Kiedy Mąż Wraca od Matki i Żąda Testu DNA dla Naszej Dwulatki: Nie dla Mnie, Dla Mamy

newsempire24.com 2 dni temu

Dzisiaj mój mąż wrócił od swojej matki, westchnął ciężko i zaproponował, żebyśmy zrobili test na ojcostwo dla naszej dwuletniej córki. Nie dla mnie, dla mamy

Przez sześć miesięcy przed naszym ślubem powtarzała synowi: Nie żenij się z nią, to nie jest kobieta dla ciebie! opowiada Kinga, trzydziestoletnia kobieta, jej głos drży ze złości. Za ładna, na pewno cię zdradzi! Śmialiśmy się z tego, żartowaliśmy, iż Bartek powinien był ożenić się z krokodylem, żeby uniknąć takich podejrzeń. Ale teraz już nam do śmiechu nie jest. Ani trochę.

Kinga nie uważa się za olśniewającą piękność. Zwykła dziewczyna z podwarszawskiego blokowiska, zadbana, jak wiele innych. Szczupła, z ładną fryzurą, ubrana skromnie, ale zawsze stawiała na szacunek w relacjach. Dlaczego jej teściowa, Halina, uznała, iż Kinga jest lekkomyślna i niewierna, pozostaje zagadką. Ta kobieta zamieniła życie swojej synowej w piekło.

Są małżeństwem od czterech lat, mają córkę. Kinga jest na urlopie macierzyńskim, jej dni wypełnia gotowanie, sprzątanie i zmienianie pieluch. Jedynymi osobami, które widuje, są inne mamy na placu zabaw. Ale Halina nie odpuszcza. Podejrzewa Kingę o zdradę i śledzi ją jak bohaterka taniego serialu kryminalnego.

Zawsze mnie kontrolowała! wzdycha Kinga, jej oczy błyszczą od łez. Dzwoniła, żeby sprawdzić, zjawiała się bez zapowiedzi, próbowała śledzić każdy mój krok. Na początku starałam się z tego śmiać. Mówiłam o tym Bartkowi, żartowaliśmy. Ale to jest wyczerpujące! Kilka razy wybuchłam, kłóciliśmy się. Na chwilę się uspokajała tylko po to, żeby wrócić ze zdwojoną siłą.

Pierwszy skandal wybuchł kilka miesięcy po ślubie. Halina pojawiła się bez zapowiedzi w biurze Kingi. Żadnego telefonu, żadnego powodu. Tylko po to, żeby sprawdzić: Czy ona naprawdę tu pracuje? Czy może okłamuje męża, żeby spotykać się z kochankami?

choćby nie wiem, jak udało jej się wejść! oburza się Kinga. Mamy ochronę, goście muszą się meldować. Omal nie zemdlałam, gdy recepcjonistka przyprowadziła ją do mnie: Ktoś do pani. Zapytałam: Halina, co pani tu robi? A ona na to: Chciałam zobaczyć, gdzie pracujesz. I rozglądała się po sali! Nasze biuro jest otwarte, wszyscy przed monitorami. Boję się myśleć, co by było, gdybym miała osobny gabinet

Recepcjonistka, Weronika, powiedziała później Kingi, iż ta dziwna kobieta zasypała ją pytaniami. Od kiedy tu pracuje? Czy przychodzi na czas? Z kim rozmawia? Czy ma tu kogoś? Powiedziałam, iż pani jest mężatką! dodała Weronika, zdezorientowana. Kinga była wściekła. Wróciła do domu i wybuchnęła przed Bartkiem: Twoja matka przekroczyła wszelkie granice! Porozmawiaj z nią, to już kompletny absurd! Prawie zajrzała pod biurko, żeby znaleźć kochanka. Chociaż, kto wie

Bartek zdawał się przeprowadzić poważną rozmowę z matką. Nastał względny spokój. Halina dzwoniła wieczorami, pytała o nowości, przysyłała ciasta. Kinga miała nadzieję, iż burza minęła. Niestety, myliła się.

Następny incydent wydarzył się w czasie jej ciąży. Była na zwolnieniu lekarskim, spała w domu z wyłączonym telefonem, gdy obudził ją hałas: walenie w drzwi i nieustanne dzwonienie domofonu. Zerwałam się, myśląc, iż to pożar! opowiada. Spojrzałam przez wizjer Halina! Z wykrzywioną twarzą, waliła w drzwi i dzwoniła jak opętana. Bałam się otworzyć. Zadzwoniłam do Bartka: Przyjedź szybko, nie rozumiem, co się dzieje! Dotarł po dwudziestu minutach. Przez cały ten czas ona stała pod drzwiami

Nakrzyczeli na Halinę. Kinga zagroziła, iż następnym razem wezwie policję lub szpital psychiatryczny. Trzymaj ją z dala ode mnie! zażądała. Spokój wrócił na chwilę.

Kinga urodziła córkę, ale teściowa choćby nie chciała jej zobaczyć. Powód? W rodzinie Bartka po mieczu rodziły się tylko chłopcy. Dziewczynka, według Haliny, była dowodem zdrady. choćby nie słuchałam tych bzdur mówi Kinga. Nie odzywam się do niej. Bartek widuje ją raz w miesiącu, bez nas. Tym lepiej. Nigdy nie powierzyłabym jej córki.

Najgorsze wydarzyło się później. Pewnego wieczoru Bartek wrócił od matki, ponury, i zaproponował test na ojcostwo. Nie dla mnie, Kinga, no przecież! jąkał się. To dla mamy. Żeby się wreszcie uspokoiła! Ona oszalała, a ja muszę to znosić

Kinga wybuchnęła gorzkim śmiechem. Dla twojej matki? Jej głos drżał z wściekłości. Powiedz raczej, iż wierzysz w jej urojenia! Ona nigdy się nie zatrzyma. choćby z trzema testami będzie twierdzić, iż sfałszowaliśmy wyniki! Nie zamierzam grać w jej chore gry, koniec tematu.

To tylko test nalegał Bartek.

Po co? Kinga wpatrywała się w niego, powstrzymując łzy. Ja wiem, kto jest ojcem mojej córki. A ty? jeżeli tego potrzebujesz, dobrze. Ale najpierw się rozwiedziemy. Nie zostanę z mężczyzną, który mi nie ufa!

Jej słowa spadły jak wyrok. Zaufanie między nimi pękało, zatrute przez jego matkę. Kinga czuła, iż stoi nad przepaścią, nie wiedząc, jak uratować swój związek przed tym szaleństwem.

Idź do oryginalnego materiału