– jeżeli dzieciak będzie podobny do byłego – zrezygnuję… dam życie i zrezygnuję! – bezbarwnym głosem powiedziała Lera

newsempire24.com 1 dzień temu

Jak dziecko będzie podobne do tamtego odmówię dam mu życie i odmówię! bezbarwnym głosem powiedziała Ola.

Wszystko, kochanie, za późno się zreflektowałaś, teraz tylko czekać na termin podsumował lekarz. Inaczej możesz zostać bez dzieci.

Ola wyszła z gabinetu, usiadła na kanapie, żeby ochłonąć. Chciało jej się płakać z bezsilności Podniosła głowę i zobaczyła, jak za oknem jesienny wiatr bezlitośnie kołysze gałęziami z resztkami liści.

Wydawało jej się, iż teraz jest jak ta gałąź za oknem zupełnie bezradna, i iż to dziecko jest nie na miejscu. Przecież jeszcze trzy miesiące temu tak bardzo go chciała Jak gwałtownie się wszystko zmieniło.

Wyszła z przychodni, wyprzedzając szczęśliwą parę: mężczyzna obejmował żonę, oboje się uśmiechali. Na ten widok zrobiło jej się jeszcze ciężej. Ola powlokła się na przystanek.

Gdy w końcu dotarła do domu, zamknęła się w swoim pokoju i nie wychodziła prawie godzinę. Matka namawiała ją, żeby coś zjadła, ale córka nie odpowiedziała ani słowem. Halina Piotrowska poszła do kuchni i usiadła, zamyślona. W mieszkaniu panowała ciężka cisza.

Wkrótce wyszła Ola, usiadła naprzeciw matki i tak samo w milczeniu przesiedziały kolejną chwilę.

Jak będzie podobny do niego odmówię dam mu życie i odmówię powtórzyła bezbarwnym głosem.

Halina Piotrowska drgnęła, słowa córki wyrwały ją z zamyślenia:

Tego jeszcze brakowało! Aleksandro, ty w ogóle myślisz, co mówisz? Halina, gdy chciała mówić z córką poważnie, zwracała się do niej pełnym imieniem.

Zdrowa, pracowita dziewczyna odda swoje dziecko i z jakiej racji? Co rodzina powie? Koledzy z pracy? Jak ty w ogóle będziesz żyć? Ludzie co powiedzą? I dziecko nie jest winne, iż ojciec to łajdak.

Mam pluć na ludzi, kto mnie pożałuje? wykrzyknęła Ola. W tej chwili przypominała zapędzone w kozi róg zwierzę. W dużych brązowych oczach malował się strach, usta drżały, ramiona opadły.

Ja cię pożałuję i pomogę odpowiedziała Halina. I nie pozwolę porzucić własnego wnuka czy wnuczki

Sama ledwo wiążesz koniec z końcem, pensji nie płacą, jaka pomoc może być?

Przeżyjemy upierała się matka. W czasach wojny ludzie przeżywali, a teraz mamy pokój rok osiemdziesiąty dziewiąty.

Ola ciężko westchnęła. Już teraz było jej strasznie, a co dopiero przed nią zupełna niewiadoma. Nie wiedziała jeszcze, iż lata dziewięćdziesiąte pokażą swoje najgorsze oblicze. Ale dziś wiedziała tylko jedno: Krzysztof ją zostawił.

Pobrali się pół roku temu, a przed tym spotykali się półtora roku. Nic nie zapowiadało nieszczęścia tej młodej, pięknej parze.

Ola pamiętała tamten dzień, gdy Krzysztof wrócił do domu zupełnie innym człowiekiem. Próbował być taki jak zawsze, ugodowy.

Nie dało się nie zauważyć jego dystansu, zamyślenia i tego spojrzenia spojrzenia mężczyzny, który przestał kochać Olę.

Wiedział już, iż ona jest w ciąży, i to go męczyło najbardziej, inaczej odszedłby od razu. Miesiąc Ola wypytywała, co się stało, i dopiero gdy Krzysztof w końcu odszedł, poznała powód.

Ola wpadła w histerię, gdy przyszła matka Krzysztofa i też płakała, nie spodziewając się takiego podstępu od syna.

A ta historia ciągnęła się jeszcze ze szkolnych czasów. Kiedy Krzysztof przeszedł do maturalnej klasy, pojechał na obóz turystyczny.

Byli tam nastolatkowie z całej Polski: chodzili na wycieczki, żyli w namiotach. Tam poznał Kasię, zakochał się od razu.

Przez dwa tygodnie nie odstępował jej na krok. Gdy się rozstali, wymienili adresy. Ale Krzysztof, przeprowadzając się do nowego mieszkania, zgubił jej adres. Od niej też nie było listów.

Z czasem się pogodził i starał zapomnieć. Ale potem zrozumiał, iż to była jego jedyna miłość. Po trzech latach poznał Olę, wydawało się, iż Kasia została w przeszłości, i po dwóch latach wzięli ślub, zaczęli czekać na dziecko.

Kasia pojawiła się niespodziewanie. Też nie zachowała adresu, ale wiedząc, w jakim mieście mieszka Krzysztof, dała ogłoszenie do lokalnej gazety. I Krzysztof je zauważył. Zaprosił Kasię do siebie, wynajął dla niej pokój w hotelu.

Najpierw chciał tylko zobaczyć dziewczynę, którą przez tyle lat nie mógł zapomnieć. Ale spotkanie od razu ich zbliżyło. Decyzja przyszła mu ciężko, ale ją podjął: zostawić żonę Olę, która czekała na dziecko, i wyjechać z Kasią.

W pracy Olę wszyscy wspierali. Nowa dziewczyna, która dopiero się zatrudniła, smutno zauważyła:

Dziecko to szczęście, a my z mężem od pięciu lat nie możemy.

Właśnie z mężem zirytowała się Ola. Nie miała teraz euforii z oczekiwania na pierworodnego, tylko ciągle bolała ją myśl, iż została po prostu porzucona.

W domu Halina starała się dogodzić Oli, żeby zagłuszyć jej smutek i rozczarowanie. Aż pewnego dnia przyszła teściowa. Weszła i rozpłakała się. Naprawdę chciała, żeby syn Krzysztof i Ola byli razem.

Kasi nowej żony syna nie lubiła. Choćby dlatego, iż zabrała Krzysztofa tysiąc kilometrów stąd. Oczywiście tak myślała, choć w rzeczywistości Krzysztof sam wyjechał taką miał wolę.

Od pocieszeń dwóch przyszłych babć jej dziecka Oli było i ciężko, i jednocześnie lżej. Ale najbardziej bała się, jak przywita swoje dziecko.

A co, jeżeli będzie miał oczy, nos, usta jak Krzysztof i co wtedy? Całe życie patrzeć na swoje dziecko i przypominać sobie zdradę męża?! Tego się bała.

Gdy Ola wypisywała się ze szpitala, nie spodziewała się, iż przyjdzie tyle osób. Była jej mama Halina, była teściowa Weronika Sergiejówna, przyszła blisko

Idź do oryginalnego materiału