Pokolenie pomiędzy
Jeśli jesteś rodzicem urodzonym w latach 80., to najprawdopodobniej należysz do pokolenia, które żyje na granicy dwóch światów. Nie do końca jesteś Gen X, ale też nie masz wszystkich cech typowego millenialsa. Łączysz w sobie cechy obu grup: wychowały cię kasety VHS i telewizja z czterema kanałami, ale dziś z powodzeniem ogarniasz Teamsa, chmurę i zdalne zebrania. Twoje dzieci dorastają w świecie telefonów, a ty – zamiast kolejnej aplikacji – czasem po prostu proponujesz im... spacer albo zabawę na osiedlowym trzepaku. Brzmi znajomo?
Coraz częściej mówi się o wczesnych milenialsach z przymrużeniem oka, określając ich jako "geriatryczni millenialsi". Z geriatrią nie mają wiele wspólnego: to pełni życia rodzice w okolicach 40. Poza tym potrafią docenić to, co stare i sprawdzone, a zwyczaje emerytów uważają za wyciszające i zbawienne dla układu nerwowego. I właśnie to jest ich siłą.
Jako rodzice nie ulegają bezkrytycznie modzie na nowoczesność. Korzystają z trendów raczej wybiórczo. Wybierają te, które wg nich samych służą im i ich bliskim. Uczą dzieci tego, co sami poznali – zarówno przed erą internetu, jak i po niej. Oto 6 oznak, iż jesteś typowym rodzicem "geriatric millenials":
Czytają między wierszami, a nie tylko emotki
Wiedzą, iż uśmiechnięta i obojętna minka znaczą więcej niż same symbole. Potrafią wychwycić, kiedy dziecko coś kombinuje, gdy zalewa nas serią niewinnych SMS-ów. Wychowali się na rozmowach twarzą w twarz, ale dziś komunikują się przez Messengera. I to właśnie dlatego dobrze odczytują podteksty i niedomówienia: niezależnie od tego, czy płyną z ekranu, czy ze spojrzenia.
Media społecznościowe? Znamy od podszewki
Byli na Naszej Klasie, zanim pojawił się Instagram. Pamiętają, jak Facebook był tylko dla studentów. Wcześniej spędzali czas na Gronie i mieli blogi na Fotce. Scrollują, ale nie zawsze umieją wyłączyć powiadomienia. Korzystają z technologii, ale nie są jej niewolnikami. I tej ostrożności uczą swoje dzieci. Bo wiedzą, iż prawdziwa relacja to coś więcej niż liczba lajków.
List do Świętego Mikołaja? Tylko manualnie
Dla "geriatric millenials" pisanie listów to nie anachronizm, ale wartość. Pokazują dzieciom, jak zaadresować kopertę, nakleić znaczek i wrzucić list do skrzynki. To może wolniejsze niż wiadomość na WhatsAppie, ale ma w sobie coś z uważności. A przy okazji sami przypominają sobie, jak to było czekać na odpowiedź i odżywają w nich nostalgiczne wspomnienia.
Dzieciństwo bez aplikacji
Pamiętają lato bez klimatyzacji i wakacje bez zagranicznych wyjazdów all inclusive. Wystarczył trzepak, rower i sąsiedzi. Wyjazd do babci na wieś, wakacje na Mazurach lub nad Bałtykiem. I dziś chcą dać dzieciom choć odrobinę tej swobody. Oderwać je od ekranów, podłączyć do rzeczywistości. Wiedzą, jak wyglądało życie offline i analogowe zabawy i chcą, by ich córki i synowie też tego doświadczyli. Choćby w bardziej nowoczesnej nowej wersji, z kremem z filtrem i butelką filtrującą wodę.
"Dzień dobry" to nie przeżytek
Starsze od zetek pokolenia zostały wychowane w czasach, gdy do dorosłego mówiło się "dzień dobry", choćby jeżeli był to tylko znany z widzenia mieszkaniec innej klatki. Dziś "geriatric millenials" uczą dzieci tego samego – bo wiedzą, iż kontakt wzrokowy i umiejętność rozmowy to kompetencje na całe życie. I nie chodzi tu o nostalgię, ale o życzliwość i budowanie pewności siebie.
Czas razem to wartość, nie obowiązek
Pamiętają wspólne obiady, rodzinne wieczory przy telewizorze (z reklamami!) i gry planszowe. Dziś, choć tempo życia jest inne, próbują te momenty odzyskać. Ograniczają ekrany, planują wieczory offline (to stąd tak wielka popularność planszówek!), szukają okazji do bycia razem. Bo wiedzą, iż bliskość buduje się właśnie w takich prostych chwilach.
"Geriatric millenials" nie są rodzicami idealnymi. Ale mają coś bezcennego: doświadczenie życia "przed" i "po" technologicznym rozwoju. Znają świat bez technologii i cyfrowych ułatwień, ale w nowinkach też się odnajdują. I to właśnie z tej podwójnej perspektywy uczą swoje dzieci, jak poruszać się po świecie – nie tylko tym wirtualnym.