Nie dzwonić więcej! Po co tracić czas na coś, co was nie obchodzi? Już dawno zrozumiałam, iż ani ty, ani twoje dzieci nie interesujecie się tym, czy babcia żyje i jak się czuje!

newsempire24.com 20 godzin temu

**Dziennik osobisty**

*Nie dzwonić więcej! Po co tracić czas na coś, co cię nie obchodzi? Już dawno zrozumiałam, iż ani ty, ani twoje córki nie potrzebujecie babci, by czuć się szczęśliwe.*

Kiedy skończyłam studia, w moim życiu wydarzyły się dwie ważne rzeczy ślub z Andrzejem i pierwsza praca w Warszawie. Zaczęłam jako kierowniczka w solidnej firmie, a po kilku latach poszłam na urlop macierzyński, by urodzić córkę Zosię. Wyrosła na bystrą dziewczynę, więc z mężem nie żałowaliśmy pieniędzy na jej naukę w Krakowie. Po studiach Andrzej załatwił jej dobrą posadę w banku.

Rok później poznałyśmy jej narzeczonego, Kamila. niedługo wzięli ślub, a potem na świat przyszły bliźniaczki Lena i Maja.

Miały osiem lat, gdy ich dziadek odszedł. To był cios dla nas wszystkich. Zosia rozumiała, jak bardzo cierpię, więc dzwoniła codziennie po pracy, opowiadała o swoim dniu, a ja dzieliłam się swoimi sprawami.

Ale z czasem córka stała się coraz bardziej zajęta. Gdy dzwoniłam, zawsze miała powód, by gwałtownie kończyć rozmowę. W końcu ograniczyła się do krótkich telefonów raz na kilka dni zawsze w pośpiechu, między gotowaniem a wyjściem na zakupy. Pewnego dnia nie wytrzymałam i kiedy znów mówiła półsłówkami, wybuchnęłam:

jeżeli nie masz czasu dla matki, to lepiej wcale nie dzwonić! Po co udawać, iż słuchasz, gdy myślisz tylko o swoich sprawach?

Zosia zmieszała się, ale jakoś to załagodziła, a ja przeprosiłam za ostrość słów. Na krótko zaczęła dzwonić częściej, by potem znów ograniczyć się do jednego telefonu w tygodniu.

Czułam się zraniona. Straciłam apetyt, noce spędzałam na przewracaniu się z boku na bok. Punktem kulminacyjnym był tydzień ciszy ani jednego telefonu, ani odpowiedzi na moje wiadomości. Gdy w końcu odezwała się, nie wytrzymałam:

Nie dzwoń już! Wiesz co? Dawno zrozumiałam, iż nie potrzebujecie mnie ani ty, ani wnuczki. Dzwonicie tylko wtedy, gdy chcecie pierogi na niedzielę albo prezent na urodziny! Wystarczy!

Zosia wpadła w złość, krzyknęła, iż jestem egoistką i więcej nie usłyszę jej głosu. Te słowa ścisnęły mi gardło, serce waliło jak szalone, a potem ciemność. Ocknęłam się w szpitalu.

Pielęgniarka, słuchając mojej historii, pokiwała głową i powiedziała:

Proszę pani, my, młodzi, mamy dziś sto rzeczy na głowie praca, dzieci, dom, rachunki. Czasem ledwo starcza sił na krótkie cześć. Powinna pani znaleźć sobie zajęcie, które wypełni dni. Wtedy nie będzie czasu w liczenie telefonów.

I wiecie co? Miała rację. Gdy robisz coś, co kochasz, nie czekasz cały dzień na dzwonek telefonu.

Idź do oryginalnego materiału