Wystawianie szóstek to jeden wielki przekręt. Tak szkoła łamie prawo olimpiadami

mamadu.pl 8 godzin temu
"Szóstka tylko dla olimpijczyków" – to zdanie słyszałam w szkole tyle razy, iż przez lata przyjmowałam je za pewnik. Dziś wiem, iż to nie tylko niesprawiedliwe, ale i niezgodne z prawem. A mimo to ta niepisana zasada przez cały czas trzyma się w szkołach mocniej niż niejeden przepis.


"Szóstka" zarezerwowana dla wybranych?


W mojej szkole – i wielu innych – szóstka była czymś, co trzeba było "dowieść", najlepiej poza klasą. Udział w olimpiadzie, konkurs przedmiotowy, może wystąpienie publiczne na tle szkoły. jeżeli chciałaś oceny celującej, musiałaś wykazać się czymś "ponad". Samo przerobienie całego materiału, świetne wyniki z klasówek i aktywność przez cały rok – to było za mało.

I nie było to tylko nieoficjalne przekonanie – nauczyciele potrafili zapowiedzieć to już we wrześniu. "Na szóstkę trzeba zasłużyć czymś więcej", "Szóstki są tylko dla wyjątkowych"

– mówili. Dla uczniów oznaczało to jedno: nie wystarczy być bardzo dobrym. Trzeba być "najlepszym z najlepszych", najlepiej z medalem z olimpiady.

Kiedy przepisy rozmijają się z rzeczywistością


Problem w tym, iż to podejście jest niezgodne z przepisami. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji, nauczyciel ma oceniać ucznia na podstawie tego, w jakim stopniu opanował treści z podstawy programowej. A nie tego, czy startował w konkursach, czy zna materiał z przyszłorocznego podręcznika.

Ustawa o systemie oświaty również mówi jasno: oceny mają odzwierciedlać postępy ucznia względem wymagań edukacyjnych wynikających z programu nauczania. Innymi słowy – jeżeli uczeń zrealizował całość podstawy programowej na poziomie celującym, powinien dostać… ocenę celującą. Bez względu na to, czy występował w olimpiadzie czy nie.

Martwe statuty i realne skutki


Praktyka szkół często jednak stoi w sprzeczności z prawem. I właśnie o to od lat walczy Stowarzyszenie Umarłe Statuty – interweniując tam, gdzie oceny przyznaje się na podstawie kryteriów z sufitu.

Jak mówi prezes SUS, Łukasz Korzeniowski: "Nie można uzależniać oceny od zdobycia wiedzy nieprzewidzianej w programie. Już za opanowanie stu procent materiału należy się najwyższa możliwa ocena, czyli stopień celujący".

Bo to, iż ktoś nauczył się więcej niż wymagane 100%, nie znaczy, iż ktoś inny, kto opanował 100% dokładnie tego, co trzeba – zasługuje na mniej.

To nie tylko kwestia sprawiedliwości. To kwestia zaufania do systemu, do nauczyciela, do samego sensu edukacji. Bo jaką wiadomość wysyłamy uczniowi, który przez cały rok przykładał się do nauki, miał świetne wyniki, ale nie brał udziału w konkursach? "Nie jesteś wystarczająco dobry?".

Szóstka to nie nagroda za starty, tylko za wiedzę


Zasady są proste. Szóstka należy się uczniowi, który w pełni opanował wymagania programowe. Koniec. To nie powinien być przywilej dla olimpijczyków, tylko uczciwa ocena rzetelnej pracy. jeżeli szkoła wymaga więcej – łamie przepisy. jeżeli nauczyciel nie daje uczniowi szansy na udowodnienie swojej wiedzy – działa wbrew prawu.

Uczniowie, którzy czują się poszkodowani, mogą i powinni działać. Najpierw rozmowa z nauczycielem. Potem z dyrektorem. W ostateczności – skarga do kuratorium. Bo szkoła to nie miejsce selekcji, tylko edukacji. I nikt nie powinien stawiać poprzeczki wyżej niż prawo na to pozwala – choćby jeżeli robi to "w dobrej wierze".

Źródła: umarlestatuty.pl, portaloswiatowy.pl


Idź do oryginalnego materiału