Facet czy niefacet?

twojacena.pl 5 dni temu

– Znowu ci z góry imprezują, już mnie to wkurza! Trzecia w nocy! – Weronika szturchnęła śpiącego spokojnie Kamila. – Słyszysz? Znowu wrzeszczą, idź coś zrób!

– Wera, tak smacznie spałem, po co mnie budzisz? Jutro mam trasę – zamruczał półprzytomnie Kamil. – Zaraz się rozchodzą, śpij.

Gdy tylko próbował się wygodniej ułożyć i wrócić w objęcia Morfeusza, żona boleśnie dźgnęła go łokciem w żebro.

– Mężczyzna jesteś czy kto? – syknęła. – Idź i ogarnij tę dzicz! Jutro spotykam się z dziewczynami. I jak na złość przyjdzie ta Kinga i znowu będzie się chwalić, iż „zrobiła” usta i „plastykę” nosa. A ja co? Mam przyjść z opuchniętą mordą od niewyspania? Kinga już „trzydziestkę” ma, a ani jednej zmarszczki!

– Bo jej mąż to chirurg plastyczny, a nie kierowca tirów, Wera – próbował ją uspokoić Kamil. – A ty i tak jesteś piękna bez tych kaczych dziobów. Poza tym, ty już prawie mieszkasz w salonach kosmetycznych.

Ale Weronika wściekła się jeszcze bardziej. Usiadła na łóżku i rzuciła mu jadowite spojrzenie.

– Ty sobie żarty stroisz?! Dwa razy w tygodniu u kosmetyczki to według ciebie luksus? Też chcę takie usta i nos! A futro? Kiedy mi kupisz norek, co?!

– Wiesz, iż dopiero spłaciłem kredyt za twoje mieszkanie, jeszcze masz długi za auto. Umawialiśmy się: najpierw samochód, potem futro. O co ci znów chodzi?

– A mamie kupiłeś kurtkę! – nie ustępowała Weronika.

– Bo wszystkie pieniądze wydała na leki, a emeryturę ma małą. I ta kurtka wcale nie była droga.

Kamil chciał ją przytulić, ale żona była przepełniona złością.

– Futra nie stać cię kupić, plastyki nie stać, to przynajmniej zadbaj, żebym się wyspała! Idź i ucisz te małolaty!

Kamil zrozumiał, iż Wera nie da mu spokojnie zasnąć. Czuł się winny, więc wstał i sięgnął po dres.

…Jeszcze pięć lat temu nikt z jego znajomych nie uwierzyłby, iż ożeni się z wyniosłą weronicą ze szkoły. Choć kochał ją od pierwszej klasy liceum, dziewczyna nie odwzajemniała jego uczuć, wybierając bardziej przystojnych i bogatszych. choćby po studiach i dobrej pracy na szkolnym zjeździe choćby nie spojrzała w jego stronę. Chwaliła się przed wszystkimi, iż zaraz wyjdzie za mąż za kogoś z majętnej rodziny. Kamil przełknął gorycz, ale się nie pokazał.

Pół roku później stał się cud – Weronika zadzwoniła „z nikąd” i zaproponowała spotkanie. Oczywiście, był w siódmym niebie.

– Fajnie wyglądasz, czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Głodny jesteś?

Siedziała przy stoliku, gdzie już stały dwie kawy i ciastka. Kamil był zaskoczony, ale iskra nadziei ogrzała mu serce.

Kolacja płynnie przeszła w śniadanie w jej mieszkaniu. Dwa dni później oznajmiła, iż rzuciła swojego bogacza dla niego.

– Coś tu nie gra – powiedziała wtedy Anna, jego matka. – O co jej chodzi? Tyle lat za nią biegałeś, a ona cię tylko upokarzała. Nie zauważyłeś żadnej innej dziewczyny. Ola z naszego bloku wciąż za tobą „schnie”, a ty choćby nie drgniesz. Szkoda takiej dziewczyny! Ktoś inny ją weźmie – miła, ładna, pracowita.

– Mamo, serce nie sługa. Kocham Weronikę.

– No cóż, twoja sprawa. Nie będę się wtrącać, ale pamiętaj: Weronika jeszcze ci pokaże, na co ją stać. Wtedy nie narzekaj.

Anna jakby „w wodę patrzyła”. Dwa miesiące po ślubie Weronika oznajmiła, iż jest w ciąży. Tylko jedno się nie zgadzało – termin. Kamil odkrył to, gdy z ciekawości zajrzał do jej dokumentów i zrozumiał, iż żona go oszukała.

– Byłaś już w ciąży na naszej pierwszej randce! – krzyczał, czerwony z wściekłości.

– Nie wiedziałam, iż jestem w ciąży, to był mały termin – skłamała. – Bałam się przyznać.

– Więc twój ex cię rzucił, a ty chciałaś przypisać mi cudze dziecko! Mama miała rację!

– Twoja mama zawsze patrzy na mnie jakbym jej milion winna była!

– Patrzy tak, jak zasługujesz! I nie zaczynaj o mojej matce, jasne?!

Kamil stał w środku pokoju, gotowy zapaść się pod ziemię ze wstydu. Weronika drżała ze strachu przed byciem porzuconą i już widziała, jak koleżanki śmieją się z niej po kątach. Nie mogła na to pozwolić. W jej rozgorączkowanej głowie zrodził się plan.

– Aj! Boli!

Zaczęła krzyczeć, łapiąc się za brzuch. Kamil spanikował i zapomniał o gniewie.

– Co ci jest? Gdzie boli?

– Brzuch! Przez ciebie! Nie mogę się stresować! – Wykrzywiała się z wyimaginowanego bólu, szokując go jeszcze bardziej.

Wezwał taksówkę i zawiózł ją do szpitala. Stał pod oknami, dopóki nie przegnał go dozorca.

Tymczasem Weronika pod przykrywką „poronienia” pozbyła się dziecka, płacąc grubą sumę. Mężowi powiedziała, iż to przypadek.

– Wybacz mi, Weroniko – Kamil dał jej złoty bransolet na znak zgody. – Zacznijmy od nowa?

– Dobrze – uśmiechnęła się, podziwiając prezent, a potem rzuciła haczyk. – Jak wyjdę ze szpitala, potrzebuję własnego auta. Żeby nie czekać na taksówki, gdy będę rodzić twoje dziecko.

Kamil się uśmiechnął – myśl o dziecku rozgrzała mu serce.

– Dobrze, kupimy ci auto.

By zarabiać więcej, rzucił ulubioną pracę i zatrudnił się jako kierowca tirów. Brał dodatkowe trasy, by zaspokoić apetyty żony. Teraz, senny, szedł po schodach na trzecie piętro.

– Słuchajcie, chłopaki, ściszcie muzykę i nie drzyjcie się, bo przez was od tygodnia nie śpimy – Kamil patrzył na grupę nastolatków. Stali na klatce i palili.

– A co, wujek? – odparł największy z nich. – Spadaj, zanim dostaniesz w ryj.

– Tak się nie rozmawia z dorosłymi. Gdzie twoi rodzice?

– Wyjechali. Odwal się.

– Ściszcie to albo wezwę policję – nie ustępował.

– Po co z nim gadaćKamil odwrócił się, by odejść, ale w tej samej chwili kilku chłopaków chwyciło go i zepchnęło z balkonu – spadając, zdążył jeszcze usłyszeć szyderczy śmiech, a potem tylko ciemność.

Idź do oryginalnego materiału