To wydarzyło się w Czechach. Ale mogło wydarzyć się wszędzie tam, gdzie system nie działa, gdzie dorośli przestają być dorosłymi, a dzieci pozostają same ze swoją niewiedzą, strachem, zagubieniem.
Nie chcę pisać tego tekstu dla klików. Nie chcę, żeby był „o tej historii”. Piszę go, bo jako matka nie mogę spać spokojnie. Wiem, jak wrażliwe, kruche i jednocześnie ufne potrafią być dzieci. Nie mogę pojąć, jak to możliwe, iż nikt nie zareagował. Ta dziewczynka, to dziecko było w ciąży przez dziewięć miesięcy i nikt nie zauważył?! Albo nie chciał zauważyć.
Ja, matka czwórki dzieci, od tego momentu nie potrafię patrzeć na nie tak samo.
To nie dzieci zawiodły. Gdzie byli rodzice?
W tym dramacie nie zawiodła dziewczynka. Zawiódł każdy dorosły, który był obok. Rodzina, szkoła, lekarz, sąsiad, ktokolwiek, kto powinien był zapytać: „Czy wszystko w porządku?”. Kto mógł zauważyć, iż dzieje się coś złego. Kto powinien dostrzec niepokojące sygnały.
Jak to możliwe, iż nikt nie zapytał? A może nikt nie chciał wiedzieć? Może bali się, iż lepiej nie dotykać, nie grzebać, nie mieszać się. A może po prostu nie potrafili, bo nikt ich tego nie nauczył. Choć nie jest to dla mnie wytłumaczeniem. Jako psycholog staram się nikogo nie osądzać. Jako matka czuję wściekłość na dorosłych, którzy zawiedli.
W Polsce nie mamy odpowiedniej edukacji. Wielu rodziców nie potrafi rozmawiać z dziećmi o ciele, granicach, zgodzie. W końcu przecież z nami nie rozmawiano. Nie mamy narzędzi do ochrony. Ale mamy lęk. I mamy milczenie. I mamy tabu, a ono nie chroni, tylko zabija czujność.
Mamy też sąsiadów, szkoły, lekarzy, nauczycieli i... siebie nawzajem. I choć nikt z nas nie uratuje świata, to każdy może zapytać: „Czy wszystko w porządku?”. Każdy może się zainteresować, zauważyć, iż dziecko milknie, gaśnie.
A jednak tak często milczymy.
Powodów z pewnością jest wiele: wstydzimy się, nie wiemy, jak zacząć. Nie chcemy się wtrącać...
12-letnia matka to nie sensacja. To trauma
Kiedy myślę o tej dziewczynce, coś ściska mnie w gardle. To nie „kobieta”, nie „matka”. To przecież dziecko, które powinno malować kredkami, nie rodzić. Które powinno spać z przytulanką, nie z traumą.
Patrzę na moje córki i widzę ich niewinność, ufność, gdy były w tym wieku. Doskonale pamiętam, ile potrzebowały uwagi, ale też mojej uważności na nie, na ich świat i problemy.
Nie potrafię pojąć, iż ktoś mógł uznać, iż 12-latka jest gotowa na ciążę, poród, bycie matką.
A jeżeli do tej ciąży doszło w wyniku relacji z jej bratem, to nie jest „rodzinna tragedia”. To przemoc, zaniedbanie i powinniśmy to tak nazywać.
Dlaczego dzieci nie mówią „nie”? Bo nie uczymy ich jak
Nie potrafimy dać dzieciom języka. Wciąż krępuje nas temat ciała, bliskości, zgody. Boimy się, iż edukacja seksualna „odbierze im niewinność”. Ale to nie wiedza ją odbiera, tylko jej brak.
Dziecko, które zna swoje granice, które wie, iż może przyjść i powiedzieć: „coś jest nie tak”, to dziecko bezpieczniejsze.
Czy moje dzieci to wiedzą? Czy potrafiłyby to zrobić? Czy wiedziałyby, iż nie muszą być grzeczne za wszelką cenę?
System zawiódł. A my przez cały czas udajemy, iż nas to nie dotyczy.
Piszę ten tekst jako matka. Nie jako redaktorka, nie jako specjalistka. Jako kobieta, która dziś nie może przestać myśleć: a jeżeli to wydarzy się bliżej? A jeżeli któregoś dnia nie zauważę?
Boję się, iż moje dzieci dorastają w świecie, który nie umie stawiać granic. W którym nikt nie pyta dzieci o zgodę. W którym dorośli udają, iż „to się nie dzieje”.
Boję się też, iż ten tekst nic nie zmieni. Że zostanie przeczytany, przewinięty, zapomniany. Ale jeszcze bardziej boję się milczenia.
To nie jest historia z Czech. To ostrzeżenie dla nas wszystkich
Nie chcę żyć w kraju, w którym dzieci rodzą dzieci, a dorośli pytają tylko: „Jak to możliwe?”. To jest możliwe wszędzie tam, gdzie zawodzi system, czujność i zwykła ludzka odwaga. Nie chcę, żebyśmy byli społeczeństwem, które się oburza, ale nie zmienia.
Ta historia wydarzyła się tuż za naszą granicą. Ale przemoc nie zna języka, granic czy statystyk.
Nie potrafię patrzeć na moje dzieci tak samo. I chyba nie chcę już patrzeć tak jak wcześniej. Może to właśnie znaczy, iż jeszcze nie przestaliśmy czuć, iż jesteśmy w stanie coś zmienić, jeżeli tylko przestaniemy milczeć.
Bo jeżeli ta historia czegoś nas uczy, to tego, iż trzeba patrzeć uważniej, mówić głośniej i reagować wcześniej.
Zanim będzie za późno.