Ministerstwo szykuje zwrot, prace domowe jednak wracają do szkół i to na stałe. Reforma, która podzieli rodziców i uczniów. Od września uczniowie znów będą musieli liczyć się z codziennym obowiązkiem pracy po lekcjach.

Fot. Warszawa w Pigułce
Ministerstwo Edukacji zapowiedziało oficjalny powrót prac domowych jako stałego elementu nauczania w szkołach podstawowych i średnich. To decyzja, która burzy dotychczasowy porządek i zrywa z tendencją do ograniczania obciążeń poza szkołą. Nowe wytyczne mają wejść w życie z początkiem roku szkolnego 2025/2026.
Według zapowiedzi resortu, forma i zakres prac domowych zostaną dokładnie określone. Nauczyciele będą zobowiązani do konsekwentnego wdrażania tego narzędzia edukacyjnego. Odrabianie lekcji przestanie być kwestią uznaniową. Dokument przygotowany przez ministerstwo zakłada także systematyczną kontrolę realizacji zadań.
Burza w sieci i obawy rodziców
Zapowiedź reformy od razu odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Część komentatorów chwali decyzję za przywrócenie porządku i systematyczności w nauczaniu. Inni alarmują, iż to niepotrzebne obciążenie uczniów, które uderzy przede wszystkim w najmłodsze dzieci i ich rodziny.
Rodzice obawiają się, iż obowiązkowe prace domowe pogłębią różnice społeczne – nie wszystkie dzieci mają warunki, by uczyć się samodzielnie w domu. Padają pytania o dostęp do korepetycji, pomoc dorosłych i czas wolny, którego i tak jest coraz mniej. Wiele głosów wskazuje też na ryzyko nadmiernego stresu i wypalenia szkolnego już w pierwszych klasach.
Nauczyciele pod presją zmian
Nie tylko uczniowie i rodzice będą musieli dostosować się do nowych zasad. Nauczyciele otrzymają dodatkowe obowiązki związane z ocenianiem i raportowaniem wykonywanych zadań domowych. Wstępne założenia przewidują konieczność regularnej analizy prac i udzielania informacji zwrotnej.
To rodzi pytania o czas pracy nauczycieli, ich przygotowanie oraz możliwości realnego wdrażania reformy w klasach liczących po 30 uczniów. Wśród pedagogów słychać głosy niepokoju – wielu z nich wskazuje, iż skuteczna nauka nie musi opierać się na mechanicznej pracy domowej.
Co dalej? Spekulacje o kolejnych zmianach
W przestrzeni publicznej już teraz pojawiają się przecieki o dalszych ruchach resortu. Mówi się o możliwym wprowadzeniu centralnych standardów oceniania zadań domowych, obowiązkowych arkuszy do wypełniania i zewnętrznych kontrolach realizacji zadań przez kuratoria.
Nie brakuje też bardziej radykalnych prognoz. Niektórzy eksperci sugerują, iż jeżeli reforma się przyjmie, kolejnym krokiem może być wprowadzenie systemu kar za nieodrabianie lekcji lub premiowanie uczniów za systematyczność – także w postaci punktów wpływających na oceny końcowe.
Rok pełen emocji
Powrót prac domowych staje się jednym z najbardziej zapalnych tematów w polskim systemie oświaty. Reforma wywołuje skrajne emocje i dzieli środowiska edukacyjne, rodziców oraz samych uczniów. Przed szkołami trudny rok, który pokaże, czy tradycyjne metody wciąż mają rację bytu, czy staną się źródłem kolejnych napięć. Jedno jest pewne – zaskoczenie nie będzie ostatnie.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl