Słowa nauczycielki w metrze zaskoczyły pasażerów. Takich pedagogów brakuje

mamadu.pl 6 dni temu
Pozycja nauczycieli w Polsce jest coraz słabsza, a zawód stracił na prestiżu. Coraz mniej młodych chce pracować w szkołach, zostają głównie pedagodzy, którzy swoją pracę nazywają powołaniem, a ci w większości zbliżają się do wieku emerytalnego. Historia nauczycielki z warszawskiego metra pokazuje, iż pasja i uśmiech mogą zupełnie przeformułować sposób nauczania najmłodszych.


Nauczycieli z pasją jest coraz mniej


Pozycja nauczycieli w polskim systemie oświatowym jest coraz słabsza. Pedagodzy nie są doceniani, ich zawód nie jest traktowany jako prestiżowy, a oni sami przestali być autorytetem. To trudny moment, bo z tego powodu w zawodzie jest coraz mniej młodych nauczycieli. Młodzi ludzie nie chcą pracować z dziećmi i młodzieżą w szkole.

Warunki zatrudnienia w placówkach edukacyjnych nie są dla młodej generacji atrakcyjne, więc tylko ci, którzy czują prawdziwe powołanie i pasję, spełniają się w tym zawodzie mimo niedogodności. Warto zawsze mówić głośno o takich jednostkach, które z pracy z dziećmi czerpią euforia i satysfakcję, spełniają się w tym zawodzie i widać, iż uczą najmłodsze pokolenia z pasją.

Przykładem takiej osoby jest pewna pedagożka, która ostatnio wybrała się ze swoją klasą na wycieczkę warszawskim metrem. O kobiecie napisał na swoim facebookowym profilu Andrzej Kondej, profesor i kierownik Katedry Zarządzania na Uniwersytecie Civitas w Warszawie.

"NIE PISZCZYMY, JAK PADAMY [...] W czwartek 23 października rano, jadąc na uczelnię, miałem lekcję. Akcja: Warszawa, metro linii 1, stacja Wierzbno, godzina 8.30. Do zatłoczonego wagonu metra wsiadła grupka dzieci ze swoją nauczycielką. Można powiedzieć: dobiła, a nie wsiadła, gdyż każde dziecko miało tyle miejsca, ile miało kawałka podłogi. Sytuacja trudna, ekstremalna dla wielu, ale nie dla dzieci. Podczas ruszania podniosły krzyk, radosny, a nie przerażenia. Reakcja pani z uśmiechem: 'NIE PISZCZYMY, JAK PADAMY'. Następnie była instrukcja ( z uśmiechem): 'Stoimy na całych stopach, lekko uginamy kolanka i balansujemy!'. Instrukcja odebrana przez dzieci z uśmiechem" – mężczyzna opisuje sytuację, której był świadkiem.

Pedagogów z powołania należy doceniać


Z opowieści wyziera obraz cierpliwej, uśmiechniętej nauczycielki, która ma genialne podejście do swoich uczniów i w formie żartobliwej rozmowy umie zwrócić im uwagę na ważne kwestie oraz wpleść w dialog kwestie edukacyjne.

W dalszej części wpisu Kondej pisze: "Jazda grupki do stacji Centrum trwała około 10 minut. W tym czasie pani prowadziła ze swoimi uczniami pogodny, jakby partnerski dialog. Z rozmowy wynikało, iż są to uczniowie z klasy 3b I z niedużymi plecaczkami jadą na jakąś wycieczkę. Emocje: radość, podniecenie wyprawą, życzliwość, pogoda, a przede wszystkich – wspaniała relacja pani ze swoimi uczniami.

Nauka: trudne okoliczności nie muszą być dramatem, powodem do narzekania, a mogą być przygodą i wyzwaniem. Po drugie: dzieci w wieku 9 lat jeszcze nie nauczyły się od dorosłych narzekania.

A najważniejsze: są u nas nauczyciele mądrzy, kochający dzieci, z pasją, traktujący swoją pracę jako wspaniałą misję wychowania młodego pokolenia. Pani Profesor: wielki szacun! Pani mądrą radę przekazuję wszystkim: NIE PISZCZYMY JAK PADAMY!" – żartobliwie kończy wpis mężczyzna.



Widać, iż podejście nauczycielki wynika z jej pasji do pracy z uczniami, bo bez tego w tym zawodzie nie da się mieć tyle uśmiechu i cierpliwości.

Facebookowy post z przesłaniem


Po tym wpisie media społecznościowe zawrzały i okazało się, iż panu Kondejowi udało się dotrzeć do opisanej nauczycielki. W jednym z kolejnych postów wkleił jej fotografię i napisał: "ODNALAZŁA SIĘ PANI PEDAGOG Z METRA! Oto nasza miła niespodzianka! Dzięki szerokiemu odzewowi w sieci gwałtownie odnalazła się wspaniała nauczycielka z warszawskiego metra. Jest nią pani Ewa Świątek, która jest wychowawczynią klasy 3b i pedagogiem [...] z ogromnym sercem i uśmiechem (co widać:), traktuje swoich wychowanków. A jej cierpliwość, empatię i poczucie humoru widać było już w metrze. To ktoś, kto kocha swoją pracę i rozwija dzieciom skrzydła" – opisuje kobietę profesor.

I dodaje, co ważne: "Pani Ewa po cichu liczy, iż ten niewinny wpis o dzieciach w metrze, w jakimś stopniu pomoże dostrzec i docenić trud, poświęcenie i zaangażowanie tysięcy nauczycieli w naszym kraju".

Ta historia pokazuje, iż mimo trudnych warunków pracy i niskiego prestiżu zawodu, w polskich szkołach wciąż są nauczyciele, którzy swoją pasją i zaangażowaniem potrafią przemienić codzienne wyzwania w radosną, pełną nauki przygodę. Pani nauczycielka z metra jest przykładem pedagoga, który nie tylko uczy, ale i wychowuje, budując relacje oparte na szacunku, empatii i uśmiechu.

To właśnie dzięki takim osobom zawód nauczyciela wciąż ma sens, a dzieci mają szansę poznawać świat w atmosferze bezpieczeństwa, ciekawości i radości. Warto o tym pamiętać i doceniać tych, którzy w codziennej pracy rozwijają pasję i ciekawość świata u młodego pokolenia, inspirując je do nauki i pozytywnego spojrzenia na życie.

Idź do oryginalnego materiału