– W 2004 roku, w miesiąc po skromnym ślubie, z dwoma torbami wyjechaliśmy do Niemiec. W gruncie rzeczy nie mieliśmy z żoną w Polsce żadnych perspektyw. Pochodziliśmy z robotniczych rodzin, ja mieszkałem w familoku. W naszych domach się nie przelewało – wspomina Zbigniew Maleska, twórca znanej już daleko poza powiat oleski firmy Doktorvolt i dwóch sklepów internetowych.
– Oboje z żoną łapaliśmy się rozmaitych prac: od sprzątania, spawania, pracy w ogródkach po kierowanie ciężarówką – dodaje. – Po drodze był też kryzys i rok na socialu. Było nam ciężko, ale postanowiliśmy wytrzymać. Zawsze chcieliśmy wrócić do Dobrodzienia.
Zanim to się jednak stało, na przełomie 2010 i 2011 roku otworzyli za granicą sklep Preis-zone.com Deutschland i najważniejsze marketplace’y w Niemczech, czyli Amazon i eBay.
– Wystartowaliśmy z handlem, a nasz magazyn był w piwnicy – śmieje się Zbigniew Maleska. – Inspiracją do założenia działalności była budowa naszego domu w Polsce. Porównywałem ceny rozdzielnicy budowlanej i zauważyłem, iż tu można zarobić. I tak się zaczął nasz biznes…
Początkowo mieli firmę, która w Polsce składała rozdzielnice.
– Bo praktycznie nie było dla nas konkurencji. Byli duzi gracze i my. Dziś ta konkurencja jest, ale my wygrywamy jakością – tłumaczy prezes Maleska.
Decyzja o powrocie zapadła w 2012 roku, rok później byli już w Polsce.
– Mieliśmy już dom – opowiada. – Myśleliśmy później, jak tu ściągnąć do kraju nasze biznesy. Bo od początku byliśmy zakorzenieni głównie na rynku niemieckim i austriackim. I pod koniec 2013 roku otworzyliśmy kolejną firmę: Doktorvolt w Dobrodzieniu. Początkowo był to mały sklepik z jednym pracownikiem, kupiliśmy też od Klera siedem garaży. Powiem szczerze, iż w tamtych czasach trudno by nam było zaczynać od zera na rynku polskim. Myśmy tu już wrócili z pewnym kapitałem. Dlatego było nam nieco łatwiej.
W 2014 roku uruchomili też polski sklep internetowy Preis-zone.pl, kopię pierwszego swojego sklepu niemieckiego. Działali więc na dwóch rynkach, ale duża dystrybucja wciąż dominowała dzięki sklepowi niemieckiemu. I to w tamtym czasie w ich domu było biuro, a przy garażach magazyny, w których składano sprzęt.
– Z początkiem 2015 roku przenieśliśmy się do Gwoździan, gdzie wynajęliśmy magazyn i zaplecze biurowe – opowiada. – To był w ogóle rok ważnych decyzji. Kupiliśmy działkę w pobliskim Malichowie, a w 2016 roku tu się przenieśliśmy. Rozbudowywaliśmy się średnio co dwa lata i tak jesteśmy w obecnym punkcie. Budowę obecnego biurowca zaczęliśmy w 2022 roku.
Tak sen przechodzi w rzeczywistość
Dziś mają już umowy praktycznie ze wszystkimi sieciami elektrotechnicznymi. Zaczęło się od rozdzielnic i dystrybucji polskich firm na terenie Niemiec. Później był też asortyment związany z oświetleniem. A dziś w ofercie firmy Doktorvolt jest to, co produkują, prefabrykują lub po prostu brandują.
– Mamy jeszcze mnóstwo produktów, które dystrybuujemy już nie pod naszą markę, ale pod nasz sklep internetowy i marketplace’y – tłumaczy Zbigniew Maleska.
Choć działają w sieci, to sercem biznesu jest siedziba w Malichowie. W biurowcu mieści się dział projektowo-handlowy, gdzie pracownicy zajmują się sieciami i dużymi instalatorami odbierającymi produkty. Poza tym funkcjonuje dział e-commerce, czyli obsługa klientów po polskiej i niemieckiej stronie. Bardzo istotny jest też dział zakupów, m.in. komponentów do produkcji, zamówień do sklepu internetowego. To tu koordynowana jest praca z dostawcami z Chin, Turcji, Włoch, na Słowacji czy w Niemczech. Pozostałe działy to magazyn i produkcja, w których montowane są rozdzielnice budowlane, ładowarki czy przedłużacze.
– Na finalnym etapie produkty z Malichowa wyjeżdżają kurierem do klientów w całej Europie, od Norwegii, przez Finlandię, Litwę, Łotwę i Estonię, po Węgry – wymienia prezes Maleska. – A online jesteśmy w całej Europie. Działamy w sieci, ale też fizycznie: w obrębie 20 sieci hurtowni elektrotechnicznych. To w sumie około 500 oddziałów w całej Polsce. Natomiast w takich hurtowniach w Niemczech będzie to około 300 oddziałów.
Razem przez życie i biznes
Szef firmy Doktorvolt jest przekonany, iż pierwszym etapem budowania firmy jest marzenie.
– Potem jest pomysł i jego realizacja. Myślę sobie, tak na poważnie, iż bez marzeń życie nie ma sensu – uważa. – Nie wyobrażam sobie iść spać i budzić się bez celu, dążenia do czegoś. Nie można być wtedy szczęśliwym.
Zbigniew Maleska od początku prowadzi działalność wspólnie z żoną. Przyznaje, iż nie mają żadnej recepty na ten układ. Jako para cenią siebie za to wzajemne zrozumienie i partnerstwo.
– U nas to jest trochę tak, iż Zbyszek jest głową, a ja szyją – mówi Sylwia Maleska. – Zajmowałam się w tej firmie wszystkim: od produkcji, przez magazyn, po kontakt z klientem. Ważna jest dla mnie szczególnie atmosfera wśród pracowników.
– Docelowo każde z nas ma swoją działkę – opowiada pan Zbigniew. – A jak się spieramy, to od początku do końca. Dyskutujemy i wspólnie szukamy rozwiązań. Wiele osób nam tego zazdrości, bo nie oszukujmy się: parom na ogół trudno się razem pracuje. Uzupełniamy się charakterami. Mnie ciągnie do ludzi, jestem ekstrawertykiem, a żona to moje przeciwieństwo.
Pierwsze lata zajmowali się firmą sami. Pierwszego pracownika zatrudnili po powrocie do kraju, w roku 2013. Dziś w całej grupie pracuje 60 osób.
– Przede wszystkim trzeba otaczać się ludźmi mądrzejszymi od siebie – podkreśla Zbigniew Maleska. – Pracowników traktujemy jak kontrahentów: normalnie i uczciwie, chcemy być ich partnerami. Bo firmę tworzą ludzie. My dajemy pomysły, kontrolujemy całość, ale nie znamy się przecież na wszystkim. W biznesie potrzebna jest pokora, bo nierzadko ktoś próbuje cię omamić, wykorzystać niewiedzę w jakiejś dziedzinie. Dlatego też cały czas uczymy się na doświadczeniach, także tych złych. I wiemy, iż one wciąż będą się pojawiać.
Doktorvolt – wzloty i upadki
Rok 2024 nie był najlepszy dla biznesu Maleski.
– Rynek nie był zbyt przyjazny, marże się posypały, trochę choćby szorowaliśmy po dnie – przyznaje prezes. – gwałtownie pojawiała się jednak drobiazgowa analiza. Wyzwaniem u nas jest zarządzanie magazynem wspólnym dla trzech naszych biznesów i 30 marketplace’ów. To udało się naprawić, wyszliśmy na prostą i pojawiła się górka.
– W branży elektrotechnicznej w tej chwili wszyscy mają problemy – dodaje. – Zachód jest dla nas kluczowym rynkiem zbytu. I tu dopatruję się szansy, ponieważ Niemcy zaczynają szukać tańszych rozwiązań, dobrych produktów za mniejsze pieniądze. A my jesteśmy na to odpowiedzią. Dlatego zatrudniliśmy osobę, która zajmuje się tylko Grosshandlem, czyli handlem hurtowym.
Co przesądziło o tym, iż Doktorvolt dostał się do pierwszej ligi w swojej branży?
– Myślę, iż uczciwość i szacunek dla klientów – stwierdza prezes Maleska. – Stawiamy na rzetelność i terminowość. To nasza wizytówka. Robimy z żoną swoje, mamy w głowach kolejne zadania. Czasem, jak jedziemy z Dobrodzienia do siedziby firmy, do Malichowa, to mówimy: „Nie do wiary, iż to wszystko nasze. Że marzenie się spełniło”. Czujemy się wtedy jak we mgle. Być może nasze dzieci będą to traktować inaczej. Bo dla mnie, chłopaka, który w latach 80., aby kupić sobie loda, musiał z kumplami zbierać butelki po parku, to jest wciąż coś niesamowitego. Wtedy ludzi na nic nie było stać. A co dopiero, żeby pomagać rozkręcić jakiś biznes. Wychowaliśmy się w prostych rodzinach.
Zbigniew Maleska uważa, iż bez pracy nie ma kołaczy.
– Zawsze marzyłem, by mieć coś swojego – mówi. – Ale wcześniej były lata ciężkiej pracy, wytrwałe dążenie do celu. Myślę sobie, iż na tak zwany sukces składa się wiele czynników. Choćby podejście do budowanego biznesu, czy osobowość przedsiębiorcy. Nie oszukujmy się: czasem firmę przejmuje się przez przypadek, w kolejnym pokoleniu. I nie zawsze dzieci czy sukcesorzy mają zmysł twórców. Ale co innego, gdy firma to dosłownie nasze dziecko. W skutecznym prowadzeniu biznesu pomaga też smykałka do handlu. A ja po prostu lubię ludzi, cały czas się z nimi spotykam i to daje mi kopa. Niezmiennie sztuką jest też być normalnym, a nie grać nadętego prezesa. Każdy z nas kopał kiedyś piłkę.
Doktorvolt – reklama dźwignią handlu
Zbigniew Maleska podkreśla, iż rozwoju by nie było bez porządnego marketingu. Od początku liczyła się dla nich rozpoznawalność marki Doktorvolt, chwytliwe opakowanie i bezpieczny, sprawdzony produkt.
– Dziś nie sztuką jest coś świetnie zrobić, ale przekonać jeszcze innych do wyboru tego produktu – stwierdza. – To zupełnie inna gra rynkowa, niż w latach 90., gdy wszystko, co się wyprodukowało, to się sprzedało. Stąd zawsze mamy jakiś wyróżnik, coś, co przyciągnie oko. Liczą się też relacje z innymi przedsiębiorcami. Chyba nam się udało, bo w branży żartują z nas, iż choć przyszliśmy z ulicy, to w pierwszym roku zrobiliśmy 2,5 mln zł obrotu.
Państwo Maleska mówią, iż biznes to wciąż nowe relacje, jak i nauka.
– Ludzie nas wciąż zaskakują, a my zaskakujemy siebie – tłumaczą. – W prowadzeniu firmy trzeba się zmieniać. Mocno stawiamy na samorozwój, jednocześnie nie żałujemy sobie krytyki.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania