"Jak to jest nie zdać matury? Wasze dzieciaki właśnie zdają maturę? To opowiem wam, jak to jest jej nie zdać" - zaczął swój wpis, przyznając, iż nigdy nie był prymusem, jednak w szkole radził sobie całkiem nieźle. Uwielbia historię i co semestr ma z niej piątkę. Postanawia więc zdawać ją na maturze. Kiedy przychodzi dzień egzaminu i dostaje pytania, zamiast działać, przez piętnaście minut patrzy się w okno. Zamiast przygotowywać wypowiedź, wegetuje. Kiedy przychodzi jego czas, wstaje, oddaje kartkę komisji i mówi, iż nie chce odpowiadać. W efekcie - nie zdaje matury.
REKLAMA
Zaczął pracę jako kelner. "Praca była dla niego oknem na świat"
"Miałem pójść na archeologię, a zostałem kelnerem w "Czerwonym fortepianie" w Poznaniu. Do późnej nocy biegałem pomiędzy stolikami, słuchając koncertów jazzowych, a po pracy siedziałem przy barze i wsiąkałem w opowieści o Brazylii, Chucku Mangione i podróżach" - wspomina bloger z "Mikrowyprawy" i zdradza, iż pochodzi z robotniczej rodziny, w której nie było pieniędzy na jedzenie i picie rzeczy droższych niż "Tesco value".
Mężczyzna mówi, iż praca była dla niego oknem na świat, bo dzięki niej mógł spróbować win, których butelki chodziły po kilka stów za sztukę i jedzenia, na które ludzie wydawali więcej, niż jego rodzice zarabiali w miesiąc. "Wtedy zrozumiałem, o ile świat może być bogatszy i bardziej złożony. (Kilkanaście lat później zrozumiałem, iż picie drogiego wina nie czyni cię szczęśliwszym). Zapragnąłem podróżować i próbować absolutnie wszystkiego. Chciałem pożreć świat" - wspomina.
Zdał maturę i dostał się na filozofię
Przyszedł jednak moment, w którym zwolnili go w pracy. Postanowił więc spełnić marzenia i pojechał na winobranie do Beaujolais. Przed wyjazdem zdał maturę na szóstkę, a potem dostał się na filozofię. Kiedy pytali go, dlaczego akurat ten kierunek studiów, odpowiadał, iż lubi leżeć i myśleć.
Byłem w pierwszej dziesiątce kandydatów z najlepszymi wynikami z egzaminów. O tym, iż mnie przyjęli, dowiedziałem się na plaży na Cote d’Azur, żłopiąc tanie wino z pięciolitrowego, plastikowego baniaka
- wspomina i dodaje, iż praca wiele go nauczyła. "Pierwszego dnia na winobraniu sekatorem przeciąłem sobie palec na wylot. Żeby zatrzymać krwotok, owinąłem go liściem winogrona i pracowałem dalej. Winogrona zbierałem ze studentami, imigrantami z Maroka, zwolnionymi z więzienia Francuzami i wykształconymi, obytymi 'patronami', właścicielami winnicy. Dostałem ksywkę 'Lucky Luke' i zakochałem się we Francuzach i jednej Francuzce" - żartuje.
Zobacz wideo Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób
"Nie ciśnijcie dzieciaków, one dają z siebie tyle, ile w danej chwili są w stanie dać"
Dziś jest sam sobie wdzięczny, iż nie zdał matury od razu. Nie wyobraża sobie, żeby mógł dostać wtedy od życia ważniejsze i bardziej wartościowe doświadczenia, bo to właśnie między innymi one zadecydowały o tym, kim teraz jest.
Z mojego doświadczenia mogę wam powiedzieć: Nie bójcie się, będzie dobrze. Nie ciśnijcie dzieciaków, one dają z siebie tyle, ile w danej chwili są w stanie dać. choćby jeżeli powinie im się noga, przekują to w coś dobrego. jeżeli tylko dostaną od was wsparcie
- podsumowuje.