Tego zwyczaju nie powinno być na wigilii klasowej. Tak przekraczamy granice dzieci

mamadu.pl 2 godzin temu
Klasowa wigilia to dla wielu dorosłych silne wspomnienie z dzieciństwa – nie zawsze dobre. Obowiązkowe łamanie się opłatkiem i składanie życzeń każdemu w klasie potrafiło być źródłem stresu i dyskomfortu. Czy takie zwyczaje naprawdę powinny mieć miejsce w szkolnej rzeczywistości?


Wigilijny zwyczaj także na klasowym spotkaniu


Czy wy też tak dobrze pamiętacie klasowe wigilie z czasów szkolnych? Był zapach mandarynek, papierowe talerzyki, czasem makowiec przyniesiony przez czyjąś mamę i pierogi babci mojego kolegi z osiedla. I był też obowiązkowy punkt programu, którego nie dało się ominąć: łamanie się opłatkiem.

Nasza wychowawczyni wymagała, żeby każdy w klasie z każdym złożył sobie życzenia. Bez wyjątków. Trzeba było podejść do każdego, spojrzeć w oczy, powiedzieć coś miłego i podać opłatek.

Jako dziecko czułam wtedy duży dyskomfort. W klasie były osoby, z którymi nie byłam jakoś szczególnie blisko i składanie im życzeń było sztuczne i krępujące. Wiedziałam, iż robię to, bo "tak trzeba", a nie dlatego, iż naprawdę chcę.

Dziś, z perspektywy dorosłej osoby, dużo lepiej rozumiem intencje naszej nauczycielki. Zależało jej na tym, żebyśmy byli dla siebie życzliwi, żebyśmy przełamywali lody i byli otwarci na rozwiązywanie konfliktów, żeby w klasie było mniej napięć, a więcej wzajemnego szacunku. To były dobre intencje i nie mam co do tego wątpliwości.

Ingerację klasy można inaczej wspierać


Jednocześnie coraz mocniej czuję, iż łamanie się opłatkiem to zwyczaj bardzo intymny. Dla mnie Wigilia to czas głównie rodzinny i to z tą najbliższą rodziną. To moment rozmów o planach, marzeniach, nadziejach. O tym, co było trudne i co chcielibyśmy zostawić za sobą. To chwila, w której naprawdę chcemy powiedzieć komuś dobre słowo i nie jesteśmy do tego zobowiązani jakimś odgórnym nakazem.

Klasowa wigilia jest czymś innym. To raczej spotkanie towarzyskie, luźne, niezobowiązujące. Ma być miło, lekko, bez presji. Integracja klasy jest ważna, ale można ją przeprowadzić na tysiąc innych sposobów: wspólną grą, rozmowami, pracą w grupach, poczęstunkiem, świąteczną muzyką. Do tego nie potrzeba opłatka ani rytuałów, które dla części dzieci mogą być trudne albo przekraczające ich granice.

Dlatego teraz, kiedy mój syn ma mieć klasową wigilię bez czytania Biblii i bez łamania się opłatkiem, czuję wdzięczność wobec jego wychowawczyni. Widzę w tym dużą uważność nauczycielki na potrzeby dzieci. Wiodać, iż bierze pod uwagę różnorodność swoich uczniów, ich przekonania, wrażliwość i emocje. Bez robienia komuś przykrości i bez stawiania w niezręcznej sytuacji.

Święta mogą łączyć, ale tylko wtedy, gdy nie są obowiązkiem. A opłatek – choć to piękny zwyczaj – najlepiej zostawić tam, gdzie naprawdę ma swoje miejsce: przy stole z tymi, których kochamy.

Idź do oryginalnego materiału