Wydarzenia, o których chcę tutaj opowiedzieć są niezwykle interesujące i trochę zawiłe, zacznę więc od przedstawienia postaci głównego bohatera. W biogramie, którego autorka jest Janina Grala, Józef Gołaś urodził się 27 stycznia 1910 r. w miejscowości Koźle w powiecie szamotulskim. Po ukończeniu seminarium pedagogicznego w połowie lat 30 –tych rozpoczął pracę jako nauczyciel w Szkole Powszechnej nr 1 w Jarocinie. Mieszkał w kamienicy przy ulicy Kościuszki 37.
Aktywność Gołasia w Jarocinie
Dwudziestokilkuletni nauczyciel był bardzo aktywny działając min. w Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), przewodził Komisji Pedagogicznej przy Zarządzie Oddziału ZNP współpracując z władzami w Poznaniu. Ponadto, w 1935 r. stanął na czele Komisji Kulturalno - Oświatowej, której celem było opracowanie monografii powiatu jarocińskiego. W 1938 r. ukazała się bardzo interesująca książka autorstwa właśnie Józefa Gołasia pt.” Jarocin wczoraj i dziś. Szkice monograficzne miasta i okolicy dla celów szkolnych”.
https://jarocinska.pl/historia/kto-zadymil-co-tak-naprawde-wydarzylo-sie-na-jarocinskim-festiwalu-w-1994-roku/qxl0PcQptAqCMb0lSm6BKsiążka wyszła drukiem dzięki współpracy z Drukarnią Polską Jana Majerowicza. Cały dochód ze sprzedaży książki autor przeznaczył na zakup karabinu maszynowego dla 68 pułku piechoty w Jarocinie. Ale to nie koniec bardzo żywotnej działalności młodego Józefa Gołasia, albowiem w 1938 r. był też kierownikiem Uniwersytetu Ludowego. Niestety, kierownik Józef Gołaś prawdopodobnie w jakimś zakresie działalności tegoż Uniwersytetu przesadził ze swoim zaangażowaniem. Nieznane są szczegóły, jednakże w dostępnym mi archiwalnym dokumencie zapisano, iż w czasie wykładów zaszły wypadki, które zaniepokoiły społeczeństwo Jarocina. W tej sprawie powołano specjalną Komisję w składzie: burmistrz E. Rogalski, ks. I. Niedźwiedziński, kierownik szkoły Filipczak, dyrektor gimnazjum Szlapak, pani Hagerowa, ks. Burian i kilku innych. Niestety Józef Gołaś jako kierownik Uniwersytetu Ludowego odmówił cofnięcia - jak to określiła komisja - złych praktyk stosowanych w czasie wykładów. Ostatecznie wspomniana komisja skierowała sprawę do prokuratury w Ostrowie.
Można zapytać, czy te wydarzenia mają cokolwiek wspólnego z głównym tematem artykułu zawartym w tytule tekstu. Nie, nie mają. Wspominam o tym mając na celu przybliżenie osobowości Józefa Gołasia, który swoją podwójną tożsamość ukrywał całe życie choćby przed najbliższą rodziną, o czym kilka zdań dalej.
Czas wojny i nowa tożsamość Gołasia z Jarocina
Pod koniec sierpnia 1939 r., w obliczu nadciągającej wojny podporucznik rezerwy Józef Gołaś otrzymał kartę powołania do armii. We wrześniu trafił na front. Po 17 września kiedy Armia Czerwona uderzyła na Polskę, jego jednostka znajdowała się na terenach wschodnich, które zostały zajęte przez sowietów. Nie wiemy co dokładnie się wówczas wydarzyło, co się działo z podporucznikiem Józefem Gołasiem.
I tu wracam do jego biografii napisanej przez wspomnianą J. Gralę, istotny jest ten fragment: „(…)By uniknąć osadzenia w sowieckim obozie Gołasiowi udało się przebrać w cywilne ubranie, zdobyć nowe dokumenty i zmienić tym samym swoją tożsamość. Nazywał się odtąd Zbigniew Waruszyński i tym dowodem posługiwał się aż do śmierci(…)” Do tej sytuacji jeszcze wrócę. W jego biogramie zapisano też, iż jesienią 1939 r. przyjechał do Warszawy i tu rozpoczął nowe życie i już pod nowym nazwiskiem zaangażował się w działalność konspiracyjną i uczył języka polskiego na tajnych kompletach.
Wziął też czynny udział w powstaniu ale po kilku tygodniach wpadł w ręce Niemców i został wywieziony do obozu Mauthausen w Austrii. Kiedy w 1945 r. alianci wyzwolili obóz Józef Gołaś nie wrócił do Polski. Postanowił zostać i do 1950 r. pracował w Austrii jako dziennikarz w redakcji „Słowa Polskiego”, posługując się obcym nazwiskiem Zbigniewa Waruszyńskiego.
Tajemnica jarociniaka zaczęła się kruszyć
Po pięciu latach pobytu w Austrii Józef Gołaś vel Zbigniew Waruszyński zabiera swoje tajemnice i wyjeżdża do Montrealu w Kanadzie. Tam nie wspominając o swojej prawdziwej tożsamości zakłada rodzinę i prowadzi działalność dziennikarską i polonijną jako Zbigniew Waruszyńki. Zmarł w lutym 1968 roku – miał zaledwie 58 lat. Spoczywa razem z żoną (zmarła w 1994 r.) na cmentarzu Saint Sauveur w Montrealu. Wydawałoby się, iż prawdę o Józefie Gołasiu zabrał do grobu, ale jak to zwykle w życiu bywa przypadek sprawił, iż tajemnica o prawdziwej tożsamości Zbigniewa Waruszyńskiego zaczęła się kruszyć.
Kilka lat temu Gazeta Jarocińska opublikowała tekst mojego autorstwa, w którym wspominałem jarociniaków walczących w powstaniu warszawskim. Wspomniałem wówczas także o Józefie Gołasiu zamieszczając jego zdjęcie w mundurze. Publikacja internetowa tego tekstu spowodowała, iż w lutym 2021 r. z redakcją Gazety Jarocińskiej skontaktowała się mieszkająca w Kanadzie córka Józefa Gołasia (Zbigniewa Waruszyńskiego) - Lydia Waruszynski, prosząc o kontakt z moją osobą. Dzięki wspomnianej publikacji w Gazecie, pierwszy raz zobaczyła zdjęcie swojego ojca w polskim mundurze i dowiedziała się, iż walczył w powstaniu warszawskim. Lydia Waruszyński prowadziła później ze mną korespondencję meilową, co zaowocowało dodatkowymi informacjami.
Córka zobaczyła zdjęcie ojca w Gazecie Jarocińskiej
Okazało się, iż ani ona, ani jej dwie siostry nie znały prawdy o swoim ojcu, ukrywał ją przez całe życie, nie wyjawił jej choćby kiedy umierał. W jednym z meili napisała m.in.:
„Znałam ojca tylko jako Zbigniewa Waruszyńskiego. Około roku 2003, kiedy moja siostra odwiedzała krewnego w Anglii, spotkała kogoś, kto powiedział jej, iż nasz ojciec nie był tym człowiekiem. Przyjął nazwisko Zbigniewa Waruszyńskiego, który istniał naprawdę ale był w więzieniu na Syberii, a jego pseudonim brzmiał „Dewajtis”. Najwyraźniej mój ojciec zrobił to, aby uratować sobie życie. Jednak nigdy nie wiedzieliśmy nic o prawdziwej tożsamości naszego ojca dopóki zaginiony kuzyn Jędrzej Gołaś z Poznania nie skontaktował się z nami w 2017 r.”.
W kolejnych meilach Lydia Waruszyński prosiła o jak najwięcej informacji o swoim ojcu z czasów, kiedy był nauczycielem w Jarocinie. Przesłałem jej też egzemplarz książki Józefa Gołasia „Jarocin dawniej i dziś” co sprawiło jej ogromną radość. Informowała, iż od wspomnianego kuzyna wie, iż ojciec zmienił nazwisko dopiero po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego w Mauthausen, bał się wracać do Polski ponieważ w czasie wojny należał do Armii Krajowej i bał się represji ze strony władzy komunistycznej. Ta informacja zupełnie zmienia wersję podaną w jego biografii. Zdjęcia, które załączam do tego artykułu otrzymałem właśnie od Lydi Waruszynski. Czy istniał prawdziwy Zbigniew Waruszyński?
Tak! Urodził się 22 marca 1915 r. w ówczesnym województwie tarnopolskim – dziś tereny Ukrainy. Mieszkał w Tarnowie a później w Krakowie. Przed wojną ukończył Szkołę Podchorążych i brał udział w kampanii wrześniowej 1939 r. jako żołnierz zawodowy. W lutym 1940 r. został aresztowany przez sowieckie NKWD i został zesłany do łagrów. W 1942 r. trafił do Armii Polskiej gen. Andersa, a po wyjściu ze ZSRR znalazł się w Iraku. Później oficer (Cichociemny) Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, członek Armii Krajowej. Zmarł 26 grudnia 1987 r. w Anglii.
Czy Józef Gołaś i Zbigniew Waruszyński kiedykolwiek się spotkali, i jak to się stało, iż Józef Gołaś przyjął tożsamość osoby, z którą prawdopodobnie nigdy się nie widział…