Nauczycielka zdradza obrzydliwy trend wśród dzieci. "Rodzice powinni to wiedzieć"

mamadu.pl 4 godzin temu
Rodzice chcą wychowywać dzieci na samodzielne, ale często przegapiają moment, w którym trzeba im jeszcze pomóc – choćby w codziennej higienie. Brudne paznokcie, ubrania czy brak dezodorantu to tematy, o których nauczyciele nie zawsze mogą mówić wprost, choć zauważają je u uczniów na co dzień. Była nauczycielka Maggie Perkins przypomina w swoim filmiku, iż o takich sprawach nie można milczeć.


Rodzice chcą nauczyć samodzielności


Rodzice chcą wychowywać dzieci na samodzielnych ludzi – to zrozumiałe. W natłoku codziennych obowiązków, między pracą a zajęciami dodatkowymi, wielu z nas z ulgą przyjmuje fakt, iż dziecko samo pamięta o myciu zębów, samodzielnym prysznicu czy ubieraniu się. Problem w tym, iż czasem ta samodzielność okazuje się tylko pozorna. O niektórych sprawach – jak codzienna higiena – dzieci po prostu zapominają. A my, dorośli, zbyt łatwo przymykamy na to oko.

Była nauczycielka Maggie Perkins podzieliła się na TikToku kilkoma spostrzeżeniami, które wywołały gorącą dyskusję wśród rodziców. Filmik stał się wiralem – nie bez powodu. Pokazał coś, o czym wielu dorosłych nie chce głośno mówić: iż dzieci często przychodzą do szkoły z brudnymi paznokciami, nieumytymi włosami, w przepoconych ubraniach. Że nikt nauczycieli nie zwraca im na to uwagi, choć wszyscy to widzą. A rówieśnicy często wyśmiewają, bo od kogoś brzydko pachnie albo na brud za paznokciami.

"Proszę, obcinajcie paznokcie swoim dzieciom" – mówi Perkins. "Jeśli są długie i brudne, inne dzieci to widzą. To nie tylko nieestetyczne, ale też po prostu niehigieniczne". I trudno się z nią nie zgodzić. Sama mam dzieci w wieku przedszkolnym i wiem, iż rówieśnicy potrafią być bardzo szczerzy – niekoniecznie delikatni – w ocenach. A przecież chodzi o rzeczy podstawowe: świeże ubrania, czyste ręce i włosy.

Dajemy czasami zbyt dużo samodzielności


Dlaczego więc to tak często umyka naszej uwadze? Po pierwsze – tempo życia. Rodzice pracują, dzieci mają lekcje, wszyscy gonią od zadania do zadania. Czasem nie zauważamy, iż nasza córka już dawno powinna zacząć nosić stanik, a syn – regularnie używać dezodorantu. Traktujemy ich przez cały czas jak młodsze dzieci, choć one już weszły w wiek, kiedy potrzeby ciała gwałtownie się zmieniają. W przypadku dojrzewania ta higiena jest naprawdę bardzo ważna.

Po drugie – temat higieny bywa krępujący. Nauczyciele nie czują się upoważnieni do rozmów na ten temat. Nie powiedzą wprost rodzicowi, iż jego dziecko śmierdzi, bo to "nie wypada". Z kolei dzieci często wstydzą się mówić o takich sprawach. I tak problem zostaje bez rozwiązania, tylko mniej miłe koleżanki z klasy śmieją się z naszego dziecka po kątach.

Szkoła może uczyć, ale...

Kate, pielęgniarka szkolna, która skomentowała film Perkins, przyznała: "Codziennie rozmawiam z uczniami o higienie. jeżeli nauczyciele nie czują się z tym komfortowo, odsyłają dzieci do mnie". To tylko pokazuje, jak często temat się pojawia – i jak mało się o nim mówi publicznie. Tu w filmie mowa o sytuacji w USA, w Polsce natomiast temat zdrowia i dbania o higienę to zwykle temat, który podejmowany jest np. na lekcjach WDŻ, a w przyszłym roku będzie omawiany jeszcze dokładniej na edukacji zdrowotnej.

Zamiast bać się tematów "wstydliwych", spróbujmy je oswoić. Mówmy dzieciom o potrzebach ich ciał bez zażenowania. Sprawdzajmy paznokcie i uszy, rozmawiajmy o poceniu się i o tym, kiedy warto zacząć nosić biustonosz. I nie zakładajmy, iż dziewięciolatek sam to ogarnie, szczególnie iż biustonosz czy dezodorant przecież wymagają wydatku ze strony rodzica.

To nie tylko kwestia wyglądu czy akceptacji w grupie. To część nauki o ciele, dojrzewaniu i odpowiedzialności za siebie. Dziecko potrzebuje przewodnika, którym powinien być przecież w takich kwestiach rodzic.

Źródło: mother.ly


Idź do oryginalnego materiału