Barbara nerwowo przemierzała swoje małe mieszkanie w Krakowie, zaciskając w dłoni telefon, na którym właśnie pojawiło się kolejne przypomnienie o zaległej płatności. Serce ściskało jej się z niepokoju jak teraz wykarmi rodzinę, skoro córka i zięć ciążyli jej jak kamień u szyi? Wszystko zaczęło się, gdy jej starsza córka, Kinga, mająca zaledwie dziewiętnaście lat, oświadczyła, iż spodziewa się dziecka i chce wyjść za mąż.
Wcześniej Barbara pracowała z koleżanką, Grażyną, kobietą rozsądną i troskliwą. Grażyna sama wychowywała dwie córki: Kingę, dziewiętnastolatkę, i młodszą, dziesięcioletnią Olę. Do tej pory Grażyna nie narzekała. Kinga pilnie studiowała na uniwersytecie, Ola błyszczała w szkole. Obie były posłuszne, wzorowe, a Grażyna była z nich dumna, mimo trudów samotnego macierzyństwa.
Lecz na drugim roku Kinga poznała swoją pierwszą miłość Tomka. Chłopak pochodził z innego województwa, ale Grażyna, po bliższym poznaniu, zaakceptowała wybór córki. Tomek wydawał się miły, szczery, nie taki, co to tylko korzysta z cudzej dobroci. gwałtownie zakochana para postanowiła zamieszkać razem. Żeby uniknąć wynajmowania mieszkania, wprowadzili się do Grażyny. Ta nie była zachwycona tym pośpiechem córka miała dopiero dziewiętnaście lat, powinna najpierw skończyć studia, stanąć na własnych nogach. Ale nie było wyjścia.
Grażyna mieszkała w trzypokojowym mieszkaniu, ale pokoiki były malutkie, a miejsca i tak brakowało. Przybycie Tomka, przyszłego zięcia, tylko pogorszyło sprawę. Grażyna się pogodziła z sytuacją, aż do dnia, gdy odkryła powód ich nagłego zapału Kinga wyznała, iż jest w ciąży i iż chcą się pobrać. Grażynie zrobiło się słabo. Jej córka, ledwo wkraczająca w dorosłość, miała już zostać matką.
Tomek nie pracował. Tak jak Kinga, był studentem dziennym, a żadne z nich nie myślało o przejściu na zaoczne. Mimo to urządzili huczne wesele, jak z hollywoodzkiego filmu. Wybrali jedną z najdroższych restauracji w Krakowie, zaprosili pół świata, a Kinga zamówiła suknię od projektanta, jakby szykowała się na wybieg. Grażyna próbowała protestować, tłumacząc, iż nie stać ją na takie wydatki, ale Kinga, kładąc rękę na brzuchu, wybuchnęła płaczem:
Mamo, chcesz odmówić tego swojemu wnukowi?
Grażyna, zaciąwszy zęby, zapłaciła za wszystko. Wykorzystała oszczędności, ogryzła swoją poduszkę finansową, a choćby wzięła nowy kredyt. Miała nadzieję, iż po ślubie młodzi wezmą się w garść, znajdą pracę, staną się samodzielni. Ale jej nadzieje rozwiały się jak domek z kart. Kinga i Tomek zostali u niej, nie szukając choćby dorywczej pracy.
Rodzice Tomka podarowali im używane auto. Para jeździła po mieście jak na wakacjach, podczas gdy rodzice pana młodego płacili za paliwo, wiedząc, iż ich syn nie ma grosza przy duszy. Reszta jedzenie, rachunki, ubrania spadała na Grażynę. Młodzi nie mieli pojęcia, ile kosztuje choćby zwykła bułka. Gdy Grażyna wspomniała o wydatkach, Kinga przewracała oczami:
Mamo, my się uczymy, co mamy robić?
Kinga nie zamierzała oszczędzać. Pokazała matce katalog z wózkami i łóżeczkami, wybierając najmodniejsze i najdroższe modele. Grażyna, zarabiająca średnią krajową, aż się zakrztusiła.
Kinga, mnie na to nie stać! Mam twój kredyt studencki, Olę do wychowania
Żartujesz? oburzyła się dziewczyna. Będziesz babcią i robisz problemy?
Grażynę ogarniała coraz większa złość. To oni zdecydowali się na dziecko, a teraz ona miała za nich płacić? Dźwigała całą rodzinę, harowała do upadłego, a pieniędzy wciąż brakowało. Kredyt na studia Kingi wisiał nad nią jak miecz Damoklesa, Ola potrzebowała uwagi, a młodzi żyli jak w bajce.
Pewnego dnia Grażyna straciła cierpliwość. Wróciła z pracy wykończona, po reprymendzie za spóźnienie musiała zrobić zakupy dla wszystkich. W domu zastała scenę, która ją zmroziła: Kinga i Tomek, rozbawieni, przeglądali magazyn z artykułami dziecięcymi, wybierając łóżeczko warte połowę jej pensji. Ola w kącie cicho rysowała, a w zlewie piętrzyła się góra brudnych naczyń.
Mam wam jeszcze zmyw