Powrót ojca po latach: czy warto burzyć budowane przez lata relacje?

newsempire24.com 1 tydzień temu

Rodziny ojciec pojawił się po dziesięciu latach: czy warto burzyć to, co budowało się latami?

— Kiedy oprawili ślub, Kasia ledwo się poruszała – była w ostatnim miesiącu ciąży – z drżeniem w głosie wspomina Barbara, matka dziewczyny. — O jakim weselu tu mówić… Po prostu weszli do urzędu stanu cywilnego, podpisali papiery, a potem przyjechali do mnie – nakryli stół i cicho świętowali. Tydzień później na świat przyszedł nasz Bartuś.

Gdy pytają, dlaczego córka tak długo nie wychodziła za mąż, Barbara wzdycha. — Wręcz przeciwnie, wszystko stało się błyskawicznie. Kasia dowiedziała się o ciąży, gdy było już trzy miesiące. Z ojcem dziecka żyli razem, szykowali się do ślubu, planowali przyszłość. Ale on się zwiał. Przestraszył się odpowiedzialności. Po prostu zniknął – spakował rzeczy, zablokował Kasię wszędzie i rozpłynął się w powietrzu.

Kasia była załamana. W ciąży, porzucona, pełna lęku przed tym, co ją czeka. I wtedy, w tych trudnych chwilach, pojawił się Damian. Od razu powiedziała mu całą prawdę – nie ukryła ani jednego szczegółu. On wysłuchał, pomyślał… i został. Zaczęła dbać o nią, towarzyszył na badaniach, gotował, pocieszał. niedługo oświadczył się. Powiedział: „Dziecko powinno urodzić się w prawdziwej rodzinie”.

Przyznam, początkowo nie wierzyłam. Bałam się, iż za tą dobrocią Damiana kryje się coś złego. choćby próbowałam zebrać o nim informacje – przyznaje ze smutkiem Barbara. — Ale na próżno. Damian okazał się nie tylko godnym mężem, ale i niesamowitym ojcem dla Bartka.

Minęło dziesięć lat. Bartek to mądry, dobrze wychowany chłopiec. Odrabia lekcje z Damianem, chodzi z nim do kina, na basen, jeździ na rolkach. Miłość między nimi jest prawdziwa, szczera. Bartek nazywa Damiana tatą – bo tak naprawdę nim jest. Mama Damiana, swoją drogą, też uwielbia wnuka. Zabiera go na weekendy, obdarowuje prezentami, piecze jego ulubione drożdżówki.

Wszystko było spokojne, aż pewnego dnia Kasia pokazała mi wiadomość: „Cześć. Widziałem zdjęcia naszego syna. Chcę go poznać. Ma prawo wiedzieć, kto jest jego prawdziwym ojcem”. Napisał to właśnie tamten – biologiczny ojciec, który dziesięć lat temu uciekł, zostawiając ciężarną dziewczynę.

— Wyobrażasz sobie?! – oburza się Barbara. — Po prostu zobaczył zdjęcie w sieci i nagle się „obudził”! Zaczął pisać do Kasi, domagać się spotkań, mówić, iż ma pełne prawa do dziecka. A potem w ogóle wrzucił u siebie zdjęcie Bartka z podpisem: „Mój syn”. Jakim ty ojcem jesteś, skoro przez dziesięć lat choćby nie przypomniałeś sobie o jego istnieniu?!

Kasia zawsze otwarcie zamieszczała zdjęcia syna – z wakacji, ze świąt, ze spacerów. Była z niego dumna. Ale choćby nie przypuszczała, iż pewnego dnia stanie się to powodem, by duch z przeszłości wtargnął w ich życie.

— Od razu powiedziałam: nie warto mu choćby odpowiadać! – opowiada Barbara. — To nie ojciec! Ale Kasia się waha. Mówi: „To jego biologiczny ojciec, może Bartek ma prawo go poznać?..”

Damian oczywiście był przeciw. Wychowywał Bartka od urodzenia. To on jest ojcem, który nie uciekł, gdy było ciężko. Nie tylko dał miłość, ale i wychował syna. A teraz ma stać z boku, podczas gdy jakiś obcy człowiek znów chce się wtrącić?

Gdy dowiedziała się o tym mama Damiana, zadzwoniła do mnie. Poprosiła, żebym wpłynęła na Kasię. Mówi: „Przecież wiesz, iż to może wszystko zniszczyć – rodzinę, zaufanie, choćby duszę dziecka. Bartek wierzy, iż Damian to jego tata. Więc po co to psuć? Dla czego?”

Ja też próbowałam porozmawiać z córką. Tłumaczyłam, iż pokrewieństwo krwi to nie zawsze to najważniejsze. Że ojciec to ten, który jest blisko. Który nie zdradził. Który nauczył żyć. Cała rodzina – i Damian, i jego mama, i choćby ja – byliśmy stanowczo przeciw.

Ale Kasia powiedziała: „Rozumiem was, ale jestem matką. I muszę dać Bartkowi wybór. Nie będę przed nim ukrywać prawdy. Nie pozwolę, by biologiczny ojciec wtrącał się w nasze życie, ale dać Bartkowi szansę, by go poznał – muszę”.

Nie wiem, czy postępuje słusznie. Wszystko jest zbyt delikatne, zbyt kruche. Dziecko ma dziesięć lat. Rośnie w miłości i bezpieczeństwie. jeżeli dowie się, iż „tata” to nie tata, czy nie zburzy to jego świata? A jeżeli ten biologiczny ojciec znów zniknie, zostawiając kolejną ranę?

A jednak… może Kasia ma rację? Może nie warto żyć w tajemnicy? A nuż Bartek sam kiedyś zechce się dowiedzieć? Albo przeciwnie – odrzuci tego, który raz już go zawiódł.

Teraz wszystko wisi na cienkiej nitce. I ja, jako matka, po prostu modlę się do Boga, żeby ta nitka się nie zerwała. Żeby Damian pozostał dla Bartka prawdziwym ojcem. I żeby Bartek, gdy pozna prawdę, wybrał dobrze – sercem.

Idź do oryginalnego materiału