Matka: "Szkoła to dziś wyścig szczurów". Talerzyk w kuchni smutnym dowodem

mamadu.pl 3 godzin temu
Na naszą redakcyjną skrzynkę przyszła wiadomość od Uli: "Szkoła to dziś prawdziwy wyścig szczurów, a ja czuję się, jakbym była w tym wyścigu razem z moją córką. Kiedyś miałyśmy czas na wspólne chwile, teraz widzę tylko puste miejsce przy stole, bo ona zamyka się w pokoju, zniechęcona i przerażona myślą, iż nie sprosta oczekiwaniom".


Szkoła to dziś wyścig szczurów


"Wczoraj były egzaminy ósmoklasistów. I chociaż starałam się zachować spokój, sama czułam, iż serce mi bije szybciej, widząc, jak moja córka wychodzi z domu z tym zmieszanym, spiętym wyrazem twarzy. Wiem, iż ona to naprawdę przeżywa. Czułam się tak, jakbyśmy to obie przechodziły – ona na papierze, a ja w sercu.

Po egzaminie spodziewałam się chociaż krótkiej rozmowy, choćby po to, by sprawdzić, jak się czuje. Lidka weszła do domu i od razu zaszyła się w swoim pokoju. Cały dzień minął, a ja stałam w kuchni i patrzyłam na talerzyk. Zrobiłam jej ulubioną babeczkę, położyłam na talerzu, postawiłam w kuchni – czekałam, iż chociaż zerknie, iż chociaż sięgnie po kawałek, ale nic...

Talerzyk w kuchni smutnym dowodem


Talerzyk stał tam przez cały dzień, jak smutny pomnik. Babeczka, która miała być drobnym pocieszeniem, została nietknięta. Córka nie miała ochoty na jedzenie, nie miała ochoty na rozmowę. Cały wieczór myślała tylko o tym, czy dobrze odpowiedziała, czy

wszystko było w porządku. Jej myśli krążyły tylko wokół egzaminów, jakby ten jeden dzień decydował o całym jej życiu. I tak, znowu poczułam, jak ten wyścig szczurów, w którym nie ma miejsca na oddech, wciąga nas obie.

Czy to wina szkoły, czy systemu?


To już nie jest zabawa, to nie jest zwykła edukacja. Dzieciaki czują, iż muszą być najlepsze, muszą wykazać się na każdym kroku. Gdzie się podziała euforia z nauki? Gdzie momenty, kiedy dziecko wchodziło do szkoły z ciekawością, a nie z presją? Córka nie

potrafiła choćby sięgnąć po babeczkę, bo w jej głowie nie było miejsca na nic poza myśleniem o tym, jak wszystko poszło. Patrząc na ten talerzyk, czuję się bezradna. Próbowałam zrobić wszystko, by Lidia poczuła się dobrze, by zjadła coś ulubionego po stresującym dniu.

Szczerze? Nie wiem, co przyniesie jutro. Znów będziemy skupiać się na egzaminach, może się otworzy, a może nie. Ale wiem jedno – talerzyk z babeczką w kuchni będzie dla mnie zawsze smutnym dowodem na to, jak bardzo to wszystko wpływa na dzieciaki, jak to im, a nam rodzicom, zabiera spokój i radość. Wciąż jednak mam nadzieję, iż w tym wyścigu szczurów znajdziemy chociaż chwilę, by zatrzymać się i odetchnąć".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału