Dojeżdża do szkoły z małej miejscowości. Oto plan dnia ucznia: Wstaję 4.30, autobus mam 5.15

gazeta.pl 5 dni temu
Wystają o świcie, by dojechać do szkoły. jeżeli się spóźnią na autobus - będą mieli problem, bo kolejny jest za kilka godzin, albo nie będzie go wcale. Tak wygada rzeczywistość wielu uczniów. Badania UNICEF-u są szokujące i bardzo niepokojące.Wydawałoby się, iż w XXI wieku dzieci i młodzież nie muszą zmagać się np. z utrudnionym dojazdem do szkół, bo przecież żyjemy w dobrze prosperującym państwie, w dobie rozwoju technologicznego, dostępu do komunikacji miejskiej, pociągów lub samochodów. Okazuje się jednak, iż wiele z nich musi zrywać się o świcie, by móc dotrzeć na lekcje. Problem ten poruszył na swoim TikToku @crazydzojdi.
REKLAMA


Zobacz wideo


Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"


W poniedziałek mam na 8.00, to pojadę sobie busem o 5.15, czyli będę musiał wstać o 4.30, żeby się wyszykować, o 6.05 będę na mieście, więc posiedzę z pół godziny na przystanku, później pójdę do Biedronki, pokręcę się tam z godzinę i pójdę do szkoły, poczekam już przed salą- powiedział. - Kończę o 15.00, a busa mam o 14.00, to nie zdążę a później o 19.40, to pojadę tym i będę w domu o 20.15 - mówi uczeń, udając na końcu, iż płacze. Chociaż gest był sztuczny, to patrząc na godziny, w jakich taki uczeń wychodzi i wraca do domu, faktycznie można uronić niejedną łzę. Internautka: wy się śmiejecie, a to moja codziennośćNagranie stało się wiralem, pojawiło się pod nim kilkaset komentarzy. Wiele osób przyznało, iż tak właśnie wygląda ich codzienny dojazd do szkoły i nie ukrywało, iż brak autobusów lub innych środków transportu, które pozwalają im dotrzeć na zajęcia to spory problem.Wy się śmiejecie, a to moja codzienność- napisała jedna z komentujących osób. "U mnie choćby autobusów nie ma, więc muszę iść do wioski obok, ostatni autobus jest o 14.40, a ja o 15.00 lekcje kończę", "To choćby nie jest śmieszne, mam lekcje na 7.30 i muszę wstawać o godz. 5.00, żeby się jakoś wyrobić na busa o 5.50", "Miałam tak. To chyba był najgorszy czas w moim życiu jeżeli chodzi o wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Na szczęście mam to już za sobą" - dodawali też inni.Część osób była oburzona, iż władze gmin nie dbają o to, by uczniowie z małych miejscowości mieli jak dotrzeć na zajęcia. "Wykluczenie komunikacyjne to sprawa, którą powinien zająć się wójt, czy prezydent miasta/wsi, w której mieszkacie. To absurd, żeby nie było innych busów, a jeden przewoźnik miał monopol na dowóz osób, warto interweniować w tej sprawie" - oburzyła się jedna z internautek.


15 mln osób wykluczonych komunikacyjnie. Wiele z nich to dzieciJak podaje UNICEF, aż 15 mln osób w Polsce jest wykluczonych komunikacyjnie. To pokazuje skalę problemu. Od 2014 do 2020 niemal dwukrotnie zmalała liczba tras obsługiwanych przez przewoźników. Wiele z nich dotyczyło mniejszych miejscowości, oddalonych od miast.Transport lokalny (wraz ze szkolnym) był jedną z najczęściej wskazywanych kategorii malejących wydatków w budżetach gmin- podał UNICEF. Z raportu "Wykluczenie transportowe dzieci i młodzieży w Polsce", przygotowanego we wrześniu 2024 roku wynika też, iż co trzecie dziecko może mieć problem z dostępem do transportu publicznego. Problem niestety, zamiast maleć, wciąż narasta. Dzieci ze wsi mają coraz większe problemy z dotarciem do szkoły, na zajęcia dodatkowe, czy chociażby spotkania z przyjaciółmi. Niestety nic nie zapowiada, by miało się to się zmienić.
Idź do oryginalnego materiału