- "A gdzie masz czapeczkę?", "Tak płaczesz, bo pewnie mama nie dała jeść", "Ale słodziutkie rączki, normalnie do wycałowania" - to komentarze, które najlepiej zapamiętałam. A było ich naprawdę o wiele więcej, bo nie ma dnia, by ktoś nas nie zaczepił - mówi Oliwia. Jej synek ma nieco ponad rok. - Iwo urodził się latem, więc od razu po wyjściu ze szpitala mogliśmy korzystać z dobrej pogody. Był spokojnym noworodkiem, więc spacery z nim były przyjemnością. Do czasu.
REKLAMA
Na początku kobieta odpowiadała uśmiechem na zagadywania sąsiadów. - Niektórzy byli zdziwieni, iż już urodziłam, inni grzecznie pytali, jak synek ma na imię, życzyli, "żeby się dobrze chował". To było całkiem urocze, więc dziękowałam i tyle. Gdy mały podrósł, przerzuciliśmy się z wózka na chustę. Na spacerach Iwo najczęściej spał, ale zdarzyła mi się sytuacja, gdy aż zanosił się płaczem. gwałtownie wróciłam do domu i "lulałam" go, czekając na windę. Na moje nieszczęście, obok stała sąsiadka. Chyba chciała zagadać, bo zaczęła: Ojeju, a co to za głośny bobas, pewnie jesteś głodny kochanie, mama nie dała jeść? - relacjonuje Oliwia i dodaje, iż "cała sytuacja podniosła jej ciśnienie".
- Nie chciałam być opryskliwa, więc powiedziałam tylko przez zaciśnięte zęby, iż "dzieci czasem po prostu płaczą" i ucięłam rozmowę - wyjaśnia. - To oczywiście tylko jedna z sytuacji, nie zliczę, ile razy starsze panie nagabywały mnie, iż dziecko nie ma skarpetek, czapeczki, wychodzę z nim, gdy jest mróz, albo upał - strasznie mnie to irytuje.
Zobacz wideo Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać! Wybierz serwis
Matki pod ostrzałem. "Nie znosiłam pań z zacięciem pedagogicznym"
Podobnego zdania są internauci, którzy o swoich przygodach z zaczepkami opowiedzieli na naszym forum gazeta.pl.
"Mnie specjalnie nie denerwowało, gdy ludzie zaczepiali moich chłopaków, bo były to miłe zaczepki. Przeważnie mówili 'O! Jaka ładna dziewczynka'. To oczywiście moim panom się nie podobało i przybierali wtedy mało przyjemny wyraz twarzy. Nie znosiłam natomiast bab z tzw. zacięciem pedagogicznym, które 'poprawiały, dziecko, mówiąc: Nie mówi się 'lyba' tylko 'ryba'".
"Moje dzieci zaczepiane były wszędzie. Bliźnięta zawsze się trochę wyróżniają, bo 'są identyczne!' Bałam się, iż wyrosną dwa narcyzki, albo jednostki aspołeczne, bo jak można lubić takie zaczepianie..." - zastanawia się kolejna forumowiczka.
"Wyglądasz jak dziewczynka". Komplement był nietrafiony
Co interesujące na forum nie brak też wpisów od osób, które doskonale pamiętają, jak się czuły, gdy jako dzieci były zaczepiane przez obce osoby.
"Kiedyś zostawiono mi pod opieką bratanka, lat pięć. Chłopak był wybitnie urodziwy, do tego łan pszenicznych włosów do ramion. Z tych powodów często go zaczepiano" - pisze jeden z forumowiczów, zaczynając anegdotę. "Stoję sobie z dziecięciem w kolejce. Nie minęły dwie minuty, już został namierzony przez kolejną miłośniczkę dzieci. Zaczęło się: 'A jakiś ty ładny, a jak dziewczynka, a jakiego masz lizaka, a podzielisz się?'" - kontynuuje internauta, wyjaśniając, iż chłopiec poczuł się urażony tym porównaniem i... obraził kobietę. "Nie jestem diewcynom! A ty jesteś 'bzydka'!" - odparował pięciolatek.
"Ojej, skąd ja to znam" - pisze kolejna forumowiczka. "Jako małe dziecko byłam posiadaczką pięknych kręconych złotych włosków i bardzo często byłam zaczepiana przez panie, szczególnie sklepowe. Zanurzały mi łapska we włosach i pytały słodkim głosikiem 'Ojeeeeejuuu, mamusia ci włoski na wałki nakręca? Aniołek!' (...) Byłam miła, nic nie mówiłam".
"Nie znosiłam ani zaczepiania przez obcych, ani uroczych żartobliwych propozycji odkupienia mnie od mojej matki. Szczególnie faceci przodowali w tych cudownych ofertach".
Mniej pouczania, więcej empatii - "szczególnie u starszych osób"
Rodzice małych dzieci często borykają się z różnymi problemami. Dziecko marudzi, płacze, czasem rzuca się na chodnik lub sklepową podłogę. Reakcja przechodniów bywa... różna. - Mój syn jest na etapie buntu roczniaka, gdy czegoś mu odmówię, wezmę na ręce w nieodpowiednim momencie, lub nie pozwolę zrzucić towaru ze sklepowej półki, robi okropną awanturę. Jest krzyk, płacz i tarzanie się po podłodze. Są też różne komentarze: "Dzieciak jej na głowę wchodzi", "Ale okropne dziecko". Te zapamiętałam najmocniej - mówi Inga. - Ja nie zwracam na to uwagi, ale czasem przydałoby się więcej empatii, szczególnie u starszych osób.
Kampania potwierdza. Rodzice są osądzani
Marka MAM stworzyła kampanię opierającą się na badaniach, z których wynika, iż 36 proc. krytycznych komentarzy wobec rodziców pochodzi od zupełnie obcych osób. Z kolei aż 63 proc. rodziców przyznaje, iż doświadczają osądu. Najczęściej dotyczy karmienia i zachowania dziecka itp.
Warto dodać, iż z powyższe badania pokazują, iż takie reakcje bywają na tyle dotkliwe, iż aż 26 proc. rodziców unika publicznych miejsc, by uniknąć oceny.
Czy wasze dzieci też były zaczepiane przez obce osoby? Jak reagowaliście? A może chcecie podzielić się swoją opinią na ten temat? Zachęcamy do kontaktu: agatagp@agora.pl