Obca, ale bliska, jak rodzina

twojacena.pl 1 dzień temu

„Obca, ale swoja, bliska”

– Mamo Fajo, jak tam? Szliśmy z Antosiem ze sklepu i pomyśleliśmy, iż wpadniemy, coś ci przynieśliśmy przytulała Julka swoją niebiologiczną matkę.

Postanowiły między sobą, iż Franciszka i Julka będą traktować się jak matka i córka. Franciszka miała już prawie siedemdziesiąt lat, dokładnie sześćdziesiąt sześć. Życie nie oszczędzało jej wiele trudów i smutków musiała znosić.

Ale trzynaście lat temu Bóg ją wynagrodził do drzwi zapukała Julka. Otworzyła, a przed nią stała młoda kobieta, brudna, z siniakami. gwałtownie wpuściła ją do środka.

– Wejdź, kochanie, wejdź kobieta rozglądała się nerwowo. Nie bój się, mieszkam sama, tak wyszło. Co się stało, dziecinko? gładziła ją po włosach, pomagając zdjąć zniszczony płaszcz.

Była jesień, choć dopiero początek, ale wilgotna i chłodna.

– Jak masz na imię? spytała. Ja jestem Franciszka Stefaniowa, możesz mówić mi ciocia Fa.

– Julka wyszeptała dziewczyna, a potem wybuchnęła płaczem.

– Popłacz, kochanie, ulży ci mówiła Franciszka, przytrzymując ją.

Wyciągnęła apteczkę, opatrzyła ranę na policzku, podała gorącą herbatę. O jedzeniu Julka jeszcze nie myślała. Nie wypytywała wiedziała, iż opowie, gdy będzie gotowa.

– Dziękuję, ciociu Zmarzłam strasznie. Szłam cały dzień, nie wiem, ile kilometrów. Gdzie ja jestem? Noc była, nic nie widziałam

– To wieś Zagórze, duża, a ty skąd?

– Mieszkałam z mężem w mieście powiatowym, ale to nie było małżeństwo Spotykaliśmy się, wydawało się dobrze, a potem pokazał, jaki jest. Brutalny, nieprzystępny. Chciałam dziecko, a on uderzył mnie, gdy powiedziałam, iż jestem w ciąży. Wypadłam z domu, boso, tylko płaszcz złapałam. A gdzie iść? Z domu dziecka pochodzę Bałam się, iż mnie dogoni.

– Oj, córeńko Ale już bezpieczna. Zostaniesz ze mną, jeżeli zechcesz powiedziała ciocia Fa, głęboko westchnąwszy.

I tak Julka została. Potem urodził się Antoś. Franciszka pomagała, traktowała go jak wnuka, a Julkę jak córkę. Pewnego dnia Julka zapytała:

– Ciociu Mogę mówić ci mamo? Antoś woła cię babciu

– Oczywiście, córeńko. Już dawno tak was widzę.

– No to dobrze, mamo Fajo. Obca, ale swoja, bliska.

Żyli więc razem. Julka znalazła pracę na poczcie, choć miała wykształcenie technika. Antoś rósł, a Franciszka się nim opiekowała.

– Fajo, twoja Julka to skarb mówiły sąsiadki. Szczęście ci Bóg dał. Rodzona córka cię zostawiła, a ta możeś aż tak wielkich grzechów nie miała.

– Dziękuję Bogu za nią uśmiechała się Franciszka. Jak dwie samotne ćmy w nocy się spotkałyśmy. A teraz już nie jesteśmy same. Antoś nam euforii dodaje.

We wsi był też Marek. Zauważył Julkę podobała mu się jej skromność. To, iż miała syna, nie było problemem dzieci kochał. Sam nie miał szczęścia w małżeństwie żona, Kasia, nie chciała dzieci, wyjechała, żyje teraz na luzie. A on długo nie mógł znaleźć nikogo Aż pojawiła się Julka.

Oświadczył się. Julka wahała się, ale Franciszka poradziła:

– Wyjdź za niego, dobry chłop. Tobie też nie wyszło z pierwszym Będziecie żyć w zgodzie, Antosia pokocha.

– A ty, mamo, zostaniesz sama?

– Głupia jesteś? Marek mieszka dwa domy dalej! Będziemy sąsiadami.

I tak Julka wyszła za Marka. Pokochał Antosia, potem urodziła się jeszcze Zosia. Franciszka została w swoim domu, ale pomagali jej we wszystkim. Marek też ją szanował, nazywał teściową.

A kiedyś inaczej to wyglądało.

Franciszka wyszła za mąż za Arkadiusza, myśląc, iż to miłość. Urodziła córkę, Wandę. Początkowo było dobrze, ale Arkadiusz zaczął wracać pijany, potem zdradzać ją z miejscową latawicą Krystyną. Rozwiodła się, wróciła z córką do chorej matki. Ciężko pracowała, ledwo wiązali koniec z końcem.

Potem Wanda wyszła za mąż, ale gwałtownie się rozeszli. Wtedy o Franciszkę zaczął starać się Zbigniew. Dobry człowiek, niepiękacI wtedy właśnie zrozumiała, iż rodzina to nie zawsze krew, ale ci, którzy realizowane są przy tobie w dobrym i złym, tak jak jej Julka, Antoś i mała Zosia, co każdego dnia napełniali jej dom ciepłem i śmiechem.

Idź do oryginalnego materiału