ja tak nie potrafię. Zostaliśmy sobie tylko my, innych krewnych adekwatnie nie mamy.
***
Gdy Jadwiga zaszła w ciążę, Danuta Januszowa potroiła wysiłki. Mając mnóstwo wolnego czasu, ciągnęła się za synową po sklepach, do lekarzy, wprosiła się choćby na USG:
To moja wnuczka! Albo wnuczek mówiła dumnie Danuta Januszowa do lekarza. Zróbcie proszę dwa zdjęcia. Ja też chcę takie na pamiątkę!
Jadwiga, niedługo przed porodem, zebrała się na odwagę i wywołała teściową na poważną rozmowę:
Danuto Januszowo, rozumiem, iż bardzo chcesz zająć moje miejsce w życiu syna, ale proszę, dogadajmy się od razu nie ucz mnie, jak mam wychowywać dziecko!
Nie chcę się z tobą kłócić. Ostrzegam żadnych rad nie zniosę. Możemy chociaż w tej kwestii obyć się bez moralizowania?
Danuta Januszowa obraziła się, ale nie sprzeciwiła. Pewnie zrozumiała, iż Jadwiga mówi poważnie.
Gdy urodziła się Zosia, teściowa zebrała całą bandę dalekich krewnych i bez zapowiedzi wtargnęła do mieszkania syna.
Nikt nie był przygotowany na gości Krzysztof dopiero co przywiózł żonę i córeczkę ze szpitala, wszyscy spali:
A nie mówiłam? burknęła Danuta Januszowa, wciskając się do przedpokoju z dw







