REKLAMA
Zobacz wideo
Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!
Jest projekt nowelizacjiPoseł Waldemar Sługocki (KO), prezentując projekt nowelizacji, zaznaczył, iż powstał on w porozumieniu ze związkami zawodowymi, przede wszystkim z ZNP. Powołał się na badania związku przeprowadzone wśród prawie 12,5 tys. nauczycieli: aż 96 proc. z nich opowiedziało się za likwidacją godzin dostępności. "Te badania są także poparte ekspertyzami Instytutu Badań Edukacyjnych, czy też Państwowej Inspekcji Pracy, które także ten wątek jednoznacznie rozstrzygają" - podaje PAP. Dodał też, iż projekt uzyskał pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.Choć część klubów parlamentarnych popiera nowelizację, nie wszyscy są jednomyślni. Sławomir Skwarek (PiS) zapowiedział, iż jego klub wstrzyma się od głosu. Zwrócił uwagę na ograniczoną próbę badania ZNP: "To około 1,72 proc. wszystkich nauczycieli, a sam związek liczy circa 200 tys. nauczycieli. Słabe badania na małej populacji. Też się nie postaraliście"Zupełnie inaczej sytuację ocenia Adrian Witczak (KO): Godziny dostępności w praktyce okazały się fikcją i biurokratycznym absurdem, mówił z sejmowej mównicy. "Likwidujemy fikcyjne godziny dostępności. Pokazujemy, iż po prostu ufamy nauczycielom (...), iż nie traktujemy ich jak podejrzanych urzędników".Głos w sprawie zabrał również Wiesław Różyński (PSL-TD), którego klub popiera zmianę: "Przepis o godzinach dostępności, choć miał dobre intencje, w praktyce był niewydolny i nieprzyjazny dla nauczycieli, uczniów i rodziców".
W podobnym tonie wypowiedziała się Dorota Olko (Lewica): Obowiązek prowadzenia takich konsultacji wynika już z Karty Nauczyciela i likwidacji ulegnie jedynie przymus realizowania go w dokładnie takiej formie. Nieco sceptycznie do propozycji podeszła Konfederacja. Witold Tumanowicz przyznał, iż jego klub oczekuje "rzeczywistego powodu likwidacji tych przepisów", sugerując, iż może to być "polityczna wendeta"MEN: rodzice i uczniowie niemal nie korzystali z tej formułyZe strony Ministerstwa Edukacji głos zabrał wiceminister Henryk Kiepura. Podkreślił, iż 79 proc. rodziców i 75 proc. uczniów nie korzystało z tej formy kontaktu, a MEN nie prowadzi i nie planuje prac nad żadnym następcą godziny czarnkowej. "Proponowana zmiana zniesie nadmiar legislacyjny" - zaznaczył.Wcześniej, przyjmując projekt, kancelaria premiera informowała, iż godziny dostępności "nie spełniły swojego celu - konsultacje często kolidowały z zajęciami uczniów". Jak dodano: konsultacje pozostają obowiązkowe, ale będą mogły być prowadzone w ramach innych zajęć i czynności statutowych szkoły.