Temat prac domowych wraca jak bumerang. "Z góry wiadomo, iż 90 proc. roboty odwalą rodzice"

mamadu.pl 9 godzin temu
Obowiązek prac domowych został zniesiony w szkołach, bo prace za dzieci czasami wykonywali rodzice lub AI. Ale w przedszkolu? Tam zadanie do wykonania w domu to fikcja, która bardziej szkodzi, niż pomaga. Zamiast rozwijać samodzielność dzieci, w praktyce zadania plastyczne wykonują rodzice. Efekt? Presja, rywalizacja i zły przykład dla najmłodszych.


Obowiązek prac domowych był fikcją


Temat prac domowych w szkole podstawowej już od dłuższego czasu jest punktem zapalnym w dyskusjach nie tylko między rodzicami i nauczycielami.

Wprowadzenie zakazu obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej miało na celu m.in. zmniejszenie presji na uczniach.

Resort edukacji uważał, iż zadania, które nauczyciele zadają uczniom, nie tylko ich obciążają i zabierają czas wolny po lekcjach, ale też nie mają głębszego sensu z perspektywy nauczania.

Chodziło o to, iż często te zadania w domu odrabiali za dzieci rodzice albo uczniowie korzystali z dobrodziejstwa, jakim jest sztuczna inteligencja.

Efekt był taki, iż zadawanie do domu zadania wcale nie utrwalały u uczniów zdobytej na lekcji wiedzy i adekwatnie były całkowicie zbędne. Tu mowa jednak o szkole podstawowej, bo w liceum prace domowe przez cały czas są obecne. Absurdem wydaje się jednak idea prac domowych... w przedszkolu.

Jako mama dwójki dzieci, która do niedawna uczęszczała do przedszkola, rozumiem, dlaczego nauczycielki, pracując z 6-latkami, czasami prosiły dzieci o przygotowanie czegoś w domu.

To nauka samodzielności, odpowiedzialności, trochę przygotowanie do realiów szkolnych, kiedy tych obowiązków względem przedszkola robi się naprawdę dużo.

Po co zadawać prace, jeżeli robią je rodzice?


Nie rozumiem jednak po co dawać prace domowe młodszym dzieciom: to nie tylko je zniechęca, ale w ogóle mija się z celem. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, iż przecież w większości te zadania w domu będą przecież wykonywali rodzice.

Genialnie napisała o tym na Threads użytkowniczka o nicku muhikoon. Oto jej wpis: "Wiecie co, wkurzają mnie plastyczne prace domowe zadawane 4-latkom do domu. Mamy zrobić 'skrzyneczkę z pamiątkami z wakacji'.

Z góry wiadomo, iż 90 proc. roboty odwalą rodzice. No bo 4-latek sam nie wydrukuje zdjęć, nie wytnie, nie ozdobi, nie obklei, nie poprzykleja i nie opisze. A choćby jeśli, to będzie to wyglądało beznadziejnie w porównaniu z 'pracami' innych dzieci, za które oczywiście zrobili rodzice. Nauczyciele, nie róbcie nam tego. Nikt na tym nie korzysta".

Jako rodzic przedszkolaków pragnę się pod tym podpisać obiema rękami. Taka presja zadań dla przedszkolaków, które tylko w teorii wykonują dzieci, jest krzywdząca dla wszystkich. Pokazuje najmłodszym, iż warto oszukiwać i zrzucać z siebie odpowiedzialność na rodziców, bo można za to czasami dostać nagrodę (nawet jeżeli to nie my jesteśmy autorami wykonanej pracy).

A u rodziców powoduje niezdrową presję i rywalizację, bo każdy chce, by jego dziecko czuło się najlepsze, docenione i uhonorowane.

Więc, choćby jeżeli jesteśmy za nauką samodzielności i odpowiedzialności, to często wbrew swoim przekonaniom pomagamy tym kilkulatkom lub wykonujemy za nich całe zadane prace.

Niepotrzebna presja i poczucie rywalizacji


Nie ma to zupełnie sensu, bo później w konkursach oceniane i nagradzane są prace dorosłych ludzi, a nie faktyczne prace przedszkolaków. Problemem są tu nie tylko rodzice, którzy ulegają presji wyręczania dzieci i dają maluchom zły przykład.

Skrzywdzone są też kilkulatki, które są ambitne, mają rodziców, którzy są mądrzy i nie chcą dzieci w niczym wyręczać.

A potem dzieci zderzają się z realiami w przedszkolu: bo ich praca nie jest tak idealna i perfekcyjna, jak te które przynieśli rówieśnicy (a które przecież wykonali za nich rodzice!).

Tak naprawdę największym problemem jest jednak system i nauczyciele. Pedagodzy zadają takie prace i wierzą, iż 4-latki wykonają jakieś skomplikowane projekty plastyczne samodzielnie. Zadają im je do wykonania w domu. Większość oczywiście wie, iż część lub całość zrobią za nie rodzice, a i tak przymykają na to oko i dalej w to brną.

A wystarczyłoby po prostu tych prac wcale nie zadawać lub od razu z góry ustalić, iż to mają być projekty wspólnie przygotowane z rodzicami. Wtedy można by się było skupić na tym, żeby to była dla dziecka i rodzica zabawa i okazja do wspólnie spędzonego czasu, ale bez chorej presji i rywalizacji.

Idź do oryginalnego materiału