6 rzeczy, które odmienią pierwszy miesiąc szkoły twojego dziecka. Nauczyciele błagają: "Zróbcie to"

mamadu.pl 4 godzin temu
Początek roku szkolnego to zawsze nerwy, listy zakupów i wielkie postanowienia. Ale nauczyciele podkreślają: to nie nowy zestaw kredek czy designerski plecak robią największą różnicę. Oto sześć prostych rzeczy, które dzieci i rodzice mogą zrobić już we wrześniu, by zyskać spokój, dobre oceny i wdzięczność wychowawców.


Wrzesień to nie wyścig na najładniejszy plecak


Wrzesień to dla dzieci czas ogromnych emocji – od ekscytacji nowymi kolegami i przyborami, po lęk przed nieznanym i stresem związanym z ocenami.

Maluchy przejmują się tym, jak zostaną przyjęte w klasie, czy spodobają się nauczycielowi i czy ich plecak albo buty "przejdą test" w oczach rówieśników.

Rodzice z kolei stresują się czymś zupełnie innym – finansami, organizacją dnia i pogodzeniem obowiązków zawodowych z odwożeniem dzieci na zajęcia. Dla nich wrzesień to przede wszystkim długie listy zakupów, kolejki w sklepach i poczucie, iż znowu trzeba spiąć budżet, bo "wyprawka" kosztuje coraz więcej.

Podobnie przeżywają wrzesień starsi uczniowie, którzy wracają po wakacjach do swoich klas. Oni już znają szkolne realia, ale stresuje ich powrót do sprawdzianów, ocen, czasem do trudnych relacji rówieśniczych.

Wiedzą, iż wakacyjna beztroska właśnie się skończyła, a przed nimi znów maraton obowiązków. I właśnie wtedy łatwo zapomnieć, iż wrzesień nie powinien być wyścigiem na najładniejszy tornister, tylko czasem spokojnego wejścia w nowy rok szkolny.

Dziś, patrząc z perspektywy mamy, widzę jeszcze jeden wymiar: nauczyciele też mają


swoje oczekiwania wobec rodziców i dzieci. I nie mają one nic wspólnego z najnowszym zestawem długopisów.

Oto 6 rzeczy, które odmienią pierwszy miesiąc szkoły twojego dziecka. Nauczyciele błagają: "Zróbcie to"


1. Sen, śniadanie i emocje ważniejsze niż kredki


"Chodzi o to, aby uczniowie przychodzili do szkoły wypoczęci, najedzeni i z opanowaniem emocjonalnym" – mówi w rozmowie z portalem parents.com SarahLaine Magana z ProCare Therapy.

Brzmi banalnie, a jednak to punkt wyjścia do wszystkiego. Dziecko, które zasypia o północy, kilka skorzysta z lekcji matematyki, choćby miało najdroższy tornister.

Sama pamiętam, jak moje dziecko poszło kiedyś do szkoły po zarwanej nocy. Cały dzień był jedną wielką katastrofą – płacz, frustracja, zero skupienia. Od tego czasu wiem: spokojny sen to lepszy start niż piękny zeszyt.

2. Praca domowa to nie test rodzica


Nauczyciele mówią wprost: zawsze wiedzą, kiedy zadanie zrobił dorosły. I choć kusi, żeby "pomóc" dla świętego spokoju, wcale nie pomagamy. Dziecko uczy się na błędach – a nauczyciel widzi, w czym naprawdę trzeba je wspierać.

Przyznam szczerze: kilka razy sama podsunęłam gotową odpowiedź. Ale później zobaczyłam, iż moje dziecko zaczęło się poddawać, zanim jeszcze spróbowało. To był dla mnie kubeł zimnej wody.

3. Odezwij się do nauczyciela, zanim coś się popsuje


Większość rodziców pisze do wychowawcy dopiero wtedy, gdy pojawia się problem. A to błąd. Krótki mail z podziękowaniem czy informacją, iż dziecko się stresuje albo iż w domu była trudna sytuacja, potrafi zmienić wszystko.

Nauczyciele powtarzają: im więcej wiemy o dziecku, tym lepiej możemy mu pomóc. Sama zaczęłam tak robić i zauważyłam, iż dzięki temu nauczycielki były bardziej wyrozumiałe w momentach kryzysu.

4. Czytajcie razem – choćby ze starszakami


To niby oczywiste, ale wieczorne czytanie często przegrywa z telefonem, serialem, zmęczeniem. A jednak nauczyciele proszą: 15 minut dziennie naprawdę robi różnicę. To buduje słownictwo, uczy skupienia, otwiera wyobraźnię.

Z własnego doświadczenia wiem, iż czytanie z dzieckiem to też chwila bliskości. Bywa, iż w trakcie lektury wychodzą tematy, o których inaczej trudno byłoby porozmawiać.

5. Podpisz wszystko, serio wszystko


"Byłbyś w szoku, ile identycznych butelek na wodę, plecaków i pudełek na lunch ginie co tydzień" – mówi Magana.

A ja wiem jedno: nic tak nie psuje poranka, jak kłótnia o zgubioną bluzę. Prosty podpis naprawdę ratuje sytuację.

Tak, choćby na kurtce z sieciówki. Bo potem pół klasy ma identyczną.

6. Pozwól dziecku być samodzielnym


Nie chodzi o to, żeby siedmiolatek gotował obiady dla całej rodziny. Chodzi o drobiazgi – spakowanie plecaka, zawiązanie butów, pamiętanie o pracach domowych. Nauczyciele mówią jasno: takie umiejętności oszczędzają czas w klasie i budują poczucie sprawczości.

Przyznam, iż często mam ochotę wyręczyć moje dziecko, bo szybciej, bo mniej nerwów. Ale wiem, iż to droga donikąd. Bo kiedyś nie będzie mnie obok – i wtedy ta samodzielność będzie jego największym kapitałem.

Na koniec – nie o perfekcję chodzi


"Pierwszy miesiąc wyznacza tempo na resztę roku szkolnego. Nie oczekujemy perfekcji, tylko chęci do komunikacji, konsekwencji i zaangażowania" – podsumowuje Magana.

I to jest chyba najważniejsze: wrzesień to nie konkurs na najlepszego rodzica. To czas, żeby wspólnie z dzieckiem nauczyć się rytmu, który pozwoli przeżyć resztę roku bez niepotrzebnych dramatów.

Źródło: parents.com


Idź do oryginalnego materiału