"Zakaz telefonów na wycieczce to przesada. Oto, dlaczego muszę mieć kontakt z własnym dzieckiem!"

mamadu.pl 8 godzin temu
Napisała do nas zaniepokojona czytelniczka, mama dziecka, które ma niedługo jechać na szkolną wycieczkę. Zwraca uwagę na coraz częstszy w szkołach zakaz korzystania z telefonów komórkowych podczas wyjazdów. Wielu rodziców obawia się jednak, iż to obróci się przeciwko nim. Jak mówi – to ogranicza nie tylko kontakt z dzieckiem, ale może mieć też wpływ na jego poczucie bezpieczeństwa. "Moje dziecko by się załamało..." – pisze. O co chodzi?


Brak kontaktu z dzieckiem na wycieczce szkolnej to niepokojąca praktyka


Moje dziecko ma niedługo jechać na wycieczkę szkolną do innego miasta. Niestety, szkoła wprowadziła całkowity zakaz zabierania telefonów komórkowych przez uczniów. Problem polega na tym, iż rodzice nie mają możliwości bezpośredniego kontaktu z nauczycielką – szkoła informuje jedynie przez Librusa, gdzie aktualnie znajduje się grupa w drodze powrotnej.

Zgodnie z przepisami, szkoła nie ma prawa całkowicie zakazywać posiadania telefonu przez ucznia, o ile dziecko korzysta z niego w odpowiedni sposób, np. w autokarze, nie przeszkadzając innym. Niestety, wiele szkół nie respektuje tego prawa.

W moim przypadku sprawa jest tym bardziej delikatna, ponieważ moje dziecko cierpi na chorobę lokomocyjną. Telefon mógłby pomóc w odwróceniu jego uwagi i skróceniu odczuwania czasu podróży. Ale przede wszystkim chciałabym móc do niego zadzwonić lub napisać, by zapytać, czy już wracają, czy wszystko w porządku. Uważam, iż to naturalna potrzeba rodzica.

Nie rozumiem też, dlaczego rodzice nie mają możliwości bezpośredniego kontaktu z opiekunem podczas wycieczki. Librus nie zastąpi rozmowy telefonicznej w sytuacji nagłej. Co w przypadku, gdy moje dziecko musi pilnie skorzystać z toalety, a nauczyciel odpowie, iż trzeba poczekać godzinę do najbliższego postoju? Takie rzeczy niestety się zdarzają – pamiętam to dobrze z własnych szkolnych wycieczek.

Moje dziecko jest bardzo nieśmiałe. Gdyby doszło do takiej sytuacji i na przykład zsikałoby się przy wszystkich, mogłoby się psychicznie załamać. Dlatego chcę mieć możliwość zadzwonienia do nauczyciela, by pomóc dziecku, gdyby zaszła taka potrzeba. To naprawdę nie powinno być aż tak trudne.

Uważam, iż zakaz telefonów na wycieczkach to przesada – szczególnie wtedy, gdy rodzice są pozbawieni jakiejkolwiek innej formy szybkiego kontaktu z dzieckiem.

Wyrażam zgodę na publikację.

Temat wycieczek szkolnych zawsze budzi wiele emocji. W MamaDu możecie przeczytać także wiadomość od nauczycielki do rodziców: Nauczycielka: "Rodzice, nie dawajcie dzieciom pieniędzy na wycieczki! Powód was wkurzy".

Idź do oryginalnego materiału