Teściowa wróciła z całym dobytkiem

polregion.pl 5 dni temu

Teściowa wróciła z rzeczami

Ania stała przy oknie i patrzyła, jak deszcz uderza w parapet. Za plecami słyszała ciche kroki męża, który krążył po mieszkaniu z telefonem w dłoni. Od trzech godzin rozmawiał z kimś, ale tak cicho, iż nie dało się zrozumieć słów.

Krzysiu, co się stało? nie wytrzymała, odwracając się do niego. Cały dzień jesteś nerwowy.

Krzysztof zatrzymał się na środku pokoju i patrzył na żonę z poczuciem winy. Wciąż trzymał telefon, na ekranie którego migały jakieś wiadomości.

Aniu, muszę ci coś powiedzieć zaczął niepewnie. Tylko nie denerwuj się od razu, dobrze?

Serce Ani się ścisnęło. Po osiemnastu latach małżeństwa znała wszystkie jego intonacje. Taki głos miał tylko przed poważnymi rozmowami.

Mów już usiadła na brzegu kanapy.

Mama wraca.

Jak to wraca? Ania spojrzała na niego niezrozumieniem. Skąd?

Z Krakowa. Od Kasi. Pokłóciły się i teraz mama chce wrócić. Do nas.

Ania poczuła, jak po plecach przebiegł jej zimny dreszcz. Helena Zawadzka, teściowa, wyprowadziła się do młodszej córki pół roku temu, po kolejnej awanturze w ich rodzinie. Wtedy Ania myślała, iż wreszcie będzie mogła spokojnie żyć we własnym domu, bez oglądania się na cudze zdanie w każdej sprawie.

Krzysiu, nie powiedziała stanowczo. Przecież się umawialiśmy. Pamiętasz, co było ostatnio?

Aniu, to moja matka Krzysztof usiadł obok żony. Nie ma gdzie iść.

Ma własne mieszkanie!

Teraz są tam lokatorzy. Mama wynajęła je na długi termin, kiedy wyjeżdżała. Umowa do końca roku.

Ania zamknęła oczy i próbowała się uspokoić. Przypomniała sobie te niekończące się miesiące, gdy teściowa mieszkała z nimi. Ciągłe uwagi o gotowaniu, sprzątaniu, wychowaniu dzieci. Krytyka każdego jej kroku, każdej decyzji.

A co się stało z Kasią? spytała.

Nie wiem dokładnie. Mama tylko powiedziała, iż nie może tam dłużej zostać. Nie dogadała się z zięciem.

I jak długo planuje u nas zostać?

Do końca roku, aż zwolni się jej mieszkanie.

Ania wstała i przeszła się po pokoju. Cztery miesiące. Całe cztery miesiące życia z kimś, kto uważał, iż nie jest godna jej syna.

Krzysiu, nie dam rady powiedziała, zatrzymując się przed mężem. Nie przeżyję tego jeszcze raz.

Aniu, proszę wziął ją za ręce. Ona się zmieniła. Pół roku życia z obcymi ludźmi wiele ją nauczyło.

Twoja matka nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie widziała we mnie przyczynę wszystkich problemów tej rodziny.

Krzysztof milczał. Wiedział, iż żona ma rację. Matka naprawdę nigdy nie zaakceptowała Ani, szukała w niej wad tam, gdzie ich nie było.

Kiedy przyjeżdża? zapytała zmęczona Ania.

Jutro rano.

Jutro?! Ania aż podskoczyła ze zdziwienia. Krzysiu, oszalałeś? Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej?

Dzisiaj dopiero zadzwoniła. Mówi, iż już kupiła bilet.

Wspaniale pokiwała głową Ania. Czyli choćby nie zamierzała pytać o zgodę. Po prostu postawiła nas przed faktem.

Aniu, no co miałem zrobić? Powiedzieć matce, żeby spała na dworcu?

Mogła wynająć pokój. Albo zatrzymać się u jakiejś koleżanki.

Nie stać jej na hotel. A koleżanki… Sam wiesz, jaki ma charakter.

Ania wiedziała aż za dobrze. Helena Zawadzka zdążyła pokłócić się ze wszystkimi sąsiadami, wszystkimi znajomymi. Wiecznie wszystkim niezadowolona, wszystkich krytykująca.

Wieczorem przy kolacji powiedzieli dzieciom. Czternastoletni Tomek wzruszył ramionami dla niego babcia była po prostu babcią, która czasem dawała pieniądze, a czasem krzyczała. Ale jedenastoletnia Zosia zmarszczyła brwi.

Znowu będzie mówić, iż źle odrabiam lekcje? spytała.

Zosiu, babcia chce dobrze próbował wytłumaczyć ojciec.

To niech chce dobrze z daleka mruknęła córka, a Ania ledwie powstrzymała uśmiech.

Następnego poranka Ania specjalnie wstała wcześniej i przygotowała śniadanie. Chciała, żeby teściowa od razu zobaczyła, iż w domu jest porządek, iż jest dobrą gospodynią. Choć wiedziała, iż to bez sensu Helena i tak znajdzie powód do narzekań.

O wpół do jedenastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Krzysztof pobiegł otworzyć, a Ania została w kuchni, nerwowo wycierając i tak już czyste talerze.

Krysiu, synku mój! rozległ się głos teściowej z przedpokoju. Jak ja się za tobą stęskniłam!

Mamo, wejdź, wejdź. Jak podróż?

Okropnie. W pociągu duszno, klimatyzacja nie działała. A w naszym przedziale jakiś pijak się włóczył, całą noc hałasował.

Ania wzięła głęboki oddech i wyszła do przedpokoju. Helena Zawadzka stała otoczona torbami i walizkami. Było ich tak dużo, iż można było pomyśleć, iż przeprowadza się na stałe.

Dzień dobry, Heleno przywitała się grzecznie Ania.

Teściowa odwróciła się do niej i obrzuciła krytycznym spojrzeniem.

No dzień dobry odpowiedziała sucho. Schudłaś jakoś. Chorowałaś?

Nie, nie chorowałam.

Dziwne. Twarz jakaś zmęczona. Pewnie znowu na tych dietach siedzisz. A potem dziwisz się, iż mąż nie zauważa.

Ania zaci

Idź do oryginalnego materiału