Tak, utracisz kontrolę nad częścią jej życia. Tak, skażesz ją na letnie miesiące spędzone w lesie przy ogniu bez wygód, z myciem się w jeziorze. I tak, jeżeli wsiąknie, już jako nastolatka zacznie być w domu gościem. Ale Aleksandra Daszkowska-Kamińska przekonuje: nie ma nic lepszego dla dziewczyny (chłopaka też!) niż organizacja oparta na metodzie skautingu
Nie będę udawać, iż jest inaczej – mamy tu do czynienia z tekstem agitacyjnym. Nie będę się także zasłaniać wypowiedziami innych osób. To, co napiszę, jest moim osobistym poglądem, choć wierzę, iż inni się w nim odnajdą. Z nadejściem nowego roku szkolnego chciałabym cię, rodzicu, zachęcić do jednej rzeczy – zapisz dziecko do „organizacji”!
Używając określenia „organizacja”, mam na myśli pewne mniej lub bardziej sformalizowane grupy w swoim sposobie działania przypominające skauting, formę pracy z młodzieżą wymyśloną w Wielkiej Brytanii na początku XX wieku przez generała Baden-Powella. Największą i najbardziej znaną grupą tego typu jest harcerstwo, choć taką rolę mogą spełniać grupy związane z Kościołem (np. Oaza czy grupy Klubu Inteligencji Katolickiej), a także grupy sportowe czy artystyczne (pod pewnymi warunkami, o których poniżej).
Chcę cię przekonać, rodzicu, iż zapisanie do „organizacji” będzie lepszą decyzją niż udział dziecka w kolejnych superatrakcyjnych zajęciach dodatkowych. jeżeli twoje własne dzieciństwo upłynęło na obozach nad jeziorami i zdobywaniu kolejnych sprawności, pewnie nie muszę cię namawiać. jeżeli natomiast nie masz takich doświadczeń i jest w tobie sceptycyzm, pozwól, iż spróbuję cię przekonać. Pisząc ten tekst, mam pełną świadomość sytuacji, która położyła się cieniem na społecznym zaufaniu do organizacji dla dzieci i młodzieży – w szczególności do harcerstwa. Pamiętam o wielkiej nieodpowiedzialności opiekunów 15-letniego Dominika, która doprowadziła do śmiertelnego wypadku. Ale tragiczne wydarzenie będące następstwem niedopuszczalnych błędów dorosłych nie przekreśla wartości, na których zbudowane są harcerstwo i inne tego typu grupy. Co więcej – nie przekreśla codziennych praktyk, które są odpowiedzią na wiele bolączek współczesnych dzieci i młodzieży.

Raport dziennikarski Fundacji Kosmos dla dziewczynek o przemocy relacyjnej dziewczynek.
Dziewczyńskie psychologiczne wojny podjazdowe
Poradnik PDF

Dziewczyńskie psychologiczne wojny podjazdowe.
Raport dziennikarski Fundacji Kosmos dla dziewczynek
o przemocy relacyjnej dziewczynek.
Wspólne dorastanie
Doświadczamy ostatnio wielu zmian społecznych, w czym duży udział ma technologia, jednak nasze mózgi zostały „zaprogramowane” jako umysły istot stadnych. Między innymi w koncepcji Roberta Dunbara z Uniwersytetu Oksfordzkiego rozwój kory przedczołowej u naczelnych powiązany jest z koniecznością nawiązywania i utrzymywania relacji społecznych.[1]Por.: Dunbar, R. (2010). How Many Friends Does One Person Need? Dunbar’s Number and Other Evolutionary Quirks. London: Faber & Faber. Podążając za teorią więzi Bowlby’ego, w myśleniu o rozwoju dzieci zwykliśmy koncentrować się na roli rodziców w tworzeniu bezpiecznej bazy. Mniej mówi się o tym, iż Bowlby wskazywał, iż wraz z dorastaniem rolę bezpiecznej bazy przejmuje grupa rówieśnicza.[2]Por.: Bowlby, J. (1988). A Secure Base: Parent-Child Attachment and Healthy Human Development Dawniej pełniły ją „bandy z podwórka” lub liczne kuzynostwo. Spójrzmy jednak na dane: co drugie dziecko w Polsce jest jedynakiem bądź jedynaczką.[3]https://raportsdg.stat.gov.pl/en/Care_and_upbringing_of_children.html Rówieśników dzieci spotykają w szkole, jednak jest to instytucja, która w dużej mierze koncentruje się na określonym celu – edukacji – i najczęściej działa w dość sformalizowany sposób.
Tymczasem to, co wyróżnia harcerstwo i podobnego typu organizacje, to wspólne dorastanie w perspektywie, która często wykracza poza lata przewidziane w danej placówce edukacyjnej. Dzieciaki, które poznają się w wieku 8–10 lat, towarzyszą sobie aż do pełnoletniości. Nie widzą się na co dzień, ale widzą się wielokrotnie w ciągu roku, spędzają ze sobą nawzajem część wakacji, wspólnie przechodząc pewne ważne „progi”, jak np. przejście ze szkoły podstawowej do liceum. W sytuacji zmian szkół, często także zmian rodzinnych, grupa, która istnieje przez lata, może być właśnie bezpieczną bazą. Badania także wskazują, iż trwałe i pozytywne relacje podczas dojrzewania sprzyjają przede wszystkim rezyliencji, czyli umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami – która w dużej mierze wpływa na zdrowie psychiczne w dojrzałości.[4]por. https://www.annualreviews.org/docserver/fulltext/clinpsy/17/1/annurev-clinpsy-081219–120307.pdf?expires=1759166108&id=id&accname=guest&checksum=0FDF73306CD38FE447A0960DB64E40CF Co więcej, i to już moja prywatna obserwacja, trwałe grupy w miarę upływu czasu burzą tworzące się zwykle mury między dziewczynkami i chłopcami. W tym wspólnym dorastaniu i dziewczyny, i chłopcy mogą obserwować nawzajem, jak się zmieniają i jak „wyrastają” z zachowań, które postrzegane są jako niedojrzałe. Trochę jak w rodzinie z więcej niż jednym dzieckiem, na co, jak wspomniałam wcześniej, coraz rzadziej dzieci mają szansę.
Druha we mnie masz
Kontrowersją, która często towarzyszy działaniom „organizacji”, jest wiek opiekunów grup rówieśniczych. Bardzo młody wiek. To często polska specyfika; w krajach Europy Zachodniej czy w USA instruktorami skautingu są często dorośli ludzie w wieku rodziców dzieci zapisanych do drużyn. W Polsce także się to zdarza. Jednak jeżeli tak się dzieje, to raczej z konieczności niż z wyboru – z mniejszych ośrodków młodzież szybciej wyjeżdża i trudno znaleźć tam młode osoby do kadry. Bo gdy sięgnąć do idei Baden-Powella, twórcy skautingu –
„system zastępowych to nie jest jedna z metod, na których opiera się skauting. To jest jedyna metoda”.[5]Baden-Powell, R. (1919). Aids to Scoutmastership, tłumaczenie własne.
W organizacjach, o których piszę, zakłada się, iż dziecku łatwiej utożsamić się z kimś, kto jest tylko kilka lat starszy, niedawno był w tej samej roli, a jednocześnie zdobył już istotne doświadczenie. To osoba na tyle młoda, żeby nie onieśmielała, nie tworzyła dystansu, a jednocześnie na tyle starsza i doświadczona, aby była w stanie zbudować autorytet. Warto pamiętać, iż te osoby nie działają w próżni. Mają nad sobą innych, bardziej doświadczonych dorosłych, a ich działanie jest przedmiotem ciągłej refleksji i jak może byśmy to określili językiem z innego trochę porządku – superwizji.
Młodzi ludzie pełniący rolę zastępowych czy drużynowych mają jeszcze jedną niepodrabialną cechę – wiarygodność. Ich działania są de facto wolontariackie, wymagają ogromnego zaangażowania i zobowiązania, a podstawową w nich motywacją jest potrzeba oddania dobra, które otrzymało się wcześniej. To mało popularne w świecie, gdzie bardzo wiele działań pomocowych i opiekuńczych jest skomercjalizowanych. Ta ścieżka „kariery” (jestem uczestnikiem, uczestniczką – będę kadrą) stwarza też ramy, które pomagają w czasie dojrzewania, gdy łatwo o pogubienie się.
Kontakt z naturą
Gdy piszę o „organizacjach” i namawiam do zapisania do nich dziecka, mam na myśli takie, które w swoim DNA mają jak najbliższy kontakt z naturą. To często odróżnia harcerstwo od stałych grup sportowych czy artystycznych, które nie stawiają przyrody w centrum. W organizacjach, których korzeni można szukać w metodzie skautingu, wychodzi się z założenia, iż żadna wycieczka do lasu i jednodniowe kajaki nie zastąpią głębokiego zanurzenia w przyrodzie, które daje leśne obozowanie.
To sensoryczne doznania, które zostają na całe życie: kłujące szyszki pod stopami, ciepło ogniska na zmianę z dymem, który gryzie w oczy, chłód i zapach wody z jeziora.
Przekrojowe badania prowadzone przez wiele lat wskazują, iż kontakt z naturą ma istotny wpływ na rozwój takich kompetencji jak: radzenie sobie ze stresem, regulacja emocji czy umiejętność koncentracji.[6]Por.: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29950520/ Obcowanie z przyrodą jest też jedną z odpowiedzi na należący do największych w tej chwili problemów dzieci i młodzieży, czyli ich ekspozycję na nowe technologie. Organizacje mają różne – bardziej i mniej radykalne podejście. W niektórych dzieci na wyjazdy w ogóle nie zabierają telefonów, w niektórych mają do nich ograniczony dostęp. Ale nie chodzi o to, kto jest bardziej surowy. Ważne, iż bycie w lesie, wspólne działania, wspólna wędrówka tworzą alternatywę dla świata, który można znaleźć na ekranie. Istotą tej metody jest zanurzenie w świecie, którego można dotknąć i doświadczyć zmysłami.
Rozumiem też obawy o bezpieczeństwo, bo środowisko naturalne w obliczu zmieniającego się klimatu także ma swoje ciemne strony. Jednak młodzi opiekunowie i opiekunki są bardzo odpowiedzialnie uczeni, jak ewakuować obozy w czasie wichury czy też jak gwałtownie i skutecznie usuwać kleszcze. Warto pamiętać, iż świat czterech ścian pokoju dziecka tylko pozornie jest bezpieczny, szczególnie jeżeli to dziecko pozostawiamy samo w internecie. Dobitnie pisał o tym w swojej książce Jonathan Haidt. Uniwersum natury wydaje się wielkie i przerażające, jednak umiejętność radzenia sobie w nim daje bardzo zasilające poczucie sprawczości.

Zapoznaj się z najnowszym 48. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”
NR 48 / STADO
Zapoznaj się z najnowszym 48. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 48 / STADO
Czy to dla wszystkich?
Mimo jasno określonego, agitacyjnego charakteru tego tekstu nie chcę oszukiwać, iż każde dziecko się w ramach organizacji typu skautowskiego odnajdzie. Jednym z fundamentalnych założeń jest tu bowiem działanie w grupie. Najmniejsze grupy w harcerstwie, czyli zastępy, mają po kilka osób – ale już drużyny liczą tych osób kilkanaście albo kilkadziesiąt. To wiele interakcji i często mniej miejsca na indywidualne potrzeby. Choć trzeba przyznać, iż w zmieniających się czasach diagnozowania różnych trudności – świadomość wśród kadr, choćby tych bardzo młodych, wzrasta. Niemniej dziecko, dla którego wielkość grupy, częste zmiany i wielość interakcji jest wyzwaniem, może mieć trudności w odnalezieniu się w strukturze.
W takiej organizacji mogą też mieć trudność z odnalezieniem się dzieci, które mają już dużo innych zajęć, np. intensywne treningi sportowe, lub dużo i często podróżują po świecie z rodzicami. Stałe uczestnictwo w grupie wymaga zaangażowania. Ważne są spotkania w ciągu roku, ważne jest uczestnictwo w obozach, które mają swoje określone terminy i trzeba do nich dopasować rodzinne plany.
Wreszcie, to rodzic może nie być gotowy na tę formę zaangażowania: na oddanie dziecka pod opiekę bardzo młodych ludzi, długą rozłąkę podczas wakacji i nie da się ukryć – rezygnację z kontroli.
W miarę dorastania dziecko zaangażowane w organizację coraz rzadziej bywa w domu. Z jednej strony możemy czuć dumę, iż podejmuje się coraz bardziej odpowiedzialnych zadań, z drugiej – żal i smutek, iż „wyfruwa z domu” wcześniej niż jego rówieśnicy i rówieśniczki.
W takich przypadkach znane stwierdzenie, iż nie wychowujemy dzieci dla siebie, ale dla świata, zaczyna mieć dojmująco praktyczny wymiar. Pociechą mogą być badania, które wyraźnie pokazują, iż zaangażowanie w organizacje, które pracują metodą skautingu, prowadzi do poprawy wyników szkolnych i zdobywania umiejętności rozwiązywania konfliktów. Więc może, zamiast zajęć dodatkowych pod hasłem choćby „jak się uczyć?”, warto zaprowadzić dziecko na zbiórkę.
Kilka rad, gdy już wiesz, iż chcesz zapisać dziecko do organizacji:
Jeśli dojrzała w tobie decyzja, aby jesienią poszukać dla swojego dziecka zbiórki, która będzie początkiem przygody – mam kilka podpowiedzi.
- Zastanów się, jakie wartości są dla ciebie ważne. Organizacje, które korzystają z metod skautingu, mają swoją specyfikę. Niektóre będą miały charakter zupełnie świecki, inne mogą być powiązane ze wspólnotami religijnymi (różnych wyznań). Wybierz tę, z którą ci po drodze.
- Zrób dokładny „wywiad środowiskowy”. Popytaj rodziców, w jakich drużynach czy grupach są ich dzieci i czy są zadowoleni z pracy tych grup. Zwróć uwagę, czy dana drużyna ma charakter bardziej lokalny (np. związany z jedną szkołą), czy też przyjmowane są tam dzieci, które mieszkają gdzieś dalej. Włączenie się w grupę, gdzie większość dzieci jest z jednej klasy, może być trudne.
- Możesz spotkać się z kadrą tej grupy (z drużynową, drużynowym). Zobacz, jakie robi na tobie wrażenie, spytaj o plan pracy na dany rok (czy planowane są krótkie wyjazdy – tzw. biwaki, czy grupa wyjeżdża tylko latem, czy również zimą).
- Może uda się zapisać dziecko z kolegą, koleżanką? Wejście w grupę wraz ze znajomą osobą bardzo ułatwia start.
- Nawet jeżeli dziecko po dołączeniu bez entuzjazmu chodzi na zbiórki, spróbuj namówić je do wyjazdu na obóz. To najważniejsza część całego doświadczenia. jeżeli z obozu wróci zadowolone, dziecko będzie bardziej chętne, aby się zaangażować w ciągu kolejnego roku.
- Jeśli mimo wyjazdu na obóz dziecko nie będzie się odnajdywało w grupie – odpuść. Widocznie ta forma nie jest dla niego – lub to nie ten czas. Może się zdarzyć, iż mimo wszystko zatęskni i wróci.
A na koniec posłuchajcie rodziców, którzy wierzą w tę metodę:
Małgorzata Nowosad – chirurżka transplantacyjna, szefowa Fundacji „Kobiety w chirurgii”:
W ramach harcerstwa przeszłam większość kariery – od zuchenki w wieku sześciu lat po bycie komendantką hufca i wielokrotnie komendantką obozów letnich i zimowych. Dziś z wielką euforią patrzę, jak moje dziecko jeździ jako kadra na obozy. Harcerstwo jest wartością samą w sobie, pozwala spotkać ludzi, którzy z tobą są. Bez ocen, bez presji. Daje szansę na robienie wartościowych rzeczy, które cię pasjonują. Od wyjazdu zimą pod namiot po wyjazd do Chile na spotkanie skautów z całego świata. Ale co najważniejsze – daje autentyczne relacje. Takie, w których problemy stają się wyzwaniami do zrealizowania; w których nie ma słów „nie da się”. Daje siłę i wiarę w ludzi. Wiarę, iż jak potrzebujesz, to są ludzie, którzy zapewnią ci czas i przestrzeń, którzy, metaforycznie, cię podniosą. Nie zostawią samej, samemu. A to w dzisiejszym świecie jest nieocenione. A rada dla rodziców? Nic na siłę. Moje dziecko było wcześniej w drużynie, z którą nie do końca było mu po drodze. Ale z czasem znalazło się inne środowisko, również w obrębie harcerstwa, w które już weszło całkowicie. Widzę, iż to mu daje ogrom siły.
Konrad Ciesiołkiewicz – doktor nauk społecznych, psycholog i politolog. Członek Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich poniżej 15 lat, od 2008 do 2024 r. związany z fundacją zajmującą się edukacją cyfrową, informacyjną oraz ochroną prywatności w środowisku społeczno-cyfrowym. Laureat Nagrody Korczaka w 2024 r.:
Metoda harcerska jest jedną wielką społeczną innowacją. Polega na czerpaniu z ogromnego potencjału wychowawczego młodych ludzi wobec innych, tylko nieco młodszych koleżanek i kolegów. Kiedy młoda dziewczyna czy młody chłopak wchodzą w wiek, w którym dla zbudowania swojej autonomii znacznie bardziej niż rodzica, nauczyciela czy trenerki potrzebują własnej grupy rówieśniczej – my, dorośli, drżymy o to, czy ta grupa będzie dla niej odpowiednia. Harcerstwo nie daje na to pełnej gwarancji, jednak daje wystarczająco solidne podstawy, by spać spokojnie. Bo w nim nie chodzi o wyczyn, mundur czy obóz. Chodzi przede wszystkim o doświadczenie polegania jednej osoby na drugiej. To doświadczenie buduje więzi, które – w wielu znanych mi przypadkach – niosą ludzi przez całe ich życie. Sam jestem takim przypadkiem.
Źródła[+]
Por.: Dunbar, R. (2010). How Many Friends Does One Person Need? Dunbar’s Number and Other Evolutionary Quirks. London: Faber & Faber. |
Por.: Bowlby, J. (1988). A Secure Base: Parent-Child Attachment and Healthy Human Development |
https://raportsdg.stat.gov.pl/en/Care_and_upbringing_of_children.html |
por. https://www.annualreviews.org/docserver/fulltext/clinpsy/17/1/annurev-clinpsy-081219–120307.pdf?expires=1759166108&id=id&accname=guest&checksum=0FDF73306CD38FE447A0960DB64E40CF |
Baden-Powell, R. (1919). Aids to Scoutmastership, tłumaczenie własne. |
Por.: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29950520/ |