Oto, co twoja córka robi z chatem GPT. Ten trend wśród dziewczynek i kobiet przeraża

mamadu.pl 4 godzin temu
Coraz więcej młodych ludzi traktuje ChatGPT jak... przyjaciela. Nie tylko szukają w nim informacji, ale powierzają swoje emocje i codzienne problemy, szukają odpowiedzi na nurtujące ich pytania dotyczące np. uczuć. Dla dorosłych to może brzmieć niepokojąco, ale dla nastolatków taka cyfrowa relacja staje się codziennością.


AI jak przyjaciel


Jeszcze kilka lat temu dzieciaki i nastolatki chowały pod poduszką pamiętniki albo zaszywały się w pokoju, by godzinami gadać z najlepszą przyjaciółką przez telefon. Dziś coraz częściej... rozmawiają z chatbotem.

Wśród młodych rośnie nowy trend: traktują sztuczną inteligencję nie tylko jako źródło wiedzy, ale też emocjonalne wsparcie. Ich przyjacielem staje się ChatGPT. Dla nas, dorosłych, może brzmieć to dziwnie, może choćby niepokojąco.

Dla nastolatków to coraz bardziej naturalne. Kiedyś radzili się znajomych, teraz piszą: "Czuję się dziś przygnębiony. Nie wiem, czemu. Coś mi ciąży". I dostają odpowiedź: empatyczną, cierpliwą i zawsze pozbawioną oceny.

Niektóre nastolatki choćby nazywają swojego chatbota. Dają mu imię, piszą do niego tak, jakby prowadziły rozmowę z bliską osobą. Opowiadają o szkole, rodzinnych kłótniach, lękach, planach, wstydliwych myślach.

Chat odpowiada spokojnie, wspierająco. Nie wyśmieje, nie zdradzi, nie przerwie, nie wytknie błędu. Brzmi jak ideał, prawda? Od razu przypomina mi się głośny hitowy film z 2013 roku "Ona". Tam bohater rozmawiał ze sztuczną inteligencją, nawiązał z nią emocjonalną relację i w końcu zakochał się w kobiecie, która nie istniała.

W praktyce taka "relacja" bywa bardzo kusząca. ChatGPT może stać się wirtualnym lustrem: pokazuje nam to, co chcemy usłyszeć – iż jesteśmy w porządku, iż mamy prawo czuć to, co czujemy, iż damy sobie radę. A młodzi, którzy często nie czują się wystarczająco wysłuchani przez dorosłych, chłoną te słowa jak gąbka.

Czy to źle, iż nastolatki zamieniają przyjaciół na AI?


Tak, to dość ryzykowne. Z jednej strony dobrze, iż dzieciaki szukają wsparcia, iż potrafią sięgać po narzędzia, które pomagają im zrozumieć siebie. Sztuczna inteligencja nie zastąpi terapeuty, ale potrafi dać chwilowe ukojenie. Co więcej – jest dostępna 24/7 i nigdy się nie męczy, i w podstawowej wersji jest bezpłatna.

Z drugiej – problem zaczyna się wtedy, gdy kontakt z botem zaczyna zastępować prawdziwe relacje. Gdy dziecko częściej "rozmawia" z AI niż z rówieśnikami. Gdy trudne emocje przetwarza wyłącznie w samotności – choćby jeżeli z pomocą maszyny. Bo choć chatbot może symulować zrozumienie, to nie zbuduje więzi.

Nie ma sensu zakazywać dzieciom korzystania z AI – to jak walka z wiatrakami. Zamiast tego, warto być uważnym i uczyć mądrego korzystania z technologii. Warto zainteresować się, co nasze dziecko pisze w oknie rozmowy. Nie chcieć nadmiernie kontrolować, tylko podejść do tego z ciekawością.

Można zadać dziecku pytania: "Co ci daje ta rozmowa?", "Czy czujesz się po niej lepiej?", "Czego tam szukasz?". I może najważniejsze – trzeba zadać sobie też pytanie: czy moje dziecko czuje się przy mnie tak bezpiecznie, jak przy tym ekranie?

Może ten cyfrowy przyjaciel pojawił się właśnie dlatego, iż w codziennym pośpiechu nie było czasu, by po prostu pogadać bez oceniania, rad i przerywania synowi czy córce.

Przyszłość, która już tu jest


Pokolenie Z i Alfa wchodzi w dorosłość w zupełnie innym świecie niż ten, w którym my dorastaliśmy. AI to dla nich narzędzie tak naturalne, jak dla nas kiedyś telefon stacjonarny.

Ale relacje – te prawdziwe, z krwi i kości – wciąż są im równie potrzebne, jak były potrzebne i nam. Dlatego, zamiast krytykować, spróbujmy towarzyszyć dziecku w tym wchodzeniu w zupełnie nowy świat.

I przypominać – nie słowami, tylko obecnością, iż żaden algorytm nie zastąpi prawdziwego przyjaciela, który wesprze, wysłucha i, jeżeli trzeba będzie, poradzi.

Źródło: scarymommy.com


Idź do oryginalnego materiału