Na wakacje nie zabierają wszystkich dzieci. "'Wyrodni rodzice' to najdelikatniejsze, co słyszymy"

mamadu.pl 1 dzień temu
Dla większości rodzin wyjazd na wakacje oznacza spakowanie wszystkich dzieci i wspólne spędzenie czasu. Dla Ani i Marcina – rodziców czwórki dzieci – wygląda to nieco inaczej.


Każdy ma prawo spędzać wolny czas tak, jak ma na to ochotę. Ania i Marcin kochają swoje dzieci i to właśnie z myślą o nich planują urlop w dosyć – zdaniem niektórych – kontrowersyjny sposób.

Chcą, by każde z dzieci w pełni skorzystało z uroków lata – tak, jak lubi najbardziej. Przy dużej różnicy wieku między dziećmi i odmiennymi zainteresowaniami, znalezienie kompromisu wyjazdowego nie zawsze jest możliwe.

Wakacje uszyte na miarę


Kiedy jadą w góry, zabierają tylko starszą dwójkę, bo młodsze dzieci są jeszcze za małe na długie wędrówki. Z kolei wyjazd nad morze organizują dla maluchów, podczas gdy starszaki jadą na obóz sportowy lub kolonię.

Są też takie wyjazdy, kiedy zabierają tylko jedno dziecko, bo reszta np. nie ma ochoty albo woli jechać do dziadków. – My to szanujemy. na urlopie wszyscy powinni się przede wszystkim dobrze bawić, a nie być do tego zmuszanym. – mówi z pełną stanowczością Marcin. Wakacje nie muszą perfekcyjne, niech będą po prostu udane – dla wszystkich.

Niestety wiele osób zdaje się tego nie rozumieć i uważają, iż rodzina zawsze powinna wyjeżdżać razem. "Co to za wybieranie sobie dzieci, z którymi chce się podróżować?"

– To nie jest tak, iż "zostawiamy" dzieci. Każde z nich ma swój wyjazd, swoje wakacje i czas, kiedy jest w centrum uwagi – tłumaczy Ania. – Dzięki temu spędzamy z nimi jakościowy czas, dopasowany do ich wieku i zainteresowań. One też są zadowolone, bo mogą robić to, co chcą, a nie dostosowywać się do potrzeb rodzeństwa. – dodaje.

Logistyka i finanse


Rodzice przyznają, iż podział wyjazdów to nie tylko kwestia dopasowania atrakcji, ale także finansów. Wyjazd z czwórką dzieci w wysokim sezonie wiązałby się z ogromnymi kosztami – a tak mogą zapewnić każdemu coś wyjątkowego rozkładając wakacje na raty.

– Gdy jedziemy w góry, nie musimy się martwić, iż najmłodszy marudzi po pierwszym kilometrze, a kiedy jesteśmy nad morzem, starsi nie narzekają, iż jest nudno – mówi Marcin. – To też sposób, by każde z dzieci poczuło się zauważone. – dodaje.

Fala krytyki


Choć sami widzą w tym same plusy, reakcje otoczenia bywają skrajne. Znajomi i internauci, którym opowiedzieli o swoim sposobie na wakacje, potrafią mówić rzeczy, które bolą. – "Wyrodni rodzice" to najdelikatniejsze, co usłyszeliśmy – wspomina Ania. Zdarzały się także głosy, typu "to po co narobili tyle dzieci, skoro teraz nie chcą ich zabierać na wakacje", ale tego rodzice nie chcą komentować. – Niektórzy twierdzą, iż "faworyzujemy" dzieci, inni, iż "odbieramy im wspomnienia z rodzeństwem". – dodaje Ania.

Co na to sami zainteresowani?


Wbrew tym wszystkim opiniom, żadne z dzieci nie czuje się pokrzywdzone. Wręcz przeciwnie – cieszą się, gdy mogą spędzić czas z rodzicami bez konieczności dzielenia uwagi. – W górach starsi nie muszą dostosowywać tempa, a nad morzem młodsi mogą bawić się w piasku bez pośpiechu. To są ich ulubione wspomnienia – podkreśla Ania. Poza tym, nasze dzieciaki bardzo lubią też spędzać czas na wsi, u dziadków. To zwykle pod ich opieką pozostają maluchy, które nie jadą z nami.

Czas tylko dla siebie, bez poczucia winy


Ania i Marcin przyznają, iż nauczyli się ignorować komentarze. – Wychodzimy z założenia, iż my najlepiej wiemy, czego potrzebują nasze dzieci. One są szczęśliwe, a to dla nas najważniejsze – mówią. – Rodzicielstwo to nie konkurs na to, kto zabierze całą rodzinę w najdroższe miejsce. To umiejętność organizowania czasu tak, by wszyscy czuli się ważni i dobrze się bawili.

Idź do oryginalnego materiału