Obiecałam sobie, iż mojemu dziecku niczego nie będzie brakować. Oto, jak życie mnie przerosło

mamadu.pl 2 dni temu
W dzieciństwie często słyszałam: ”Nie mamy na to pieniędzy, nie stać nas na to”. Nie było u mnie kolorowego pokoju, wycieczek zagranicznych, nowych ubrań co sezon. Życie w wiecznym braku sprawiło, iż złożyłam sobie w głowie postanowienie: ”Moje dziecko będzie miało wszystko, czego ja nie miałam”. Życie to jednak gwałtownie zweryfikowało.


Z całych sił starałam się być dla swojego dziecka inną mamą niż była moja własna. Uczyłam się mówić "kocham", bo mi samej nigdy nikt tego nie mówił.

Starałam się być cierpliwa, choć sama dorastałam w krzyku i wiecznym napięciu. Pracowałam na cały etat, a potem nadrabiałam z dzieckiem popołudnia – bajki, zabawy, wspólne gotowanie.

Traktowałam macierzyństwo jak swoje życiowe osiągnięcie. Tak bardzo chciałam być mamą idealną, tylko iż w pewnym momencie zaczęłam się gubić.

Pieniądze, które zarabiałam szły w większości na rachunki i przedszkole. Z zazdrością patrzyłam na dzieci koleżanek, które miały piękne ubranka, chodziły na basen i balet. Ciągle z tyłu głowy słyszałam ten głos: "Nie jesteś wystarczająca".

Nie, nie chodzi tylko o pieniądze


W mojej głowie "lepsze życie" dla dziecka oznaczało konkretne rzeczy – własny pokój, wakacje nad morzem, zabawki, które tylko chce. Fakt, nie udało mi się tego dokonać, ale w pewnym momencie zrozumiałam, iż to chyba nie tylko o to chodzi.

Braki jakich doświadczyłam w życiu odbiły się na mnie, to fakt. Jednak nie chodziło tylko o kwestie finansowe. Nie mogłam dać dziecku wakacji zagranicznych, ale emocjonalną obecność, bezpieczeństwo, spokój już tak. Tego też sama nigdy nie zaznałam i nie potrafiłam zapewnić dziecku.

Ile to razy czułam, iż jestem przy dziecku tylko ciałem. Moje myśli błądziły gdzieś daleko wśród rachunków, rat i innych opłat.

Codziennie zjadało mnie poczucie winy, iż nie daję rady, iż jestem zniecierpliwiona, iż czasem podnoszę głos. Gryzła mnie myśl, iż nie umiem zbudować domu innego niż ten, przed którym kiedyś chciałam uciec.

Życie nie jest bajką. Ale nie musi być też klęską


Wiem, iż nie jestem jedyna. Wiele z nas niesie w sobie taką obietnicę: "Moje dziecko będzie miało lepiej". I wiele z nas przeżywa rozczarowanie, kiedy dorosłość okazuje się nie bajką, a niekończącą się listą obowiązków i niedowiezionych tematów. Ciągłe zmęczenie, kredyty, brak snu, własne traumy i rozczarowania. Czy tak ma wyglądać to dorosłe życie?

Nie jestem złą matką, jestem najlepszą wersja sobie – mamą swojego dziecka


To, iż nie jestem taką, jak od siebie wymagam, nie oznacza, iż zawiodłam. To, iż nie potrafię zapewnić wszystkiego, nie czyni mnie gorszą.

Wciąż się uczę. I choć nie spełniłam wszystkich dziecięcych obietnic, wiem jedno – w tej mojej codziennej walce, w tym, iż się nie poddaję, staram się dawać swojemu dziecku to, co naprawdę się liczy.

Nasze dzieci – choćby jeżeli nie dostają od nas wszystkiego, co chciałybyśmy im dać – dostają najważniejsze: naszą miłość. Zrozumiałam, iż to jest najważniejsze i zawsze dostępne dla wszystkich, bez względu na okoliczności przed jakimi życie nas stawia.

Idź do oryginalnego materiału