"Byłem w zawodówce i nie zdawałem matury. Jestem elektrykiem i zarabiam kokosy"

gazeta.pl 5 godzin temu
Chciał być dobrym elektrykiem, ale nie wiedział, jak zacząć. Kiedy rodzice podsunęli mu pomysł, by iść do zawodówki, wyśmiał ich. Dziś Paweł ma 30 lat, ma własną dobrze prosperującą firmę i zatrudnia ośmiu pracowników. - Nie wstydzę się powiedzieć, iż byłem w zawodówce i nie zdawałem matury - mówi mężczyzna.Paweł ma 30 lat. Swoją edukację zakończył ponad 10 lat temu. Najpierw chodził do szkoły podstawowej, później do gimnazjum, a na koniec zdecydował się na zawodówkę. Nie dlatego, iż miał gorsze oceny, a po to, aby zdobywać doświadczenie. Wiedział, iż od razu po szkole ma pewną posadę w firmie elektrycznej ojca, która dobrze prosperuje i jeżeli chłopak wykazałby więcej chęci, to w przyszłości rodzic byłby skłonny mu ją przekazać.
REKLAMA


- Rodzice od początku namawiali mnie na zawodówkę, ale ja nie chciałem iść do niej, bo uważałem, iż to wstyd. Wiedziałem jednak, iż tylko tam nauczę się fachu i po tej szkole nie będę musiał zdawać matury i iść na studia. Ba, od razu będę mieć pracę i to nieźle płatną - powiedział mi chłopak.


Zobacz wideo


Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


Namawiali go, aby poszedł do zawodówki. "Miałem ambicję i chciałem być dobrym elektrykiem"W końcu, po wielu namowach bliskich, zdecydował się złożyć papiery do zawodówki. Niemal od razu wybrał też specjalizację związaną z elektryką. Nauka nie sprawiała mu większych kłopotów i choć nie był piątkowym uczniem, nigdy nie miał zagrożeń. Najwięcej euforii dawały mu jednak zajęcia praktyczne i to właśnie z nich był orłem. Nauczyciele zauważyli, iż ma do tego smykałkę. Kiedy chodził na praktyki, które organizowane są w ramach zajęć szkolnych, pracodawcy go chwalili i prosili, aby pracował dla nich w weekendy i wolne od szkoły. Chłopak odmawiał, bo wiedział, iż jak będzie chciał pracować, to ojciec mu pozwoli na to u siebie w firmie.Nie miałem zbyt dużo kolegów, bo większość była w zawodówce po to, aby skończyć szkołę i mieć wykształcenie średnie. Ja miałem ambicję i chciałem po zawodówce być dobrym elektrykiem- stwierdził i dodał, iż dziś, mając 30 lat, cieszy się, iż wybrał właśnie taką drogę edukacji. - Gdybym nie zaufał rodzicom, straciłbym czas. Może i miałbym maturę, a później poszedłbym na studia, ale nie nauczyłbym się tylu przydatnych rzeczy, co w zawodówce. Mnie kręciły te zajęcia. Jak zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze, to przepadłem na amen i wiedziałem, iż jeżeli będę dobrym fachowcem, nie będę narzekał na pensję - zauważył."Nie matura, ale chęć szczera...". Osiągnął sukces z fachem w rękuDziś Paweł ma 30 lat i jest właścicielem dobrze prosperującej firmy, która działa na podwarszawskim rynku. Zatrudnia ośmiu pracowników. Zleceń ma tyle, iż cały czas musi odmawiać. Co ciekawe, jego ojciec także prowadzi interes i nie wchodzą sobie w drogę, a jak trzeba, są wsparciem.


- Robię sporo prac znajomym ze szkoły podstawowej i gimnazjum. Gdy rozmawiamy i opowiadamy sobie o czy tym, co robimy, to widzę, iż mi zazdroszczą. Nie wstydzę się powiedzieć, iż byłem w zawodówce i nie zdawałem matury. Mam dobrą pracę, jestem zadowolony z życia - podsumował. Zawodówki to nie powód do wstyduNadal jeszcze wśród wielu osób pokutuje przekonanie, iż zawodówki to szkoły gorszego sortu. Na szczęście zaczyna się to zmieniać.Co więcej, uczniowie są coraz bardziej zainteresowani wydarzeniami branżowymi takimi jak targi i zawody, jak choćby gdańskie Euro Skills, więc jest nadzieja na jeszcze większą poprawę stanu kadrowego w zawodach rzemieślniczych. A iż dobry fach w ręku jest zawsze w cenie, to zdecydowanie warto ryzykować.
Idź do oryginalnego materiału