Trafili w Zakopanem do hostelu w piwnicy i z pleśnią. Zostali bez noclegu

kobieta.gazeta.pl 1 dzień temu
Zdarza się, iż hotele, hostele czy mieszkania, w których zatrzymujemy się w czasie wyjazdów, nie spełniają naszych oczekiwań. Czasami pobyt w takich miejscach odbiera nam euforia z podróży, co potwierdzają osoby, które opowiedziały nam o swoich doświadczeniach.
Agnieszka na taki obiekt trafiła w Bukareszcie. Wraz z koleżankami wynajęły mieszkanie dzięki aplikacji Airbnb. - W przeszłości miałam z nią same dobre doświadczenia - opowiada. - Zaznaczę na wstępie, iż koleżanka, która rezerwowała ofertę, popełniła pewien błąd. Ja zawsze czytam opinie w sieci na temat mieszkań czy hoteli, w których chce zamieszkać. Ona jednak tego nie zrobiła, przez co wylądowałyśmy w naprawdę dziwnym miejscu - mówi nasza rozmówczyni.


REKLAMA


Zobacz wideo Lipińska zdradza, dlaczego rzuciła pracę w hotelarstwie:


Obskurny hostel w piwnicy
Jak podkreśla Agnieszka, przed wyjazdem były pewne, iż wynajmują kilkupokojowe mieszkanie. Takie wnioski wysnuły na podstawie ogłoszenia. Na miejscu okazało się, iż nie jest to mieszkanie, a hostel, który swoje lata świetności ma już dawno za sobą.
- Znajdował się w piwnicy, a w pokojach nie było okien. Toaletę i prysznic musiałybyśmy dzielić z innymi gośćmi. Wszystko było brudne, poza tym po hostelu kręcili się roznegliżowani panowie. Później przeczytałyśmy, iż to robotnicy, którzy wynajmują tam pokoje. Stojąc w korytarzu i czekając na klucze, czułyśmy się naprawdę niekomfortowo - mówi.
Jednak nie to było najgorsze. - Pani z recepcji powiedziała, iż musimy jeszcze raz zapłacić za nasz pobyt. Mimo iż pokazałyśmy jej potwierdzenie uiszczenia opłaty, upierała się, iż to nie ma znaczenia. W pewnym momencie zrobiła się bardzo nieprzyjemna i zaczęła na nas krzyczeć. Wówczas stwierdziłam, iż musimy stąd uciekać. Wolałam stracić pieniądze niż zostać w tak dziwnym miejscu - zdradza nasza rozmówczyni.


Agnieszka i jej znajome gwałtownie zgłosiły sprawę Airbnb. Na szczęście platforma zaakceptowała skargę i w ciągu doby zwróciła im pieniądze. gwałtownie udało im się także znaleźć znacznie lepsze miejsce. - Hotel w samym centrum, w bardzo podobnej cenie. Czysty, z miłą obsługą. W tym poprzednim miejscu nie dość, iż chciano naciągnąć nas na dodatkowe koszta, to dodatkowo nic nie zgadzało się z informacjami z ogłoszenia - wspomina. I jak dodaje:


Później zaczęłyśmy czytać w sieci na temat tego hostelu. Okazało się, iż to popularny hostel z pokojami na godziny. Od tego czasu przypominam znajomym, by zawsze sprawdzali opinie przed ostateczną rezerwacją. Gdybyśmy to zrobiły przed wyjazdem, uniknęłybyśmy nieprzyjemnych doświadczeń.


Każdej nocy robili imprezę
Jednak taka szybka zmiana miejsca nie zawsze jest możliwa. Justyna siedem lat temu wybrała się w podróż do Mediolanu. Mimo iż ceny biletów lotniczych były zaskakująco niskie (zapłaciła za nie tylko 50 złotych), noclegi okazały się bardzo drogie.
- Stać mnie było tylko na miejsce w hostelu w pokoju koedukacyjnym. Nie przespałam ani jednej nocy. Mieszkali ze mną czterej panowie. Rozmawiali ze sobą w dialekcie neapolitańskim, dlatego też mimo iż znam włoski, ciężko mi było ich zrozumieć i się z nimi dogadać. Jednak nie to było problemem. Moi współlokatorzy każdej nocy urządzali imprezy. Pili alkohol, puszczali muzykę, nie gasili światła. Gdy zgłaszałam to na recepcji, panie nie były w stanie mi pomóc. Turyści z Neapolu w ogóle nie reagowali na ich uwagi. Co więcej, zachowywali się jeszcze gorzej - wspomina.
I jak dodaje, miała wówczas 20 lat. - Byłam studentką, miałam dorywczą pracę, ale nie zarabiałam dużo. Głupio mi było prosić mamę o pieniądze. Nie było mnie stać na wynajem pokoju w innym miejscu, wytrzymałam więc w tym hostelu. Jednak od tego czasu zawsze, zanim kupię bilety lotnicze, sprawdzam ceny noclegów. Często zdarza się, iż w miejscach, do których dolecimy bardzo tanio, choćby hostele są bardzo drogie - podsumowuje.
Zostali bez noclegu w Zakopanem
Olga także miała problem z rezerwacją noclegu w innym obiekcie. W jej przypadku przyczyniły się do tego miejsce i czas. - Postanowiliśmy spędzić sylwestra w Zakopanem. Niestety na miejscu okazało się, iż nasz hotel znajduje się w piwnicy. Był bardzo obskurny i od razu po wejściu do pokoju wyczuliśmy pleśń. Wiedzieliśmy, iż nie możemy tu zostać i musimy jak najszybciej się wynieść - opowiada nasza rozmówczyni. - Cały dzień szukaliśmy innego lokum. Jak to w sylwestra, wszystko było zajęte - dodaje.


Mieszkanie ze studentami, którzy nie dbali o czystość
Marta poleciała kilka lat temu wraz z chłopakiem do Sewilli. Podobnie jak Justyna była wówczas studentką, nie miała więc środków na wynajem całego mieszkania. Wspólnie z chłopakiem zdecydowali się więc na jeden pokój.
- Wcześniej mieliśmy dobre doświadczenia. Wydawało nam się więc, iż tak będzie i tym razem. Zdjęcia na Airbnb były bardzo ładne, łazienka i kuchnia wydawały się czysta. Poza tym w pokoju mieliśmy choćby balkon - zdradza.


Jednak tym razem para przeżyła ogromne rozczarowanie. - Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, iż w dwóch pozostałych pokojach na stałe mieszkają studenci. Mieli straszny syf. W kuchni wieczny bałagan: niepozmywane naczynia, rozstawiona suszarka na pranie. Poza tym wszyscy musieliśmy korzystać z tej samej łazienki, która nie miała zamka w drzwiach. Do tego pościel w naszym pokoju sprawiała wrażenie, jakby nigdy nie była prana - opowiada Marta.
- Na całe szczęście spędziliśmy tam tylko dwie noce. Wytrzymaliśmy, ale wszystkie cenne przedmioty musieliśmy zabierać ze sobą, gdy wychodziliśmy. Tamtejsi lokatorzy zdecydowanie nie wzbudzili naszego zaufania - dodaje nasza rozmówczyni. Czy zdarzyło ci się, iż hotel, hostel lub mieszkanie nie spełniało standardów z ogłoszenia? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania artykułu.
Idź do oryginalnego materiału