Małe turystyczne krzesełko ustawione w morzu, a na nim kilkumiesięczny Romeo. Patrzy w morze i wybucha śmiechem, gdy fale obmywają mu stópki. To wszystko, co widać na filmiku opublikowanym na Instagramie przez Marcina Hakiela.
Posadził syna na krzesełku i się zaczęło. Matki wiedzą lepiej
Filmiku, który wywołał lawinę krytycznych komentarzy. Co ciekawe, tancerzowi nie oberwało się za to, iż po raz kolejny pokazał twarz swojego synka. Takie komentarze, zwłaszcza wyrażone z troską, byłyby jeszcze uzasadnione, bo sharenting jest naprawdę niebezpieczny. Krytyka dotyczyła sadzania dziecka na wspomnianym krzesełku.
"Dzieci, które nie siadają same, nie powinny być sadzane. Szanujmy ich kręgosłupy" – napisała jedna z internautek. "To wygląda niewygodnie i niezdrowo dla kręgosłupa" – wtórowała jej kolejna. Jeszcze inna dodała: "No to właśnie rodzic jest po to, żeby chronić dziecko, a nie narażać, wiadomo, iż tutaj jest posadzony niepotrzebnie w ten sposób".
Czy Hakiel popełnił błąd, sadzając ośmiomiesięczne dziecko na krzesełku? Nie wiem, nie jestem pediatrą. A choćby gdybym był, to przed wyrażeniem swojej opinii sprawdziłbym, czy Romeo rzeczywiście nie siada już samodzielnie. Bo niektóre dzieci w tym wieku już to potrafią.
Autorki krytycznych komentarzy takiego pytania nie zadają. One wiedzą. Nie wiem skąd, ale wiedzą, iż Romeo na pewno jeszcze nie siada. A zatem Hakiel, który posadził go na krzesełku, jest nieodpowiedzialny. Przez jego bezmyślność może ucierpieć kręgosłup malucha.
Ojciec to łatwy cel
Dlaczego Hakielowi się oberwało? I dlaczego krytykowały go wyłącznie kobiety? Bo jest ojcem. A ojcom łatwiej dowalić, bo wiadomo – są gorszymi rodzicami, nie mają tego naturalnego instynktu, jak matki, więc choćby jak się starają, to i tak coś spieprzą. Dlatego trzeba ich pouczać.
Paniom, które pokusiły się o te oceny, nie przyszło do głowy, iż Hakiel nie jest debiutantem w roli ojca. Ma już 16-letniego syna i 12-letnią córkę. Można więc zakładać, iż coś o opiece nad dziećmi wie, skoro razem z byłą żoną wychował dwójkę i nie zrobił im krzywdy bezmyślnymi działaniami.
Ja wiem, iż opinia, która ciągnie się za ojcami, jest po trosze uzasadniona. Wiele pokoleń facetów pracowało na to, by utarło się przekonanie, iż facet z dzieckiem sobie nie poradzi. A i dziś wielu ojców swoim zachowaniem potwierdza ten stereotyp.
Ale to jeszcze nie powód, by wszystkich mierzyć jedną miarą. I każdemu ojcu zarzucać, iż się nie zna, nie ogarnia i musi zmienić swoje metody, bo szkodzi dziecku. Szkoda, iż zapominają o tym przede wszystkim matki, które przecież domagają się, by faceci w końcu je odciążyli.