5 aplikacji, których zakazałam dziecku. Jedna wygląda niewinnie, ale działa jak narkotyk

mamadu.pl 7 godzin temu
Nie wszystkie aplikacje są dobre dla rozwoju dzieci, choćby jeżeli ktoś mówi, iż są edukacyjne. Niektóre wciągają tak bardzo, iż trudno oderwać dziecko od ekranu – a skutki tego są widoczne szybciej, niż się spodziewamy. Sprawdź, z jakich aplikacji nie pozwoliłam korzystać synom i dlaczego nie żałuję tej decyzji ani przez chwilę.


Nie wszystkie aplikacje są dobre dla rozwoju dzieci


Jestem mamą dwóch przedszkolaków. Starszy ma 7 lat i właśnie kończy zerówkę, młodszy dopiero uczy się czytać swoje pierwsze sylaby. W naszym domu technologia nie jest tematem tabu. Mamy tablet, telewizor, dostęp do internetu. Ale od pewnego czasu zaczęłam mocniej przyglądać się temu, co moje dzieci oglądają i z czego korzystają.

Zwłaszcza, gdy usłyszałam: "Mamo, a czemu ja nie mogę mieć tego, co Kacper? On gra w to cały dzień!". No właśnie. Bo ja nie chcę, żeby moje dzieci grały cały dzień. Chcę, żeby się nudziły, budowały z klocków, biegały po dworze, malowały kredą po chodniku i kleiły plasteliną.

Ale też wiem, iż nie ucieknę przed technologią. Więc zrobiłam to, co robi wiele z nas – usiadłam, poczytałam, poobserwowałam... i podjęłam decyzję. Są aplikacje, których po prostu nie chcę w naszym domu.

Zakazałam ich, mimo jęków, awantur (takich z płaczem i krzykami) i westchnień, bo wiem, iż ich wpływ na małe głowy bywa naprawdę szkodliwy. Oto moja lista 5 aplikacji, których zakazałam moim dzieciom – i nie żałuję.

1. YouTube (w wersji klasycznej)


Brzmi kontrowersyjnie, prawda? Ale to była pierwsza aplikacja, z którą się pożegnaliśmy. Choć YouTube ma ogrom treści edukacyjnych, to algorytmy potrafią po kilku kliknięciach podsunąć dziecku coś kompletnie nieodpowiedniego. Tak było, kiedy chłopaki oglądali niewinne filmy swoich ulubionych Piratixów.

Przestraszony głos lektora, dziwne animacje, przemoc "ukryta" w niby-śmiesznych filmikach. Dzieci klikają bez zastanowienia. I choć próbowałam nadzorować, to w końcu powiedziałam: dość. Zastąpiłam YouTube’em Kids (też z filtrami i limitem czasu).

2. Roblox


To hit wśród dzieci już od 6-7 roku życia. Z pozoru: kolorowy świat, możliwość tworzenia postaci i gier. W rzeczywistości: brak kontroli nad tym, do jakich treści dziecko trafia. W jednej grze buduje dom, w drugiej strzela do innych graczy, w trzeciej ktoś go zaczepia na czacie.

I nie, nie wystarczy wyłączyć komunikacji – dzieci i tak trafiają na agresję, przemoc albo dziwne zachowania. Po tygodniu prób usunęłam apkę. Zbyt dużo niepokoju i dziwnych zachowań chłopaków po skończeniu gry.

3. TikTok (czyli ten "niewinny narkotyk")


Tak, wiem. TikTok to dla starszych. Ale dzieciaki w wieku 6-7 lat już doskonale wiedzą, iż to tam są śmieszne filmiki. Podobno "same tańce i pieski". Tylko iż po tych pieskach są też filmy, w których dorośli robią pranki, krzyczą, przeklinają, udają przemoc albo pokazują coś, czego moje dziecko nie powinno widzieć.

Do tego scrollowanie działa dokładnie jak uzależnienie – jedno przesunięcie palcem i kolejna dawka dopaminy. Mój starszy syn oglądał u kolegi i potem przez trzy dni gadał tylko o TikToku. Zakazałam, bo choćby nie może tam na razie legalnie mieć konta.

4. Talking Tom


Niby zabawna, gadająca kotka, która powtarza słowa dziecka. Ale jeżeli się w to zagłębić, to aplikacja zbiera dane, nagrywa głos i jest mocno krytykowana za brak prywatności. Do tego dzieci potrafią siedzieć przy niej zafascynowane przez godzinę, bo Tom "mówi jak one". Ja wolę, żeby rozmawiały z bratem, ze mną, z babcią, a nie do ekranu.

5. Subway Surfers


To szybka gra zręcznościowa, która bardzo wciąga. Dla mnie za bardzo. Kolory, dźwięki, punkty – wszystko kręci się wokół jednego: jak najwięcej, jak najszybciej, bez przerwy. Mój syn po kilkunastu minutach był pobudzony, nie chciał przestać, a po wyłączeniu – zły i sfrustrowany. To nie jest gra dla małego dziecka. To automat do przebodźcowania i uzależniania.

Wiem, iż każdy dom ma swoje zasady. Ale wiem też, iż dzieci nie mają jeszcze umiejętności filtrowania treści. To my, rodzice, musimy im w tym pomóc. I zwykle takie zakazy to nie kara, ale forma troski. A jak dziecko się buntuje, to znaczy, iż właśnie dobrze trafiliśmy.

Idź do oryginalnego materiału