Mam cellulit, brzuch i bezczelnie noszę bikini. To jedno zdanie powtarzam sobie jak mantrę

mamadu.pl 18 godzin temu
Latem warto dać sobie więcej łagodności zamiast samokrytyki – nie po to, żeby się poddać, ale po to, żeby w końcu odetchnąć. W świecie filtrów z social mediów i oczekiwań, które najczęściej narzucamy sobie same, wybierz czułość dla siebie – bo naprawdę na nią zasługujesz.


Ciało nie musi być idealne, żeby zasłużyć na bikini


Latem wiele z nas patrzy na siebie z surowszym spojrzeniem niż zwykle. Upał, odsłonięte ramiona, krótsze sukienki, plaża – i nagle słyszymy w głowie ten znajomy głos: "Nie pokazuj brzucha, masz fałdkę", "Cellulit? Lepiej załóż coś dłuższego", "Zmarszczki? Mogła się bardziej postarać".

Ale ten głos, choć głośny, nie mówi prawdy. Współczesne kobiety wychowały się na kulcie supermodelek lat 90., idealnego ciała z magazynu dla pań, a potem na przefiltrowanych zdjęciach z Instagrama.

W międzyczasie jako nastolatki czytały o gazetach o tym, jak zgubić w 10 dni przed wakacjami wystający brzuch i chłonęły popkulturę, w której Bridget Jones ważąca 56-59 kg mówiła o sobie, iż jest tłusta i otyła, i wciąż się odchudzała (choć choćby nie miała nadwagi, nie mówiąc o otyłości!).

Teraz wszystkie jesteśmy wobec siebie za bardzo krytyczne, choćby jeżeli mamy ciało, które ktoś z boku może postrzegać za perfekcyjne. Tak naprawdę każde ciało zasługuje na czułość. Szczególnie twoje.

To ono codziennie niesie cię przez świat, choć często jest zmęczone, niedospane, z bólem głowy, z listą zadań na pięć stron. To ciało, które może nosiło w sobie jedno, dwoje albo troje dzieci. Które przeszło operacje, choroby, złamane serce. Które było obiektem krytyki, porównań i własnego rozczarowania.

Twoje ciało to twoja historia


Ale też to ciało, które tuli, całuje, dźwiga zakupy i dzieci, zasypia na kanapie w połowie filmu. Czy naprawdę zasłużyło na wieczne niezadowolenie? W świecie, w którym Instagram filtruje każdą fałdkę, a TikTok promuje idealne "bikini body" (cokolwiek to znaczy), łatwo zapomnieć, iż prawdziwe ciało nie wygląda jak z aplikacji.

Ma ślady po życiu. Rozstępy to pamiątki po dorastaniu albo ciąży. Zmarszczki – dowód, iż często się śmiałaś albo płakałaś. Cellulit? Statystycznie ma go ponad 90 proc. kobiet. Nie jesteś wyjątkiem – jesteś normą. Uświadomiłam to sobie stosunkowo niedawno i uważam, iż to efekt mojego dojrzewania i godzenia się z sobą samą.

Bardzo mocno na to postrzeganie wpłynął w ostatnich miesiącach film "Przepiękne!" w reżyserii Katarzyna Priwieziencew, w którym bohaterka grana przez Martę Nieradkiewicz płacze w łazience. Jest niecały rok po porodzie i patrząc na swoje ciało z fałdkami i rozstępami, nie umie nie płakać z bezsilności.

Kiedy do łazienki wchodzi jej kilkuletni syn i widzi, iż mama płacze, nakleja jej na rozstęp plasterek i przenikającym głosem pyta, o to, czy to on jej zepsuł ciało. W tamtej chwili wyłam jak bóbr, bo widziałam w tym siebie. I kilka moich koleżanek-matek miało identyczne odczucia, kiedy wymieniłyśmy się refleksjami o tym filmie.

Kobiety współczesne uwielbiają się katować psychicznie, ale i fizycznie. Zakładamy długie spodenki przy 30 stopniach, bo mamy rozstępy i cellulit. Rezygnujemy z bikini, bo "brzuch niegotowy". I ciągle odkładamy pokochanie siebie na moment, gdy schudniemy 5 kilo albo wreszcie zapiszemy się na siłownię i zobaczymy po kilku tygodniach zadowalające nas efekty.

W to lato daj sobie trochę czułości


Ale prawda jest taka, iż nie musisz czekać. Być może ta wymarzona przyszłość nigdy się nie wydarzy, sorry. Twoje ciało już teraz zasługuje na życzliwość i odrobinę wyrozumiałości. Nie na karę, nie na wstyd, tylko na czułość.

Zamiast patrzeć na siebie z obrzydzeniem, spójrz jak na starą przyjaciółkę. Może nie jest idealna, ale była z tobą zawsze. Pomagała ci chodzić, tańczyć, kochać, przeżywać. Czy naprawdę zasłużyła na odrzucenie tylko dlatego, iż nie wygląda jak ciało z reklamy?

Latem pozwól sobie na oddech. Nie chowaj się przed słońcem. Załóż sukienkę, którą lubisz, choćby jeżeli widać w niej ramiona, których nie lubisz. Załóż bikini, choćby jeżeli twój brzuch nie wygląda jak z katalogu.

Bo "nourished girl summer", o którym pisałam niedawno, to nie dieta ani rygor – to łagodność. To czas, w którym możesz zadbać o swoje ciało nie dlatego, iż je nienawidzisz, ale dlatego, iż je kochasz. Odpoczynek, ruch, sen – nie dla wyglądu, tylko dla dobrostanu.

Twoje ciało to nie problem do naprawienia. To historia. Każdy "nieidealny" fragment opowiada o tym, kim jesteś. A skoro jesteś tu, żyjesz, śmiejesz się, czujesz – to znaczy, iż to ciało działa. I już za to należy mu się szacunek.

Więc tego lata nie pytaj, czy możesz włożyć bikini. Włóż je, jeżeli masz na to ochotę. I jeżeli ktoś ma z tym problem – niech to nie będzie twój problem. Bo twoje ciało jest wystarczająco dobre. Ty jesteś wystarczająco dobra, właśnie taka, jaka jesteś. Nie myśl sobie, iż ja też jestem taka pewna siebie, żeby teraz innych pouczać.

Też sobie te słowa powtarzam jak mantrę każdego dnia, bo wierzę, iż w końcu z pewnością przyznam, iż jestem warta tego, żeby wyluzować całkiem i poleżeć na słońcu w kostiumie kąpielowym, bez martwienia się o swój wygląd.

Źródło: scarymommy.com


Idź do oryginalnego materiału