Temat wypalenia rodzicielskiego po raz pierwszy pojawił się w literaturze w 2017 roku. W Instytucie Badań Psychologicznych (IPSY) UCLouvain w Belgii przeprowadzono badania, które wykazały, iż odsetek wypalonych rodziców w 42 krajach waha się pomiędzy 2 a 12 proc. w populacji. Według literatury dotyczącej wypalenia rodzicielskiego, w Polsce jest 8 proc. wypalonych rodziców, co jest jednym z najwyższych wskaźników na świecie. Co czują zatem rodzice, których dotyczy ów problem? Pedagożka Magdalena Boćko-Mysiorska w rozmowie z eDziecko.pl podkreśla, iż wypalenie rodzicielskie nie zaczyna się jak katastrofa. Nie wybucha nagle. Zaczyna się szeptem.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Sylwia Przybysz łączy pracę z macierzyństwem? "Mam męża, który jest aktywnym rodzicem"
"Ja przecież nie mam na co narzekać"
- Wrzesień uderzył we mnie z ogromną siłą. Czuję się trochę, jakbym dostała obuchem w twarz. Dzieci wróciły do szkół i miało być łatwiej, ale nie jest. Ciągłe zmiany w planie zajęć, spotkania rodziców, telefon, który pika przez cały czas, bo właśnie dodano mnie do grupy, gdzie trwa dyskusja o prezencie na Dzień Nauczyciela. Potem pozostało praca i codzienne obowiązki domowe. W międzyczasie zakupy i odbiór dzieci z placówek, by z wywieszonym językiem pędzić na kolejne dodatkowe zajęcia. Jeszcze trzeba pamiętać o logopedzie i wizycie u dentysty. Czuję ucisk w klatce piersiowej, zaczyna mi brakować tchu. Jestem permanentnie zmęczona i wkurzona, a kiedy tylko chcę o tym porozmawiać, słyszę, iż inni mają gorzej. Ja przecież nie mam na co narzekać. Jestem młoda, mam mieszkanie w dużym mieście, fajną pracę, męża i zdrowe dzieci - wylicza moja rozmówczyni, która już jakiś czas temu natknęła się na temat związany z "wypaleniem rodzicielskim".
Okazuje się, iż coraz więcej młodych ludzi, tych, którzy osiągnęli naprawdę wiele, mierzy się z tym tematem.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż musisz zagryźć zęby i działać dalej, choćby na oparach, bo zewsząd słyszysz, iż 'kiedyś to było gorzej'. Że ktoś inny chciałby mieć tyle, co osiągnęłam ja. Tylko jakoś chętnych do pomocy brak. Mam dziecko z niepełnosprawnością. To bardzo mądra dziewczynka, trafiła do nas, kiedy miała cztery lata. Adoptowaliśmy ją. Moja córka ma FAS, więc każdy dzień zaczyna się albo kończy na terapii. Logopeda, neurolog, fizjoterapeuta, okulista. Jest też basen, są konie i raz w tygodniu terapia Tomatisa
- wylicza Ula, kolejna mama, która również uważa, iż o wypaleniu rodzicielskim trzeba mówić "głośno i dużo". - Jestem w grupie wsparcia dla rodziców mierzących się z trudnościami, teraz byłam na wyjeździe wytchnieniowym, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Rozmowy z innymi matkami i ojcami, którzy często są pozostawieni sami sobie, utwierdziły mnie tylko w tym, jak bardzo poważny jest to temat. Bo my wszyscy bardzo kochamy swoje dzieci, ale czasem przychodzi taki moment, w którym się po prostu już ulewa - dodaje i zaznacza, iż "wypala system". - Nie ma przestrzeni dziś na to, by rodzic był także człowiekiem, który jest zmęczony, niewyspany, czasem sfrustrowany, a jednocześnie wciąż kochający. System cię nie wspiera, a tylko ciągnie w dół - dodaje.
Polscy rodzice z roku na rok są coraz bardziej zmęczeni, wypaleni. Na szczęście pojawia się coraz więcej publikacji i badań na ten temat. Magdalena Boćko-Mysiorska zauważa, iż przyczyn wypalenia może być wiele, ale niemal zawsze wspólnym mianownikiem jest trwałe przeciążenie połączone z brakiem możliwości regeneracji. - Nie chodzi tylko o to, iż masz "dużo na głowie". To nie jest kwestia złej organizacji, braku planera czy nieumiejętności odpuszczania. Tu chodzi o coś głębszego - o to, iż nie masz gdzie i kiedy tej głowy położyć, przestać być w trybie czuwania - podkreśla.
Co istotne, wypalenie rodzicielskie u każdego wygląda inaczej. Czasem objawia się w ciągłym zmęczeniu, które nie mija choćby po przespanej nocy. Czasem jeszcze u jednych dochodzi krzyk, a u innych totalne odcięcie i zamrożenie. To nie koniec, bo tu jest cały przekrój emocji, łącznie ze wstydem i obarczaniem się winą.
Czasem siadam wieczorem na kanapie. W domu jest cicho. Próbuje zebrać myśli, poukładać listę zadań na kolejny dzień, bo przecież trzeba przygotować się do pracy, ogarnąć ciepły obiad, zawieźć córkę do przedszkola, a w drodze powrotnej jeszcze umówić się do kilku specjalistów. Kiedyś czekałam na weekend, żeby odpocząć. Teraz przestałam już odliczać dni. Liczę, iż za kilka tygodni już będzie lepiej, trochę to wszystko się unormuje, bo wrzesień jest miesiącem, którego szczerze nienawidzę
- opowiada Ula.
Wypalenie rodzicielskie to nie mit. Gdzie szukać pomocy?
Coraz więcej z nas, rodziców, czuje chroniczne zmęczenie. Życie na najwyższych rodzicielskich obrotach okazuje się jednak wykańczające. Gdzie zatem szukać pomocy? A może zwyczajnie wystarczy tylko zagryźć zęby, porządnie się wyspać i częściej uśmiechać, by to, co złe, odeszło?
- Proszenie o pomoc nie jest słabością. To akt odwagi. To gest miłości wobec siebie i swoich dzieci. W świecie, który uczy nas, jak dawać, ale rzadko uczy, jak przyjmować, proszenie o wsparcie bywa trudne. Ale prawda jest taka, iż nikt nie powinien dźwigać rodzicielstwa samotnie. Potrzebujemy innych ludzi, którzy czasem staną obok i podtrzymają nas, kiedy mamy ochotę się położyć. Którzy przypomną nam, iż w byciu rodzicem mieści się wszystko: zmęczenie i czułość, siła i słabość, łzy i śmiech. Nie musimy sobie radzić po cichu. Poproś. Odezwij się. Sięgnij. To może być pierwszy krok do tego, aby wrócić do siebie - powoli, z łagodnością, kawałek po kawałku - podsumowała Magdalena Boćko-Mysiorska w rozmowie z naszym portalem.
Czujesz, iż doświadczyłeś wypalenia rodzicielskiego? Chcesz się z nami podzielić swoimi odczuciami? Napisz na anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.