Andrzej Kołakowski odszedł w wieku 61 lat. Prezydent Nawrocki: „Był zawsze tam, gdzie trzeba – wierny zasadom, z Polską w sercu”

warszawawpigulce.pl 4 godzin temu

Dziewiętnastego października 2025 roku w wieku sześćdziesięciu jeden lat zmarł Andrzej Kołakowski – poeta, bard, działacz opozycji antykomunistycznej i pedagog. To postać, która przez dekady służyła Polsce słowem, pieśnią i odwagą. „Znaliśmy się od lat, uczestniczyliśmy w wielu inicjatywach upamiętniających Żołnierzy Niezłomnych” – napisał prezydent Karol Nawrocki, składając kondolencje rodzinie. Kim był człowiek, którego śmierć poruszyła całe środowisko patriotyczne?

fot. Warszawa w Pigułce

Od licealisty, który położył kwiaty, do barda Niepodległości

Andrzej Kołakowski urodził się dwunastego sierpnia 1964 roku w Międzyrzeczu. Już jako uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Heliodora Święcickiego pokazał, kim jest i za czym się opowiada. W 1982 roku, podczas święta pracy pierwszego maja, złożył kwiaty pod Pomnikiem Tysiąclecia. Za ten gest został zawieszony w prawach ucznia. Dla młodego chłopaka to mogła być przestroga, sygnał, żeby się wycofać i żyć spokojnie. Zamiast tego stał się to początek drogi, która prowadziła przez lata walki z systemem.

W 1985 roku Kołakowski wziął udział w głodówce rotacyjnej zorganizowanej przez Annę Walentynowicz w Krakowie-Bieżanowie. Domagał się uwolnienia więźniów politycznych. W tym samym roku dołączył do Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość”, gdzie zajmował się drukowaniem i kolportażem podziemnych pism: „Gazety Politycznej”, „Niepodległości” czy „Antyku”. To była praca ryzykowna. Służba Bezpieczeństwa nie spała, a każdy złapany z materiałami opozycyjnymi mógł trafić do aresztu.

Kołakowski nie ograniczał się do pracy zza biurka. Organizował akcje ulotkowe i demonstracje. W listopadzie 1987 roku współorganizował na placu Litewskim w Lublinie dwie krótkie demonstracje przeciwko referendum. We wrześniu tego samego roku uczestniczył w protestach ulicznych i tygodniowej głodówce w Międzyrzeczu przeciwko składowaniu odpadów radioaktywnych. To był czas, gdy za takie działania można było zapłacić zdrowiem lub wolnością.

Co to oznacza dla Ciebie?

Dla młodszych pokoleń, które dorastały już w wolnej Polsce, postać Andrzeja Kołakowskiego może wydawać się odległa. W końcu PRL to historia, coś z podręczników, co nie ma bezpośredniego wpływu na dzisiejsze życie. Ale spojrzenie głębsze pokazuje coś ważniejszego: są ludzie, którzy ryzykują wszystko za wartości, w które wierzą. Kołakowski mógł żyć spokojnie, studiować, pracować, założyć rodzinę i nie wychylać się. Zamiast tego wybrał walkę.

Dla osób, które żyły w tamtych czasach, Kołakowski był symbolem oporu. Jego pieśni śpiewane przy gitarze przypominały o tych, którzy zginęli za Polskę. O Żołnierzach Wyklętych, którzy po wojnie walczyli z sowiecką okupacją. O Sybirkach, którzy przeżyli piekło deportacji. O wszystkich, którzy nie poddali się systemowi.

Pani Teresa z Lublina, która studiowała na KUL-u w latach osiemdziesiątych, wspomina: „Andrzej był legendą już wtedy. Gdy organizował demonstracje, wszyscy wiedzieli, iż to poważna sprawa. Nie chodziło o pokaz czy chwilowy bunt. To było autentyczne zaangażowanie. A potem, gdy zaczął śpiewać swoje pieśni, to były wzruszające chwile. Pamiętam 'Epitafium dla Majora Ognia’ – wszyscy milkli, gdy to wykonywał”.

Pan Marek z Gdańska, były student Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie Kołakowski pracował jako wykładowca, mówi: „Jako pedagog był wymagający, ale sprawiedliwy. Uczył nas nie tylko wiedzy, ale też wartości. Mówił, iż historia to nie tylko daty i fakty, ale ludzie i ich wybory. Sam był najlepszym przykładem tych słów”.

Student, który nie bał się władzy

W latach 1983-1989 Andrzej Kołakowski studiował pedagogikę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. KUL był w tamtych czasach miejscem szczególnym – jedyną niezależną uczelnią w bloku wschodnim, gdzie młodzi ludzie mogli oddychać wolnością myśli. To tutaj Kołakowski rozwinął swoje zaangażowanie w opozycję.

W 1988 roku z okazji trzeciego maja współorganizował demonstrację studencką na KUL-u oraz trzydniowy „sitting” przed frontem uczelni. Protest dotyczył poparcia dla strajkujących robotników w Nowej Hucie i Stoczni Gdańskiej im. Lenina. To pokazuje, iż Kołakowski nie zamykał się w środowisku akademickim. Rozumiał, iż walka o wolność łączy wszystkich – studentów, robotników, inteligencję.

Instytut Pamięci Narodowej w swoim komunikacie przypomina, iż Kołakowski był w okresie PRL prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa. To nie były puste słowa. Oznaczało to podchody, przesłuchania, groźby, a czasem areszty. Każdy dzień mógł przynieść wizytę funkcjonariuszy albo wezwanie na „rozmowę”. Mimo to nie zrezygnował.

Bard, który śpiewał o tych, których zapomniano

Od połowy lat osiemdziesiątych Andrzej Kołakowski zaczął koncertować jako bard. Przy akompaniamencie gitary wykonywał autorskie piosenki o tematyce historycznej, religijnej, społecznej i politycznej. To nie była rozrywka. To była misja. Każda pieśń opowiadała o kimś lub o czymś ważnym. O bohaterach, którzy zostali wymazani z oficjalnej historii. O prawdzie, której nie można było powiedzieć głośno w mediach.

Do najbardziej znanych utworów Kołakowskiego należą: „Przysięga”, „Epitafium dla Majora Ognia”, „Ballada frontowa”, „Ballada dla Rzeczypospolitej”, „Ballada Smoleńska” czy „Dorzynanie Watahy”. Każda z tych pieśni to opowieść o Polsce, której nie wolno zapomnieć.

Instytut Pamięci Narodowej podkreśla: „Inspiracją do Jego utworów były wiara, nadzieja i miłość. Ballady historyczne Andrzeja Kołakowskiego nie tylko upamiętniały osoby i wydarzenia. Ukazywały również znaczenie wspomnianych wartości w ludzkim życiu”. To nie były suche relacje historyczne. To były pieśni pełne emocji, które poruszały serca słuchaczy.

Kołakowski nagrał pięć albumów: „Kontrrewolucja”, „Oskarżeni o wierność”, „Ktoś nam zabrał młodzieńcze marzenia”, „Requiem dla poległych” oraz płytę z piosenkami Włodzimierza Wysockiego. Każdy z tych albumów to świadectwo czasów, w których powstawały, i wartości, które reprezentował.

Naukowiec i pedagog, który kształcił młode pokolenia

Po ukończeniu studiów w 1989 roku Andrzej Kołakowski nie zakończył swojej edukacji. W 2006 roku obronił pracę doktorską dotyczącą systemu instytucjonalnej opieki całkowitej nad dzieckiem w Polsce w latach 1945-1956 oraz jego realizacji w domach dziecka w województwie gdańskim. To była praca naukowa na najwyższym poziomie, ale jednocześnie dotykająca trudnych tematów – systemu, który krzywdził najsłabszych.

Kołakowski pracował jako wychowawca i katecheta w Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Gdańsku. Od 2006 roku był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Gdańskiego. Publikował felietony i artykuły historyczne, dzieląc się swoją wiedzą i refleksją na temat polskiej historii. Nie zamykał się w wieży z kości słoniowej. Był aktywny publicystycznie, komentował bieżące wydarzenia, uczestniczył w debatach.

Odznaczenia, które doceniły jego służbę

Za swoją działalność Andrzej Kołakowski został uhonorowany wieloma odznaczeniami państwowymi. W 2009 roku prezydent Lech Kaczyński nadał mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za działalność na rzecz przemian demokratycznych oraz za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej.

W 2017 roku prezydent Andrzej Duda nadał mu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w pielęgnowaniu pamięci o najnowszej historii Polski, a w szczególności o dziejach Żołnierzy Niezłomnych. W tym samym roku otrzymał także Krzyż Wolności i Solidarności.

Te odznaczenia nie były ceremonialnym gestem. Były uznaniem dla człowieka, który poświęcił życie służbie wartościom, w które wierzył. Dla człowieka, który nigdy nie zrezygnował, nigdy nie ugiął się, nigdy nie przestał mówić prawdy.

Prezydent Nawrocki żegna przyjaciela

Karol Nawrocki, obecny prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, pożegnał Andrzeja Kołakowskiego osobistym wpisem w mediach społecznościowych. „Zmarł Andrzej Kołakowski. Wielki patriota i dobry, skromny człowiek. Pedagog, działacz społeczny, poeta, pieśniarz i publicysta. W okresie PRL działacz opozycji antykomunistycznej. Znaliśmy się od lat, uczestniczyliśmy w wielu inicjatywach upamiętniających Żołnierzy Niezłomnych. Był zawsze tam, gdzie trzeba – wierny zasadom, z Polską w sercu” – napisał Nawrocki.

Prezydent zwrócił się bezpośrednio do żony zmarłego: „Aniu, Tobie i Waszym Bliskim składam wyrazy najszczerszego współczucia, zapewniając o modlitwie za duszę Andrzeja”. To pokazuje, iż Nawrocki i Kołakowski znali się osobiście, współpracowali przy wielu inicjatywach związanych z upamiętnianiem historii.

Kondolencje rodzinie złożyło wiele osób ze środowiska patriotycznego. Jan Józef Kasprzyk, doradca prezydenta RP, napisał: „Bardzo smutna wiadomość. Na Wieczną Wartę odszedł Andrzej Kołakowski – bard Niepodległości, pedagog, działacz opozycji antykomunistycznej. Bezkompromisowy, stojący zawsze po stronie prawdy, wolności i Solidarności. Andrzeju, do zobaczenia w lepszym świecie…”

Ksiądz Jarosław Wąsowicz, kapelan Prezydenta RP, napisał: „Żegnaj przyjacielu. Byłeś wzorowym katolikiem i patriotą. Do zobaczenia w niebie”. Agnieszka Jędrzak, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, dodała: „Andrzej Kołakowski – opozycjonista, poeta, mistrz pieśni i nauczyciel akademicki – nie żyje. W niepowtarzalnym stylu pisał i śpiewał o Żołnierzach Wyklętych, zesłańcach syberyjskich, Powstańcach Styczniowych. Niech spoczywa w spokoju”.

Człowiek, który nie ugiął się przed systemem

Śmierć Andrzeja Kołakowskiego w wieku zaledwie sześćdziesięciu jeden lat to strata dla całego środowiska patriotycznego. To człowiek, który przeżył trudne czasy PRL-u, walczył o wolność, a po odzyskaniu niepodległości nie zaprzestał działalności. przez cały czas przypominał o historii, uczył młode pokolenia, śpiewał pieśni o bohaterach.

W czasach, gdy coraz mniej osób pamięta, jak wyglądało życie w Polsce Ludowej, postać Kołakowskiego była żywym świadectwem tamtych lat. Był kimś, kto mógł powiedzieć: byłem tam, widziałem, przeżyłem. Jego opowieści nie były teoretyczne. To była rzeczywistość, którą znał z własnego doświadczenia.

Dla wielu ludzi Andrzej Kołakowski był autorytetem moralnym. Kimś, kto nigdy nie sprzeniewierzył się swoim ideałom. W świecie, gdzie łatwo o kompromisy i ugięcie się przed presją, on pozostał wierny swoim zasadom. „Był zawsze tam, gdzie trzeba – wierny zasadom, z Polską w sercu” – te słowa prezydenta Nawrockiego najlepiej oddają istotę jego życia.

Andrzej Kołakowski odszedł, ale jego pieśni pozostaną. Pozostanie pamięć o człowieku, który nie bał się walczyć o prawdę. Pozostanie przykład dla kolejnych pokoleń, iż warto być wiernym swoim wartościom, choćby gdy cena jest wysoka.

Cześć Jego pamięci.

Idź do oryginalnego materiału