Katarzyna spędziła już drugą godzinę w kolejce do Baby Zosi. Ta znachorka była ostatnią nadzieją dla młodej kobiety.

newsempire24.com 9 godzin temu

Katarzyna już drugą godzinę siedziała w kolejce do baby Zofii. Ta znachorka była ostatnią nadzieją dla młodej kobiety. Od kilku lat Kasia próbowała donosić dziecko, ale z niewyjaśnionych przyczyn jej się to nie udawało.

Nie wiem, co mam powiedzieć Wyniki badań są idealne, nie ma żadnych patologii rozłożyła ręce lekarz.

Ale przecież musi być jakieś wyjaśnienie. Skoro jestem zdrowa, dlaczego nie mogę zajść w ciążę? pytała dziewczyna.

Nie wiem. Medycyna tu nie pomoże. Może spróbuj pójść do kościoła cicho powiedziała lekarz.

Katarzyna i Damian byli małżeństwem od pięciu lat. Mieli wszystko, czego potrzeba: stabilność finansową, własne mieszkanie, miłość i wzajemne zrozumienie. Brakowało tylko jednego dziecięcego śmiechu w przestronnym, dobrze urządzonym domu.

Kobieta od dawna podejrzewała, iż ona i mąż są pod klątwą, a słowa ginekologa tylko utwierdziły ją w tych przypuszczeniach.

Kościół to dobrze, ale w twoim przypadku pomoże tylko znachorka! poradziła przyjaciółka, podsuwając adres. Jedź, nie ma co się zastanawiać. Im szybciej, tym lepiej!

W końcu nadeszła kolej Kasi. Niepewnie przekroczyła próg niskiej chatki. Ujrzała przed sobą drobną, sympatyczną staruszkę w białej chuście i kwiecistej sukience. Kobieta się uśmiechnęła. Kasia nigdy nie odwiedzała takich osób, więc wyobrażała sobie, iż znachorka będzie przerażająca przynajmniej z kłami i czarnym kotem na ramieniu.

Witaj, córeczko! Siadaj tu, przy ikonie powiedziała łagodnym głosem.

Proszę pani, mam taki problem nie wytrzymała i rozpłakała się.

Wszystko wiem, kochanie. I pomogę, jak tylko mogę spokojnie odpowiedziała baba Zofia.

Kobieta posłusznie usiadła na miękkim krześle przy wielkiej ikonie Matki Boskiej. Staruszka zaczęła odmawiać modlitwę i wodzić woskową świecą wokół niej. Cały rytuał trwał około dwudziestu minut. Potem baba Zofia usiadła naprzeciw Katarzyny, biorąc ją za rękę.

Nie będziesz mogła urodzić. Musisz odkupić klątwę, która ciąży na tobie od dzieciństwa powiedziała spokojnie.

Jaką klątwę? Kto miałby mnie przeklinać? Nigdy nikomu nie zrobiłam nic złego

Ty nie. Ale twoja matka wzięła na siebie straszny grzech, a ty płacisz za niego wyjaśniła znachorka.

Ale to niesprawiedliwe! Mojej matki już dawno nie ma, dlaczego mam płacić za jej winy? pytała zdziwiona.

Tak działa wszechświat. Jesteśmy wobec tego bezsilni

Czy pani mi pomoże? zapytała pełna nadziei.

Nie. Tu jestem bezradna. Gdybyś miała urok czy zły wzrok, ale to nie. Musisz dowiedzieć się, przed kim zawiniła twoja matka, i spróbować odkupić jej winę. I najważniejsze módl się szczerze, nie tylko za siebie, ale i za swoich wrogów.

Dziękuję wyszeptała.

Kasia wsiadła do samochodu i zadzwoniła do męża.

Damian? Nie wrócę dziś do domu. Muszę pilnie pojechać do ciotki. Później, kochanie. Wszystko później.

Katarzyna odpaliła silnik i pojechała do wsi.

Kasiu! Dlaczego bez zapowiedzi? Byłabym przygotowała łaźnię! ucieszyła się ciotka Bronisława.

Przyjechałam w sprawie przerwała jej. Musisz mi powiedzieć prawdę. Co zrobiła moja matka? Za co płacę? Za jakie grzechy?!

Skąd ci to przyszło do głowy? zaskoczyła się ciotka.

Katarzyna opowiedziała o wizycie u znachorki, powtórzyła całą rozmowę.

Kto by pomyślał Dobrze, słuchaj

Bronisława opowiedziała siostrzenicy, iż jej matka, Zofia, była najpiękniejszą dziewczyną we wsi. Wielu zalotników się o nią starało, ale pokochała żonatego mężczyznę. Bez skrupułów zabrała Stanisława z rodziny. Porzucona żona, Maria, została sama z niemowlęciem.

Nieszczęśliwa kobieta tak ciężko przeżyła odejście męża, iż przyszła do Zofii na kolanach, błagając, by jej go oddała. Dumna piękność wyśmiała ją i wyrzuciła.

Zanim odeszła, Maria w desperacji rzuciła straszną klątwę na Zofię i jej jeszcze nienarodzone dzieci

I co było dalej? spytała przerażona Kasia.

Twoja matka wyszła za Stanisława, potem urodziłaś się ty. Ale, jak wiesz, nie dane im było długo żyć. Odeszli jeden po drugim. Jakby jakaś klątwa. A teraz ty nie możesz zajść w ciążę ciotka załamała ręce i wybuchnęła płaczem.

Powiedz, ta Maria czy przez cały czas mieszka we wsi? Chcę ją przeprosić za grzechy rodziców.

U Marii też nie wszystko dobrze Po jakimś czasie oszalała. Najpierw była spokojna, potem zaczęła atakować ludzi. W końcu trafiła do zakładu, a syna, Leszka, oddano do domu dziecka.

Leszek jest już dorosły? Jest starszy ode mnie o kilka lat. Wychodzi na to, iż to mój przyrodni brat? domyśliła się.

Tak. Tylko jego los też nie był łatwy westchnęła ciężko Bronisława. Po opuszczeniu domu dziecka wrócił do wsi. Zaczął pić i awanturować się. Aż w końcu zgubił się zimą w lesie. Znaleźli go następnego dnia, uratowali. Ale nogi nie udało się. Teraz jeździ na wózku.

Więc to tak Wychodzi na to, iż moja matka nie tylko rozbiła rodzinę, ale i zrujnowała życie niewinnych ludzi.

Wygląda na to! przytaknęła ciotka.

Zabierz mnie do brata. Muszę go zobaczyć zdecydowała się.

Oszalałaś? On ciągle pije! Nie wiadomo, co mu w głowie siedzi! Wracaj do domu!

Nie. jeżeli ty mnie nie zaprowadzisz, zapytam ludzi.

Dobrze! Niech ci będzie! Ale potem nie narzekaj! warknęła Bronisława, narzucając kurtkę.

Kobiety szły zasypaną śniegiem ścieżką do domu Leszka. Gdy weszły na podwórko, Kasia zrozumiała, iż trudno nazwać to domem raczej rozpadającą się chałupą. Drewniany płot zgnił i leżał na ziemi. W środku nie było prądu, tylko blask lampy naftowej w małym, brudnym oknie. Katarzyna niepewnie

Idź do oryginalnego materiału