Sposób wystawiania ocen zachowania uczniów jest dziwny, przestarzały i tylko na Białorusi działa to podobnie – stwierdziła niedawno z rozbrajającą szczerością wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer. Ta ostra krytyka nie oznacza jednak, iż ministerstwo zamierza skończyć z tym absurdem. Przeciwnie. – Na razie nie będzie żadnych zmian dotyczących ocen z zachowania – wyznała wiceministra i dodała, iż póki co będzie się przyglądać różnym propozycjom zmian.
To powinno być zabronione
Bardzo możliwe jednak, iż zamiast się przyglądać, MEN będzie musiał działać. Do akcji wkroczyła bowiem właśnie Rzeczniczka Praw Dziecka, która domaga się wprowadzenia zakazu oceniania sprawowania uczniów według dotychczasowych zasad. "Zwracam się z uprzejmą prośbą o podjęcie inicjatywy ustawodawczej (…) i wprowadzenia regulacji zakazującej stosowania przez szkoły punktowego systemu oceniania zachowania uczniów" – napisała Monika Horna-Cieślak w apelu przesłanym do ministerstwa.
Rzeczniczka ma bardzo konkretne argumenty. W swoim piśmie klarownie wykazała, iż obecny system wystawiania ocen jest nie tylko niesprawiedliwy dla uczniów, ale też niezgodny z prawem. Chodzi o to, iż podstawą do wystawienia oceny ze sprawowania jest uzyskana przez ucznia w ciągu roku szkolnego liczba punktów przyznawanych przez nauczycieli za pozytywne lub negatywne zachowania.
Ten system punktowy często prowadzi do nadużyć. Ale nie jest największym problemem. "W ostatecznym rozrachunku wychowawca wcale nie ustala klasyfikacyjnej oceny zachowania, gdyż ta wynika z punktów zgromadzonych przez ucznia. Rola wychowawcy sprowadza się wyłącznie do ustalenia liczby punktów, a następnie odczytania, jaką ocenę określone w statucie szkoły kryteria przypisują do tej liczby punktów" – wskazała w piśmie do ministerstwa Horna-Cieślak.
System wprost nazywa złamaniem prawa. "Możliwość przyznawania przez nauczycieli punktów z zachowania oprócz tego, iż narusza prawo wychowawcy do ustalenia klasyfikacyjnej oceny zachowania, to bezprawnie poszerza określone ustawą kompetencje innych nauczycieli" – stwierdziła RPD.
Ten system rodzi patologie
To niejedyna wada obecnego systemu. Zdaniem Rzeczniki uzależnienie oceny zachowania od dodatnich i ujemnych punktów jest dla wielu uczniów po prostu krzywdzący. A to dlatego, iż daje nauczycielom możliwość oceniania "wedle uznania", co często prowadzi do naruszania praw uczniów. Zwłaszcza tych z niepełnosprawnościami czy ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
"W większości szkół i placówek oświatowych my młodzi często spotykamy się z niegodnymi praktykami określonymi w statutach szkół w odniesieniu do kryteriów oceniania zachowania, które są niezgodne z Konwencją o Prawach Dziecka i Konwencji o Prawach Osób Niepełnosprawnych" – stwierdził w apelu do MEN Jan Gawroński, społeczny zastępca Rzeczniczki Praw Dziecka. I dodał, iż wielu nauczycieli obniża ocenę tylko dlatego, iż nie rozumie, z czego wynika "nietypowe" zachowanie uczniów z dysfunkcjami.
Ministerstwo Edukacji Narodowej na razie nie odniosło się do apelu Rzeczniczki Praw Dziecka. jeżeli jednak uzna jej uwagi za słuszne i postanowi zmienić przepisy, zamiast tylko się im przyglądać, to ma gotowe rozwiązanie. Kilka tygodni temu na biurko szefowej MEN trafił raport "Zalecenia dotyczące oceniania" przygotowany przez Instytut Badań Edukacyjnych. I jest w nim wyraźna rekomendacja, by zrezygnować z obecnego systemu oceniania zachowania uczniów. Eksperci proponują zastąpienie ocen indywidualnymi opisami zachowania.
Nie jest to propozycja odkrywcza, bo takie opisy od dłuższego czasu stosują nauczyciele w edukacji wczesnoszkolnej. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie musi więc szukać rozwiązań i wprowadzać skomplikowanych zmian prawnych. Wystarczy tylko – jak proponuje Rzeczniczka Praw Dziecka – drobna nowelizacja ustawy o systemie oświaty i wpisanie do niej zakazu punktowego systemu oceniania zachowania uczniów.