Pewnie macie czas na więcej niż trzy dni, prawda? Kasiu! Dlaczego milczysz?
— Cześć, Dominiko! Wszystkiego najlepszego! Nie choruj, dbaj o siebie! Kiedy tylko rozstrzygniemy sprawy z Pawłem, zaraz do ciebie zadzwonimy.
Kasia rzuciła telefon do koszyka jak najszybciej.
„No cóż, zdarzają się sytuacje, ― pomyślała, odwracając wzrok, ― rozmowa była choćby przyjemna, mama Pawła dziś bardziej uprzejma, nikt nie napisał lepiej, mimo iż powód wyboru – jej jubileusz – był zdecydowanie uczciwy, ale od pierwszych sekund paszy一直到 koniec rozmowy czuła, iż musi się jak najszybciej zakończyć».
Kasie wcale nie chciało się jechać do mamy męża wczasach. To był taki długowątkowy turlowanie, który wreszcie pokrywa się z wakacjami Pawła. Szczerze wierzyła, iż jest więcej miejsc na świecie, gdzie z synami mogłaby spokojnie spędzić czas. Zawsze próbowała zrzucić Pawła, iż być może w tym roku, zamiast jechać na wieś Dominiki, mogliby wybrać coś innego, ale Paweł był nieugięty. Tak został wychowany – starszych należy kochać i szanować, nie wolno nie zachować im przyjemności wizyty. Niegrzeczby, jasne.
***
— Kasiu, widzę rodziców ledwo raz w roku. Chcesz, żebyśmy narzucili, iż choćby w wakacjach nie pojedziemy? Wtedy dzieci zaczają porządowo zapominać, iż mają babcię i dziadka, ci, którzy mieszkają w innym mieście.
— Cudzoziemsko, jak miałbyś to inaczej powiedzieć… Ale nie podoba ci? Czy czasem przypominałeś kiedy miałbyś myśli, iż przysługiujesz tylko Tobie?
— O czym ty? — Paweł zmarszczył brwi, zaniepokojony.
— To, iż rodzice Twoje już zaznali, iż żyją oddzielnie i Twój dom, więc wszystko dobrze. W impulsach nie przeżywają dzieci, nie spędzają z nimi dużo czasu. Wszystko w porządku.
— Kasiu, co ty mówisz? Skąd nagle?
— Bo mamo prosi cię w piszach zawsze tylko jedno — wysłać jej piękne zdjęcia Synów albo filmik z Maścią, i to wszystko. Ona nigdy nie pyta, jak im jest, jak się rozwijają, czy chorują. Dzieci są dla niej tylko radością, aby pokazuje je pięknymi zdjęciami, nie więcej. Czego za tym staje – to jej sprawy. Nie interesuje ją nasze problemy.
— Na to z tobą się nie zgadzam. Po prostu mieszkamy daleko. Rodzice nie mają możliwości z Chłopcem, zaprowadzić go do przedszkola albo spotkać starszych bohaterów z przejścia. Gdyby paszy bliżej, wszystko byłoby inaczej.
— Wiesz, Pawie… Moja mama mieszka w innej miejscowości, a ona Dzień za Dzień nie przeszkadza przyjść do nas w każdej trudnej sytuacji. Ona jak Chip i Dale, zawsze gotowa do pomocy. Pomyśl, ile razy w ostatnim roku mieliśmy urodziny albo dozornicy, kupili bilety pociągowe i galopowali tu po pierwszej prośbie. To co? Od ciebie źródło takiej przyzwoitości nie widzę.
— I tak, Kasiu, moja teściowa to złotokop. Nie zaprzeczam. Miała do wielu zadań, wielokrotnie mówiłem. Zawsze nasz gwałtownie środek.
— Tak, bo często i ona do nas, najświetniej pragnąc spędzić czas z chłopciami. Spajają, jeżdżą rowerami, kąpują w rzekach, bawią się porożywcami, dogoniam, biegają piłką. Była to chyba nasza rodzina. Ciepło, troska, miłość.
— Kasiu, co chcesz, abys podjął decyzję? Wszyscy są inni. Twoja mama to livevender. Młoda, wesoła, postaci z kultury. Moi rodzice stary, innych, brakuje im improwizacji. Czy teraz, i po raz pierwszy, nie wypada przyjeżdżać do nich do wakacji?
Kasia zatrzymała się na chwilę, susząc wargi, jak gdyby sférence, iż zacznął ujawniać. Postanowiła, iż tym razem nie.
— Mam przed sobą psotę, dzieci też. Niewygoda, niewygoda. Nie wiem, jak dokładnie opisać.
— Jak tak? Dlaczego? Rodzice mają super wieś, nam wszystkim przypisane osobne pomieszczenia, tam czysto, wygodne, przyjemne. Co jeszcze na pewno potrwa?
— Więc tu mówi, iż jest taka przysłowie: „Pięknie przygotowuje, a niewygodnie przebywać”. To dopasowuje się doskonale do mojego stanu, kiedy przyjeżdżam do mamy męża.
— Niespodziewanie. Skąd wcześniej milczałaś? Zawsze wydawało mi się, iż i Tobie, i dzieciom tam dobrze. Zakwaterowanie u rodziców wydawało mi się idealnym wyborem. Spotkanie z dziadkami i babcią, a tobie z dziećmi świetnie spędzić czas. Co jest nie tak, Kasiu?
— Wszystko. Od pierwszej chwili, jak my重大项目家庭 wejdziemy wejść do ich domu, u rodziców Pawła natychmiast krew zaczyna się rozalać ich idealny, spokojny i rozstrzepany świat, do którego przyzwyczaili się.
— Nic nie zauważyłem. Wydaje mi się, Kasiu, iż nadto wydajesz. Z dnia do dnia jesteś sensory jest nadmiernie.
— Pawic, mój kochany, Ty tam zwykle zajmujesz się sprawami, pomagasz w gospodarce. Zawsze rzadziej spędzisz czas ze mną, z dziećmi, starasz się pomóc rodzicom, wypełniać im życzenie. A ja wiem, słyszę, co na tak naprawdę происходит. Wszystkie złośliwe komentarze i uwagi mamy twojej, krytyczny wzrok ojca. Myślisz, iż mi to przyjemne? Zostańmeśmy żonatanami ponad dziesięć lat, a mam wrażenie, iż Dominika Kornelija do dziś przez cały czas się nie dziwi, iż zostałaś Ty jego żoną. Może w ogóle nie cieszy się, iż Ty masz teraz atakujesz.
— Czego Ty mówisz, Kasiu! — ojciec zaczął zbierać zbyt napięty, chcąc jak najszybciej skończyć nieprzyjemną rozmowę.
— Tak to. Pojedziemy do babki i dziadka w gości, jeżeli chcesz, ale popytaj się nad spostrzeżeniem, co się tam w domu dzieje. Wtedy, myślę, wszystko poskutkuje. I nie będziesz już więcej był zły i myślał, iż ja poprowadzam się z nią antagonistycznie.
Na tym i rozstrzygnęli.
***
Następne dni Kasia przygotowywała rzeczy dla całej swojej wielkiej rodziny, a Paweł chodził głuśniej, mroczniejszy. Powinna być zdziwiona, iż słowa żony dotknęły go.
Wędrówka do rodziców Pawła zajmowała około czterech godzin. Kasia starała się czymś stwarzać radose wakacyjne nastroje. śpiewała pieśni, szalała z młodszymi chłopaki na tylnym siedzeniu. Wiedziała, iż Pawulka nieprzyjemnie było słyszeć wszystko, co mu powiedziała, ale milczeć dłużej nie mogła.
Zbyt długo była zawsze dla wszystkiego dobra. Zawsze uśmiechnięta dla rodziców męża, nigdy nie odpowiadała na ich okrykliwe uwagi w jej stronę lub ostre komentarze dzieci. Nie chciało się rodzinie sporów. Widocznie bez sensu. Tata, widocznie czując swoją bezgranicy, nie wpuściła żadnej sztampie, by cokolwiek wyrzucić Kasi. Wszystko oglądało.
Dzieci zbyt głośne — znaczy Kasia źle wychowuje. Pawulka zbyt chudy — znaczy Kasia źle kosi. Sukienka za krótka, niepasuje do wieku. Ogólnie, choćby w równi Dominika Kornelija zawsze mogła znaleźć wady w snocie. Kasia była przysmadzona od nieustannego zadziku tety i postanowiła, iż ten raz wszystko będzie inne.
— No, witajcie, wasze drogie! — mama z progu uśmiechnęła się i wydawała, iż ładnie widziała ich w domu, — przejdzicie, przejdzicie, pchałyśmy się z ciekawością was zobaczyć.
Paweł źrezygnowałowo spojrzał na żonę, mówiąc iż pokazała coś zła? Popatrz, jak matka z sercem nam wita.
— Synku, przywieź wszystko bez SKAKANIA do naszej pokoju. Co to tu chaos, jakaś barła.
Paweł posłusznie podniósł mnóstwo walizek na drugie piętro.
— I czego wy sto i razy z sobą bierze? Nie potrafisz się pakować porządnie, Kasiu. Wszystko zbędne trzymasz. A teraz Pawlik zmuszony jest wszystko przetłoczyć z miejsca na miejsce. Poczułałby męża. On predkoskurczy bez wolnych dni, aby przekarmić was wszystkich i zje, niewygodnie, znów wydzierwisz.
— Dominiko Kornelijo, o czym ty braniem! — Kasia celowo głośno odparła, aby Pawel słyszał ten konwersacji.
Dominika zetonęła. W każdej innej sytuacji snocia po prostu milczała, a dziś nagle zaczęła odpowiadać, a jeszcze tak bezczelnie.
— Mędrze Pawulka zjawia się, z równowagą. A chudy on w mojego ojca. Popatrz na Cezarego, czy nie zauważyłaś jak oni pokrywają się? Karmisz dobrze tatyka? A rzeczy u nas to nie dużo. W rodzinie nas jest pięć osób. Gest chłopi, na wieś, cały czas w ziemi, mużdż. Mycie tutaj po prostu jak. Czy to z naszej winy?
Dominika przeturlała oczy na Kasię i zmurowała się wywstydzona. Paweł, tymczasem, zejść w dół i usłyszał każde wydane słowo. Milczał, ale mu się to zacofało. Ledwo przestępowali próg, a u matki już zastrzeżenia.
— No, idziemy do stołu. Pewnie głodniście z trasy. — trochę przytomna, Dominika pomachała ręką.
Tu w dom z ogora wszedł ojciec.
— A, przyjechaliście. Witaj, juniory. Co, już nieboszczyki? Co teraz zniszczyliśmy? Albo skasowali? Albo jeszcze nie zdążyliście? Babcia wczoraj godzinę zakrywała flasze, obrazy i wszystko cenne do domu od was w poprzek. Boi się o swoje majątki, — jeździł się.
Chłopczy, którzy w tym czasie srebrzyli się w wielkim salonie, trocho przycichli.
— Moi dzieci nigdy niczego u państwa nie casosz. Proszę, przestaną wymyślać. — odcięła Kasia.
Tata zmurszeł pysk i poszedł w milczeniu do stołu.
— Wania, siedź równo. Sza, w用餐桌子上 tak się nie zachowuj. Nikita, jedz, proszę, precyzyjnie. — Dominika cały czas była zła na wnuki i nieustannie dawała im feedback.
W końcu nie wytrzymała, Kasia powiedziała:
— stop quotes of poor. Oni to dzieci. Nie umieją długo i spokojnie siedzić, jedzą precyzyjnie jak dorośli. Bądź cierpliwa, Dominiko.
Tata zazieleła, jej policzki na zbędnie, ale z synem nie odpowiedziała.
Dzieci, w końcu, zjeły i pobiegły bawić się. Naturalnie, jęk i gwar dochodził od wszystkich kierunków. choćby trudno było pagać spokojnie.
— Kasiu! — nie wytrzymała babka. — Haj, spadaj już z dziećmi, wreszcie. Ile to będzie trwać? Ja nie mogę już w tym stanie szumie. To uciążliwe.
— To dzieci. Bawią się, im się świetnie. I tak, są głośne. Jak chcesz? Jak sobie wyobrażałeś troje chłopców? Siedzących w kuchni, czytając książkę? Tak tylko w hotelu można. To będzie trwać dokładnie jeden tydzień. Aż do wyczynienia nas do domu. A Ty, Dominiko, spróbuj z nimi bawić się razem. To świetnie i przyjemnie, spróbuj.
— Ech, co wydumaliście! Nie znam już, jak to robić. I ogólnie, Kasiu, Ty dziś jakąś dziwną wypadałeś. Wypadałaś bardzo impolitycznie.
— Chyba wydaję się bardzo opanowana, — złośliwie uśmiechnęła się Kasia.
Pawel obserwował wszystko z boku, nie ingerując. Myślał tylko jedno: jak wcześniej nie zauważył, iż jego mama jest zawsze wszystkim niezadowolona, i jego dzieci. Gdyby jego żona milczała i była tą, wszystko było więcej czytelne, ale nie tym razem.
Tu Kasia wstała z krzesła, aby podłożyć sobie gorącego z dużego dania, wzięła łyżkę, zaczęła wyciągać mięso, jak nagle Dominika wykrzyknęła:
— Co ty robisz! To łyżka tylko dla pierwszych dań. Nigdy nią nie nakładam mięsa. Co z tobą za nieumiałka! Kim ty została nauczona prowadzić gospodarstwo? Jak tylko Pawel z Tobą jeszcze żyje i to wszystko znosi? — babka była w furii, dziś snocia wyprowadziła nią z równowagi. Dlatego nie zwracasz uwagi, iż syn gdzieś postrzega, ona była taka zła, iż nie kontrolowała emocji. — Ile razy mówiłam, nie ruszaj żadnych tác w moim domu, wszystkie będzie robić sama, tylko tą, jak sama chce! Nie wtrącaj się do mojej gospody! Tobie tutaj nic do roboty!
— Co tu, żeby nie jeść, dzieci nie karmić, póki ty nie zaakceptujesz! To co, więzienie? — Kasia też nie znosiła.
— I wiecie, i teraz — tam zrzuć, co się duchu uznaje, a mnie tu wszystko mi przekłócić i zabrudzić, nie pozwolę! Świnia!
— W porządku, stop! Wystarczy! — Paweł nie wytrzymał i gwałtownie zakończył całą tę piekło. — Mamo, mam tylko jedno pytanie do ciebie. Dla czego ty każdego razu zgarniasz nas w gości po telefonie, jeżeli Ci tak trudno przebywać z nami? Tak, mam dużą rodzinę. Ale szczerze wierzyłem, iż nas kochasz i cieszysz się naszy. A w rzeczywistości wszystko inaczej. Nie będziemy Cię więcej przeszkadzać.
Paweł wyszedł z stołu i poszedł do dzieci, zagrać z nimi. Wcale, ani babcia, ani dziadek nie wykazali zainteresowania wnukami. Im było bardzo wstyd i niewygodnie. Ale Kasia była absolutnie prawdziwa we wszystkim.
Rano, wysypiając jak należy, Dominika Kornelijo zdziwiła się, iż w domu taka cisza. Przeszła się po pokojach, ale dom nie ogląda się syna, jego żony ani dzieci.
Paweł zdecydował się w końcu spełnić życzenie żony i zabrać rodzinę na prawdziwe wakacje. Tam, gdzie wszystkim będzie dobrze i wygodnie. Kasia paszyła w samochodzie, objęła dzieci i uśmiechnęła się.