Beata jest mamą dwójki dzieci - czteroletniej Hani i ośmioletniej Rozalki. Stara się być bliskościową mamą, dużo rozmawia z córkami itp. Jej metody totalnie nie podobają się jednak teściowej, która cały czas ją krytykuje.
REKLAMA
Mam wrażenie, iż w jej oczach wszystko robię źle. Myśli, iż wszystkie rozumy pozjadała, ciągle mnie poucza i krytykuje. Dramat, naprawdę dramat
- powiedziała.
Zobacz wideo Pytamy przedszkolaków, czego nauczyli ich dziadkowie. "Szyć" "Jeździć traktorem"
Babcia uważa, iż wie lepiej. "Jej zdaniem dzieci potrzebują rygoru"
Teściowa naszej czytelniczki cały czas powtarza jej, iż nowoczesne metody wychowawcze to "wyssane z internetu bzdury". - Jej zdaniem zimny chów, jaki był kiedyś, przyniósł ludziom więcej korzyści, niż jak to ona nazywa, "ciągłe pobłażanie".
Ostatnio jak córka płakała, bo nie wyszedł jej rysunek, to teściowa przy wszystkich powiedziała, iż zamiast ją tulić, powinnam powiedzieć, iż nic się nie stało i dać czystą kartkę, niech sobie rysuje dalej. Zarzuciła mi, iż przez to ciągłe żałowanie i tulenie córek, wychowam je na niedorajdy życiowe
- oburzyła się Beata. - Jak zaczynam jej przedstawiać swoje argumenty, to zawsze kończy się tak samo - prycha, wywraca oczami i coś komentuje pod nosem, doprowadzając mnie do szału - dodała.
teściowaShutterstock, autor: Lucian Coman
Babcia daje dzieciom cukierki. "Kiedyś jedli i żyją"
Beata przyznała, iż jej teściowa, chociaż wydaje się być surowa, to jeżeli chodzi o jedzenie - rozpieszcza wnuczki, jak nikt inny. - Ona chyba tymi racuchami z jabłkami, ciastami, kotletami itp. okazuje miłość, czasem mam takie wrażenie.
Najgorsze są jednak słodycze. Teściowa je uwielbia, więc ma ich zawsze pod dostatkiem. I wtyka je ciągle moim córkom. A jak mówię, iż dziś wystarczy słodkości, to przy nich podważa moje zdanie i mówi ‘jedzcie, jedzcie, babcia powala’
- powiedziała nasza czytelniczka. - Prosiłam ją, żeby tego nie robiła, a ona mi na to, iż ja to dziwna jestem, bo ciągle pobłażam, ale cukierków zakazuję. Brak słów naprawdę, jakby to, czy moje dzieci zjedzą czekoladę było jakimś wyznacznikiem mojej miłości do nich - dodała.
Mąż naszej czytelniczki próbował rozmawiać ze swoją matką, jednak kończyło się to obrażaniem i wytykaniem, iż "ona wychowała czworo dzieci, więc wie lepiej, niż syn i synowa i kiedyś będą żałowali, iż nie chcieli jej słuchać". - Poziom nieomylności mojej teściowej przekracza wszelkie normy. Moja przyjaciółka uważa, iż może powinnam starać się ignorować te wszystkie uwagi, ale czasem naprawdę nie mam siły. Najgorsze jest to, iż mieszkamy blisko matki męża, więc wpada do nas kilka razy w tygodniu. O ile jej gadanie na temat mojej kuchni (oczywiście w jej oczach jestem beznadziejną kucharką) zniosę, to pouczanie mnie odnośnie metod wychowawczych już nie. Czasem myślę, iż powinniśmy się gdzieś przeprowadzić. Daleko, by nie mogła do nas dojechać, gdy tylko jej się zamarzy - podsumowała.
Czy babcia ma prawo pouczać rodziców w kwestiach wychowawczych? Co o tym sądzisz? Napisz: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.











