Dzisiaj postanowiłam zapisać w dzienniku moje wspomnienia. Wszystko zaczęło się, gdy Julka zaszła w ciążę. Jej mąż, Grzegorz, przez cały ten czas nie odstępował jej na krok. Spełniał każde jej kaprysy i zachcianki. W końcu nadszedł ten dzień Grzegorz zawiózł Julkę do szpitala. Gdy na świat przyszła zdrowa córeczka, odetchnął z ulgą. Szczęśliwy i dumny nowo upieczony tatuś wrócił do domu, by odpocząć. Następnego dnia przyjechał odwiedzić żonę z córeczką. Pańskiej żony tu nie ma oznajmiono mu nagle. Niemożliwe! nie dowierzał Grzegorz. Może wyszła gdzieś? Proszę jej poszukać! Nie, odeszła. Oto list powiedziała pielęgniarka, podając mu złożony na pół kartek. Grzegorz rozwinął go i zbladł po przeczytaniu.
Grzegorz, kierownik działu sprzedaży, był singlem, więc gdy zobaczył młodą i piękną Julkę, od razu się zakochał. Pierwszego dnia pracy w jego dziale podeszła do niej od razu. Dzień dobry, koleżanko powiedział z tak ciepłym uśmiechem, iż wzrok Julki mimowolnie się na nim zatrzymał. Dzień dobry odpowiedziała miękkim głosem i uśmiechnęła się. Więc zabierasz się do obowiązków. Ola, nasza starsza koleżanka, wprowadzi cię w temat wskazał ją wzrokiem. Zapoznaj się z instrukcją. Powodzenia, mam nadzieję, iż się dogadamy.
Koleżanki, głównie kobiety, spojrzały z zaciekawieniem na swojego szefa, a gdy wyszedł, Ola szepnęła do Weroniki: Od kiedy to nasz Grzegorz interesuje się nowymi pracownikami? i obie się zaśmiały.
Julka początkowo się przyglądała. Nowy zespół. Nie zachowywała się skromnie, ale cicho zajęła pozycję obserwatorki. Młoda dziewczyna, ledwie dwadzieścia dwa lata, a już od siedemnastego roku życia zniszczyła kilka rodzin. choćby w szkole średniej zdążyła uwikłać się w romans z nauczycielem znacznie starszym od siebie, ale on pierwszy się opamiętał i zerwał znajomość, gdy do jego żony dotarły plotki.
Minęło trochę czasu, aż Grzegorz pewnego dnia zaproponował jej kawę po pracy. Czemu nie, pan jest moim szefem, a z szefem zawsze warto mieć dobre relacje uśmiechnęła się.
Julka uśmiechała się tak słodko i niewinnie, iż pomyślał, iż żartuje. Ale ucieszył się, iż się zgodziła. Grzegorz miał trzydzieści lat, nigdy nie był żonaty, miał wprawdzie związki, ale nigdy nie doszło do poważnych decyzji. Dlatego ten związek rozwinął się gwałtownie zakochał się, spotykali się, aż w końcu wszyscy koledzy ze zdumieniem usłyszeli, iż zaprasza ich na swoje wesele z Julką.
Spełniał każde jej zachcianki i kaprysy. Zaakceptował choćby jej warunek: Na razie nie planujemy dzieci. Chcę żyć dla siebie. Jak będę gotowa na macierzyństwo, dam ci znać. Na razie, kochanie, żadnych pieluch i śpioszków.
Grzegorz myślał, iż z czasem żona zrozumie, iż rodzina bez dzieci to nie rodzina. Ale Julka nie zamierzała rodzić, a gdy próbował poruszyć temat, ostro go uciszała: Kochanie, od razu ci powiedziałam, a ty się zgodziłeś. Nie dręcz mnie tematem dziecka. Jeszcze nie jestem gotowa.
Minęło trochę czasu, aż pewnego dnia mąż zobaczył, jak żona smutna wychodzi z łazienki z testem ciążowym w ręku. Julka, jesteś w ciąży?! Tak kiwnęła głową. A on z euforii podniósł ją na ręce, a ona wybuchnęła płaczem. Nie chcę rodzić, nie chcę być gruba. Musisz coś zrobić. Ale on trzymał ją i całował mokre od łez policzki. Nie złość się, nie płacz, to przecież szczęście. Jak bardzo cię kocham, Julka. Będziemy mieć dziecko!
Ale Julka była zdeterminowana poszła do lekarza, by przerwać ciążę. Na szczęście Grzegorz zdążył przybiec do szpitala. Wyprowadził ją na zewnątrz, kłócąc się. Proszę cię, Julka! Nie rób tego, niech się urodzi nasze dziecko. Obiecuję, iż we wszystkim ci pomogę!
Żona w końcu się zgodziła, pod warunkiem, iż nie będzie zmieniała pieluch ani wstawała w nocy do dziecka. Przez całą ciążę Grzegorz nie odstępował jej na krok, spełniając każde życzenie. W końcu nadszedł ten dzień zawiózł ją do szpitala. W chwili, gdy na świat przyszła zdrowa córeczka, odetchnął z ulgą.
Szczęśliwy nowy tata wrócił do domu odpocząć. Następnego dnia, gdy przyjechał do szpitala, usłyszał: Pańskiej żony tu nie ma, uciekła, zostawiła dziecko. Niemożliwe! nie wierzył. Może wyszła? Proszę jej poszukać! Nie, odeszła. Oto list powiedziała pielęgniarka, podając mu złożony na pół kartek.
Grzegorz rozwinął kartkę i zbladł.
Były tam tylko trzy słowa: Nie szukaj mnie.
Julka nie pojawiła się ani w pracy, ani w domu, nie odbierała telefonów, zmieniła numer. Dopiero po półtora miesiąca zadzwoniła do Grzegorza. Spakuj moje rzeczy, przyjedzie po nie mój Artur. Rozwód możesz sama załatwić, i tak nie przyjdę.
Nie było choćby słowa o córce nie była jej potrzebna, tak jak Grzegorz. I tak został dla małej Oli zarówno ojcem, jak i matką. Na szczęście niedaleko mieszkała jego mama, która pomagała w opiece
Słysząc dzwonek telefonu, Zofia odebrała. Dzwoniła ze szkoły pani Marta, nauczycielka jej syna, Daniela, który chodził do drugiej klasy. Proszę natychmiast przyjść do szkoły, syn zrobił coś niewybaczalnego! rzuciła i odłożyła słuchawkę, nie wdając się w szczegóły.
Zofia złapała torbę, wymknęła się z pracy i pobiegła do szkoły. Co mógł zrobić Daniel? Przecież to spokojne dziecko myślała po drodze.
Daniel urodził się wbrew wszystkim diagnozom lekarzy. Jej mąż, Krzysztof, przed ślubem uczciwie przyznał, iż nie może mieć dzieci, miał choćby zaświadczenie. To był jego trzeci związek.
Może lekarze się mylą Zofia i tak wyszła za niego, bo kochała, ale miała nadzieję, iż jeżeli nie będą mieli dzieci, może adoptują. Ale Krzysztofowi na razie o tym nie mówiła.
W pierwszym małżeństwie Krzysztof wytrzymał pół roku, oskarżając żonę o zdrady i słusznie. Druga żona nalegała na badania,







