Nauczycielka: „Zapytałam uczniów o życzenia świąteczne. W domu przepłakałam cały wieczór”

mamotoja.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Nauczycielka nie spodziewała się takich odpowiedzi. fot. AdobeStock/Tatyana Gladskih


„Nie chcę prezentu, chcę, żeby tata wrócił”

Pierwszy zgłosił się Kuba – zwykle najgłośniejszy, energiczny, zawsze gotowy do przekomarzania się. Tym razem patrzył wyłącznie w blat ławki. Powiedział cichutko: „Nie chcę prezentu, chcę, żeby tata wrócił do domu”. Chłopiec mieszka z mamą i babcią. Ojciec wyjechał za granicę ponad rok temu. Obiecał, iż wróci na święta.

Potem głos zabrała Oliwia. Myślałam, iż powie coś o nowej lalce, o której opowiadała na przerwach. Zamiast tego szepnęła: „Chciałabym, żeby mama miała czas się do mnie uśmiechnąć”. Jej mama pracuje w dwóch miejscach – często odbiera ją ktoś z dalszej rodziny. Dziewczynka ostatnio zasypia na lekcjach.

A potem kolejne dzieci. Jedno chciało, żeby rodzice przestali się kłócić. Drugie – żeby starszy brat nie zabierał mu jedzenia, gdy znowu „jest głodny”. Trzecie – żeby w domu było ciepło, bo „piec znowu się zepsuł”.

Słuchałam tego wszystkiego i czułam, jak zaciska mi się gardło. W głowie miałam tylko jedno: kiedy oni przestali być beztroskimi dziećmi?

Zamiast marzeń – troski dorosłych

Wróciłam do domu i nie potrafiłam zabrać się za nic. W kółko słyszałam te małe, poważne głosy. Pomyślałam o tym, ile mówimy dziś o „rozpieszczonych dzieciach”, o ich wygodach, o tym, iż „niczego im nie brakuje”. A potem przychodzi taki dzień, w którym widzisz, iż brakuje im najważniejszego – obecności, stabilności, spokoju, zwykłego poczucia, iż ktoś jest obok.

To nie był dzień narzekania na prezenty. To był dzień, w którym dzieci odsłoniły swoją samotność.

Dodam jeszcze, iż kiedy próbowałam rozładować atmosferę i zapytałam, kto jednak chciałby coś materialnego, zgłosił się tylko jeden chłopiec. Powiedział: „Ja bym chciał nowe buty, bo te mnie uwierają, ale mama mówi, iż może po Nowym Roku”.

Ten wieczór przepłakałam.

Święta to tylko dekoracje, jeżeli dzieci nie mają bliskości

Jako nauczycielka nie rozwiążę rodzinnych problemów. Ale mogę słuchać. Mogę być dla nich. Mogę zauważać to, czego nikt w domu nie ma siły zobaczyć.

I chciałabym, żeby każdy rodzic przeczytał to i pomyślał, iż te grudniowe marzenia wcale nie są o prezentach. Że dzieci nie potrzebują kolejnych zestawów, gier czy drogich rzeczy. One naprawdę chcą być ważne. Chcą mieć obok kogoś, kto nie jest zbyt zmęczony, by ich wysłuchać.

Tego życzą sobie na święta. I to są życzenia, które dziecko wypowiada tylko wtedy, gdy naprawdę przestaje wierzyć, iż samo może to dostać.

A ja… ja mogę tylko mieć nadzieję, by choć część z tych życzeń się spełniła. Choć w połowie. Choć na trochę.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także: Ta bajka z przesłaniem to grudniowy hit na Netflix. Bez niej nie ma prawdziwych świąt

Idź do oryginalnego materiału