Leżak? Nie dla mnie. Ja mam ręcznik na piasku i budowlę z wiaderka
Nie mam złudzeń. Już któryś raz z rzędu pakuję walizki nie z myślą o odpoczynku, tylko z kalkulacją: ile koszulek na dzień, ile par majtek, co na wypadek gorączki i czy wzięłam absolutnie wszystko, co sprawi, iż moje dziecko nie będzie się nudzić choćby przez pięć minut.
Pamiętam, jak było w zeszłym roku – moje wyobrażenia o porannej kawie na tarasie rozbiły się o rzeczywistość w postaci siedmiolatka, który już o szóstej rano "chciał iść na plażę" i nie zamierzał czekać ani minuty dłużej.
Wakacje to tylko zmiana krajobrazu, nie obowiązków
Histerie o telefon, zgubione klapki, zbyt słone frytki – czy to brzmi jak urlop? Z mojego
doświadczenia wynika, iż jedyna różnica między domem a wakacjami z dzieckiem to to, iż pralka nie jest moja, a zamiast kuchni mam maleńki aneks.
Moje "odpoczywam" polega na tym, iż przez chwilę nie myślę o pracy, ale za to całkowicie oddaję się roli osobistej animatorki, kucharki, kelnerki, sprzątaczki i ochroniarki przed słońcem i komarami. A mimo to – paradoksalnie – lubię to. To moje życie. Moje dziecko. Moje małe-wielkie lato.
Zeszłego lata spałam z nogą w plecaku i głową na dmuchanym kółku
Pamiętam bardzo dokładnie pewien wieczór. Mój synek nie chciał spać sam, więc wylądowaliśmy razem na niewygodnym łóżku w pensjonacie, w otoczeniu książeczek, wilgotnych ręczników i jakiegoś tajemniczego chrupka w prześcieradle.
Gdy w końcu zasnął, zorientowałam się, iż leżę z nogą w jego plecaku, a pod głową mam dmuchane kółko. I wiesz co? choćby mi się nie chciało tego poprawiać. W tamtym momencie byłam zbyt zmęczona i zbyt… szczęśliwa.
Wiem, iż znów nie odpocznę. I dobrze mi z tym
W tym roku jadę z tą samą świadomością. Nie będzie SPA, nie będzie świętego spokoju, nie będzie dnia bez plamy z lodów i piasku we wszystkich możliwych miejscach.
Ale będzie też euforia z samodzielnie zrobionego zamku, uśmiech dziecka
zjeżdżającego do basenu, wieczorne przytulanie pod kocem, gdy "nagle zrobiło się zimno" i rozmowy o gwiazdach, które widzi pierwszy raz w życiu tak jasno.
I to jest właśnie to – nie luksus, nie cisza, nie bezruch. Tylko obecność. Nasze bycie razem.