Astronauci już na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ekspertka o życiu w kosmosie

radio.lublin.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Astronauci już na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ekspertka o życiu w kosmosie


Stało się to, na co długo czekali miłośnicy astronomii – kapsuła Dragon z czworgiem astronautów, w tym Polakiem Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, dotarła dziś ok. godz. 12.30 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Jedną z wielu osób, która śledziła to wydarzenie, jest Marta Pietrow – ambasadorka edukacji kosmicznej Esero Polska i nauczycielka fizyki w Zespole Szkół Energetycznych w Lublinie. Naszej reporterce opowiedziała między innymi o życiu na stacji. Jak mówi, pierwsze chwile na stacji to jak wizyta długo wyczekiwanych gości.

– Otwiera się właśnie śluza, oni przepływają, bo tam się tak przemieszczają, i tak naprawdę się witają. Tutaj też chyba dosyć wygodne będzie dla nich to, iż dosyć długo byli już w nieważkości, bo ponad 24 godziny – wskazuje Marta Pietrow. – Dziś rano był taki filmik, w którym Sławosz mówił, iż po odpięciu pasów przez chwilę słabo się poczuł. Myślę, iż przez tę nieważkość mógł odczuć taki dyskomfort związany z żołądkiem. Ale myślę, iż przez to, iż byli długo w nieważkości, to już trochę się przyzwyczaili.

Jak nieważkość wpływa na ciało?

– Dosyć mocno wpływa na ciało. Astronauci, którzy przebywają długo, ale i niedługo w stanie nieważkości bardzo często zwracają uwagę na to, iż zmienia im się smak. To też było uwzględnione przy wyborze dań przez naszego astronautę. Nasze trawienie, krążenie krwi jest wspomagane grawitacją. Tam zaczyna to troszeczkę inaczej przebiegać. Trochę też inaczej pracują błony śluzowe, więc astronauci mówią, iż dania muszą być troszkę wyraźniej doprawione. A więc pikantne dania tam się sprawdzają, chodzi o to, żeby poczuć ten smak. Więc w ten sposób nieważkość wpływa na ciało. No i ilość ćwiczeń, to mobilizowanie mięśni do wysiłku, do poprawy krążenia, to jest związane z tym, żeby te procesy biologiczne adekwatnie przebiegały.

POSŁUCHAJ PODCASTU: Sekrety nauki

Jak wygląda typowy dzień astronauty?

– Zaczyna się bardzo przyjemnie. Jak my mówimy dzień, to oczywiście jesteśmy przyzwyczajeni, iż wszystko jest na Ziemi. Tam nie ma dni odznaczających się wschodem i zachodem Słońca, ponieważ musielibyśmy to liczyć co półtorej godziny. Oni budzeni są z Ziemi, wszystkie instrukcje też są z Ziemi. Oni są w ciągłym kontakcie. Budzeni są tam muzyką, która sygnalizuje, iż zaczyna się nowy dzień. Ich zegarki są wyregulowane do czasu międzynarodowego, więc ten czas, który tam też jest odliczany, jest skoordynowany z tym. Oni też się do tego przyzwyczajali w czasie kwarantanny. A ponieważ kwarantanna była długa, oni są idealnie do tego przygotowani. Toaleta też nie jest taka prosta, w tym sensie, iż nie idziemy pod prysznic, bo tam nie ma grawitacji, woda nie opada – używa się po prostu mokrych chusteczek. Śniadanie no i przejście do takiego grafiku, czyli wykonywanie eksperymentów, łączenie z Ziemią, wykonywanie prac, których wymaga stacja. Później oni idą spać, w cudzysłowie idą, bo przypinają się tam w takich przestrzeniach do spania. Wieczorem jeszcze łączą z bliskimi, z rodziną, no i zasypiają. Nie jest to podobno łatwe, o czym mówił generał Hermaszewski, bo on już był tam. Ale jak lecimy, to nie jest to łatwe. My jesteśmy przyzwyczajeni, żeby się położyć na łóżku, przykryć kołderką, niektórzy lubią choćby cięższą, a tam wszystko pływa, wisi w powietrzu i dlatego bardzo często oni przypinają się w tych śpiworach. Ale to nie tylko dlatego, żeby poczuć tak jakby podłoże łóżka – gdyby byli nieprzypięci, to nie wiadomo, gdzie by się obudzili.

A kwestia toalety?

– Jest na to oddzielna przestrzeń. Tę toaletę można by bardziej nazwać odkurzaczem, ponieważ musi to być tak jakby zabrane od astronauty. Woda ma taki obieg na Międzynarodowej Stacji, iż musi być ona oczyszczona; nie bez przyczyny się mówi, iż na Międzynarodowej Stacji „dziś mocz, a jutro espresso”. Ale to jest po prostu woda już oczyszczona. My też składamy się w dużym stopniu z wody.

Jakie znaczenie ta misja ma dla Polski i dla polskiego przemysłu kosmicznego?

– Polski przemysł kosmiczny jest naprawdę bardzo, bardzo rozwinięty. Oczywiście jak o tym mówię na jakichś spotkaniach, prezentacjach, to ludzie zastanawiają się, o czym ja w ogóle mówię. Bardzo często pokazuję taki slajd, który można sobie pobrać ze strony POLSA, są tam wypisane wszystkie firmy sektora kosmicznego w Polsce. Jest to maczek nazw tych firm, które działają w sektorze kosmicznym i jest tego naprawdę bardzo, bardzo dużo. Wtedy otwierają się oczy, że: naprawdę, to w ogóle mamy takie firmy w Polsce? Mamy. I są to firmy, które współpracują z różnymi przedsięwzięciami, które już są w kosmosie, bo mamy bardzo dużo różnych satelitów, mamy różne systemy śledzenia, np. zmian pogodowych, na pewno każdy z nas słyszał przy okazji powodzi, kto dostarczał nam danych, jak się przemieszcza ta powódź. No właśnie to są te polskie firmy sektora kosmicznego, bo ten sektor kosmiczny to jest tak naprawdę dosyć blisko nas. Nie zawsze zastanawiamy się, iż w ogóle z niego korzystamy. Na pewno to będzie rozwój, bo my o tym usłyszymy, przeciętni ludzie o tym usłyszą. Natomiast jak ja spotykam się z młodzieżą, to mówię, iż są firmy sektora kosmicznego, które bardzo potrzebują elektroników (my jesteśmy Zespołem Szkół Energetycznych), robotyków, mechatroników, informatyków. Tam jest zawsze niedobór. To są te miejsca, do których oni powinni kierować się na praktyki, na spotkania, bo takie spotkania się odbywają.

W Lublinie będzie też taki akcent, żeby poczuć ten klimat.

– Oczywiście, iż będzie. Są pewne wyzwania związane z tym, iż ta misja trwa. Jest taka strona, która na bieżąco o wszystkim mówi – plinspace.pl, przeznaczona właśnie do śledzenia tej misji. Tam jest takie wyzwanie „Dogoń astronautę”. To wyzwanie trzeba podjąć w ciągu 4 pierwszych dni misji, więc już, o ile ktoś chce się zgłosić. Trzeba w jakiś sposób wspólnie pokonać 400 km. Można to zrobić rowerem, można przejść, można zabrać ludzi, żeby to było w ciągu tych 4 pierwszych dni. Zapraszam w sobotę o 9.00 do Ogrodu Saskiego w Lublinie – odbędzie się tam Parkrun. Będziemy po prostu pokonywać te 5 km. o ile będzie nas 80 osób, to zrobimy to chyba najszybciej. Będziemy mieli w sumie 400 km, a jest to dystans właśnie z Ziemi do Międzynarodowej Stacji. Więc praktycznie pokonamy ten dystans bardzo szybko. Natomiast gdybyśmy poruszali się z prędkością, którą porusza się Międzynarodowa Stacja – to jest pierwsza prędkość kosmiczna, około 8 km na sekundę – Parkrun byłby pokonany w niecałą sekundę, te 5 km. Ale na Ziemi trochę inaczej to wszystko wygląda. Zapraszam do tego wyzwania, żeby poczuć trochę klimat związany z tym, iż trwa ta misja. Nie wiadomo, kiedy nam się to przytrafi następnym razem. Myślę, iż szybciej niż było to poprzednio, ale wykorzystajmy ten czas, iż nasz astronauta tam jest. Spoglądajmy w niebo, bo stacja będzie widoczna. Ona sobie i tak przelatuje, tylko nie wszystkie przeloty są widoczne. Zachęcam do tego, żeby pobrać sobie jakiś ISS Tracker i zobaczyć, co na tym niebie widać, bo stacja jest widoczna jako taki świecący punkt. Ona świeci, światło słoneczne odbija się od jej paneli solarnych.

Podczas pobytu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej polski astronauta sześć razy połączy się na żywo z uczniami, dziennikarzami i gośćmi specjalnymi na Ziemi.

LilKa / opr. WM

Fot. PAP/Leszek Szymański

Idź do oryginalnego materiału