Dzieci w szkole nie mają WF-u, bo "ucztują jak francuska arystokracja". "Brakuje czasu w zajęcia"

gazeta.pl 5 godzin temu
Choć w każdej szkole ustalony jest odgórny plan lekcji, to życie uczniów często i tak rządzi się swoimi prawami. Długie przerwy, obfite posiłki i podwieczorki sprawiają, iż nie zawsze udaje się zrealizować wszystkie zaplanowane lekcje.Do redakcji odezwała się pani Hanna, która podzieliła się z nami bardzo ciekawą, a zarazem skłaniającą do głębszych przemyśleń historią. - Na zebraniu zapytaliśmy panią wychowawczynię, dlaczego żadnemu z dzieci nie oddała stroju na WF - mieliśmy je brać raz w tygodniu do prania. Pani powiedziała, iż żaden WF się nie odbył, bo dzieci dostają tyle jedzenia, iż przerwa śniadaniowa wydłuża się w nieskończoność. Podobno nauczycielka nie miała jeszcze tak biesiadującej klasy - opowiada nasza czytelniczka.
REKLAMA


Zobacz wideo


Coraz więcej uczniów z miast w szkołach prywatnych. Prowadzi Kraków


Po czym dodaje: - Faktem jest, iż te dzieci naprawdę ucztują jak francuska arystokracja. O 9 rano zaczyna się przerwa na drugie śniadanie, która przeciąga się do 40 minut. O 11:20 wchodzi dwudaniowy obiad - po nim uczniowie dostają owoc i batonika, a także dwa warzywa i mleko. I to jeszcze nie koniec - w planie dnia przewidziany jest podwieczorek. Moje dziecko, kiedy chodziło do przedszkola, już po południu było głodne. Teraz wychodzi ze szkoły i do 18 w ogóle o jedzeniu nie wspomina - podsumowuje.Inna mama, pani Agnieszka opowiada: "Śniadaniówki dzieci są przepełnione pysznościami. Kanapki, owoce, jogurty, chrupiące warzywa. Wiem, iż uczniowie rozsiadają się przy stolikach, zajadają się, rozmawiają, nie zwracając uwagi na dzwonek ani nauczycieli. Czasem wygląda to jak mała uczta w królewskiej sali - nikt się nie spieszy, nikt nie narzeka".Brakuje czasu w WFZ powodu długich przerw obiadowych i licznych przekąsek lekcje wychowania fizycznego (a może także i inne) czasami w ogóle się nie odbywają. Dzieci są najedzone i zadowolone, ale w planie dnia brakuje wystarczająco dużo czasu, by zrealizować wszystkie zajęcia. Rodzice i nauczyciele zauważają, iż po tak obfitych posiłkach uczniowie są spokojniejsi, ale nie zawsze mają ochotę na aktywność fizyczną. Po obiedzie dzieci wolałyby raczej chwilę odpocząć, zamiast natychmiast wyruszać na ćwiczenia. Chociaż rodzice doceniają, iż dzieci jedzą zdrowo i regularnie, pojawiają się wątpliwości, jak taki rytm posiłków wpływa na realizację planu lekcji. W praktyce lekcje wychowania fizycznego często nie realizowane są w pełnym wymiarze, a uczniowie wracają do domu najedzeni, ale z mniejszą aktywnością fizyczną niż wcześniej. Z jednej strony pozytywne jest to, iż jedzenie jest zdrowe i urozmaicone, z drugiej - szkoda, iż brakuje ruchu, którego dzieci w tym wieku naprawdę potrzebują.


Trzeba znaleźć rozwiązanieRodzice podkreślają, iż choć dzieci jedzą zdrowo i mają zapewnione różnorodne posiłki, konieczne jest znalezienie równowagi między czasem na jedzenie a realizacją programu nauczania. Zbyt długie przerwy i liczne przekąski ograniczają aktywność fizyczną i możliwość odbywania wszystkich zajęć WF.Rozwiązaniem może być tzw. złoty środek, czyli krótsze, bardziej uporządkowane przerwy, które pozwolą dzieciom spokojnie zjeść, ale nie wydłużą czasu spędzanego w stołówce do granic absurdu. W praktyce może to oznaczać skrócenie spożywania niektórych posiłków, tak aby plan dnia był bardziej zrównoważony i uwzględniał nie tylko potrzeby żywieniowe, ale i edukacyjne dzieci.Jak kwestia spożywania posiłków wygląda w szkole Twojego dziecka? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału