Kościół wchodzi z buciorami do szkół. Teraz czepia się już innych przedmiotów niż religia

mamadu.pl 8 godzin temu
Nowy przedmiot szkolny – edukacja zdrowotna – jeszcze nie wszedł do szkół, a już budzi kontrowersje. Choć ma zastąpić przestarzałe WDŻ i odpowiadać na realne potrzeby młodzieży, Kościół protestuje przeciwko jego treściom. Biskupi zarzucają rządowi, iż program podważa tradycyjny model rodziny i prowadzi do "erotyzacji" dzieci.


Edukacja zdrowotna budzi sprzeciw


Od września 2025 do szkół wchodzi nowy przedmiot, który ma zastąpić dotychczasowe wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ). Przedmiot miał przestarzały program i nie był treściami dostosowany do gwałtownie zmieniającego się świata i potrzeb młodych ludzi. Dlatego Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało o zmianie na edukację zdrowotną i wprowadzeniu aktualnych treści dotyczących m.in. zdrowia psychicznego, radzenia sobie z hejtem, informacji dotyczących tożsamości płciowej czy edukacji seksualnej.

Zanim przedmiot został oficjalnie zatwierdzony przez MEN, w sieci pojawiły się głosy, iż będzie tubą propagandową dla rządu i będzie nauczał kontrowersyjnych, demoralizujących treści. Sprzeciwiali się mu głównie środowiska kościelne, podpisując petycje o zniesieniu przedmiotu i nawołując wiernych do wypisywania z niego swoich dzieci, ponieważ przedmiot nie będzie obowiązkowy.

Teraz pojawiły się kolejne, bardziej oficjalne sprzeciwy dla edukacji zdrowotnej. Konferencja Episkopatu Polski wystosowała pismo, krytykujące wprowadzany do szkół przedmiot. "Prowadzona przez niektóre media propaganda podkreśla, iż w edukacji zdrowotnej chodzi o zdrowie uczniów, a tymczasem w istotnej swej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości" – napisali w dokumencie biskupi.

Inne spojrzenie na małżeństwo


Sprzeciw duchownych budzi fakt, iż w programie nauczania rola małżeństwa i rodziny została potraktowana marginalnie, ale zastrzeżenia budzą też kwestie omawiania "zagrożeń, jakie niesie macierzyństwo". W dokumencie możemy przeczytać: "Takie ujęcie ludzkiej seksualności zagraża prawidłowemu rozwojowi osobowemu dziecka i stawia pod znakiem zapytania przyszłość demograficzną naszego kraju. Według założeń nowego przedmiotu uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji".

Do zarzutów Kościoła odniosła się szefowa MEN, Barbara Nowacka, która z pełnym przekonaniem uznała, iż duchowni wcale nie zagłębili się w podstawy programowe edukacji zdrowotnej.

Przyznała, iż jeśliby to zrobili, wiedzieliby, iż wytyczne do tego, czego będą uczyły się dzieci i młodzież na wspomnianym przedmiocie było ustalane z ekspertami, a w pracach MEN uczestniczył również ksiądz Arkadiusz Nowak. W niedawnej rozmowie z TVN24 Nowacka podkreśliła również, iż to kolejny raz, kiedy duchowni i Kościół próbują ingerować w politykę.

Źródło: samorzad.pap.pl, episkopat.pl


Idź do oryginalnego materiału