Co to adekwatnie jest Labubu?
Labubu to stworek stworzony przez artystę z Hongkongu – Kasinga Lunga, i od wielu miesięcy podbija media społecznościowe. Ma futrzaste ciało, wystające ząbki i szeroko otwarte oczy – coś pomiędzy potworem z bajki a maskotką.
Nie da się ukryć, iż robi wrażenie i świetnie nadaje się do "insta-fotek". Ale czy to powód, by moje dziecko musiało go mieć? Dla mnie odpowiedź jest prosta – absolutnie nie.
Oto 7 powodów, dla których zabraniam dziecku Labubu. To nie jest tylko "niewinna moda"
1. Wygląd, który nie daje mi spokoju
Zabawki mają wywoływać poczucie bezpieczeństwa. Mają być tym, co dziecko przytula, gdy boi się w nocy albo gdy płacze. Labubu ze swoimi zębami i oczami jak z horroru, nie wzbudza we mnie ani odrobiny ciepła.
A skoro ja – dorosła osoba – czuję dyskomfort, gdy na niego patrzę, to jak miałoby się czuć dziecko, gdy zostanie samo z takim "przyjacielem"?
2. To tylko chwilowa moda
Pamiętam, jak kiedyś wszyscy musieli mieć Tamagotchi, potem Spinnery, później LOL Surprise. Każdy z tych szałów trwał kilka miesięcy, a potem wszystkie te gadżety kończyły zapomniane w szufladach.
Labubu to dla mnie kolejny przykład takiej marketingowej gorączki. Wolę uczyć swoje dziecko, iż nie zawsze trzeba gonić za tym, co "wszyscy mają".
3. Złe historie krążące wokół Labubu
Niektórzy twierdzą, iż Labubu ma "demoniczne korzenie". Oczywiście traktuję to z przymrużeniem oka, ale wiem, iż dziecięca wyobraźnia nie zna granic.
Jeśli ktoś na TikToku zacznie straszyć, iż to "zabawka opętana przez złe moce", moje dziecko mogłoby w to uwierzyć. Nie chcę ryzykować niepotrzebnych lęków, które zostają w psychice na długo.
4. Cena, która woła o pomstę do nieba
Oryginalne Labubu osiąga ceny, które przyprawiają o zawrót głowy. I nie mówię tu o kilkudziesięciu złotych – mowa o setkach, a choćby tysiącach! Czy naprawdę warto inwestować tyle pieniędzy w pluszaka?
Wolę pokazać mojemu dziecku, iż zabawki mają wartość emocjonalną, a nie finansową.
5. Lekcja złych wartości
Labubu to symbol: im dziwniejsze, tym fajniejsze. I choć rozumiem, iż w świecie dorosłych można się bawić ironią czy trendem "brzydko-słodkim", dziecko tego nie rozróżnia.
Widzi, iż to, co szokuje i budzi kontrowersje, staje się modne. A ja wolę uczyć je, iż wartości są ponad chwilową "inność" i iż wartość nie zawsze idzie w parze z tym, co robi wrażenie na innych.
6. Brak edukacyjnej wartości
Zabawki nie muszą być od razu naukowe, ale mogą wspierać rozwój – budować wyobraźnię, uczyć cierpliwości, rozwijać kreatywność. Labubu nie daje nic poza kolejnym przedmiotem do postawienia na półce. To zabawka do pokazywania, a nie do zabawy.
Wolę, żeby moje dziecko miało coś, co faktycznie rozwija, a nie coś, co tylko wygląda dobrze w internecie.
7. Mój własny spokój i zasady w domu
Rodzicielstwo to nie tylko słuchanie zachcianek dziecka, ale też stawianie granic. Ja po prostu nie chcę, by Labubu pojawiło się w naszym domu.
Dom ma być miejscem, gdzie każdy czuje się komfortowo, a dla mnie ta zabawka wywołuje niepokój. I to mi wystarczy.
Chcę, żeby moje dziecko widziało, iż mama potrafi powiedzieć "nie", kiedy coś kłóci się z jej wartościami. Uczę je, iż ślepe gonienie za modą nie ma sensu i iż nie każda "insta-zabawka" zasługuje na miejsce w naszym domu.