Będzie histeria i wyrywanie dzieci. Przedszkola popełniają ten błąd każdego sierpnia

mamotoja.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Adaptacja przedszkolna fot. AdobeStock/poplasen


Wydaje się, iż wszystko jest zaplanowane perfekcyjnie. Rodzice dostają informacje, jak przygotować dziecko do przedszkola, organizowane są dni otwarte, a nauczycielki z uśmiechem pokazują dzieciom sale i zabawki. Tylko iż dokładnie w tym samym czasie… niektóre przedszkola zaczynają już normalne zajęcia.

Co to oznacza w praktyce? Dziecko trafia z chaosu wakacyjnych dni prosto w rygor, nie mając szansy na spokojne oswojenie się z nowym miejscem, nowymi twarzami i rytmem dnia.

Problem narasta zwłaszcza w sierpniu, gdy – zamiast adaptacji – w wielu placówkach organizowane są pełnoprawne zajęcia opiekuńcze. Dla rodziców to wygodne rozwiązanie, ale dla malucha może być to zderzenie ze ścianą. Efekty? Histerie, płacz, kurczowe trzymanie się mamy, regresy rozwojowe. Wszystko dlatego, iż zabrakło jednego: czasu w oswojenie.

Adaptacja przedszkolna to proces, nie checklista

Psycholodzy dziecięcy od lat podkreślają, iż adaptacja to nie jednodniowe wydarzenie, a cały proces. Najlepiej, gdy trwa kilka tygodni, zaczyna się od krótkich, wspólnych wizyt z rodzicem, a kończy na samodzielnym pozostawaniu w placówce. Tymczasem wiele przedszkoli – szczególnie w sierpniu – funkcjonuje tak, jakby dziecko miało „po prostu” wejść i zacząć nowy rozdział życia z dnia na dzień.

– To nie jest kwestia wygody, to kwestia emocji i bezpieczeństwa dziecka – mówi psycholożka dziecięca, która od lat wspiera rodziny w trudnych startach przedszkolnych. – Zbyt szybkie rozstanie, brak przygotowania, a czasem choćby brak informacji, jak wygląda dzień w przedszkolu, powodują, iż dziecko czuje się porzucone, zdezorientowane i przestraszone.

Sierpień to za wcześnie na pełne grupy

W teorii sierpień to czas przejściowy – dzieci z poprzednich roczników kończą wakacje, a nowe dopiero się przygotowują. W praktyce? Często już od początku sierpnia grupy są pełne, a nowi wychowawcy i dzieci muszą na szybko odnaleźć się w rzeczywistości przedszkolnej. Tyle iż „na szybko” w świecie dziecięcej adaptacji nie działa.

Rodzice często nie mają wyjścia – muszą wrócić do pracy, więc zapisują dziecko do przedszkola tak wcześnie, jak się da. Ale to przedszkole powinno zadbać, by sierpień był naprawdę adaptacyjny. Czyli: mniej dzieci, więcej obecności rodzica, więcej empatii i stopniowego wprowadzania w rytuały.

Kto zapłaci za przedszkolny błąd?

Odpowiedź jest bolesna: zapłacą dzieci. To one przeżyją poranne dramaty, budząc się z płaczem, iż nie chcą iść. To one mogą znów zacząć moczyć się w nocy, odmawiać jedzenia albo w milczeniu znosić rozłąkę z rodzicem, dusząc emocje w sobie. I to one zapamiętają przedszkole jako miejsce straty i lęku – choć przecież miało być pełne zabawy i przyjaźni.

Rodzice, choćby jeżeli widzą, iż coś jest nie tak, często są bezradni: „Musimy pracować”, „Inaczej się nie da”, „Płacze, ale potem się uspokaja”. Często jednak to „potem” jest już naznaczone stresem i nieufnością, która zostaje w dziecku na długie miesiące.

Czytaj też: Ten trik uratował nasze pierwsze poranki w przedszkolu. Wystarczy kartka papieru

Co mogą zrobić przedszkola?

Nie wszystko da się rozwiązać idealnie – wiadomo. Ale są kroki, które mogą uczynić sierpień łagodniejszym. Po pierwsze: zamiast od razu tworzyć pełne grupy, warto pomyśleć o rotacyjnym wprowadzaniu dzieci. Po drugie: umożliwić rodzicom zostawanie z dziećmi w pierwszych dniach. Po trzecie: przeszkolić kadrę z podstaw psychologii adaptacji. Bo tu nie chodzi o logistykę – tu chodzi o emocjonalny fundament dziecka.

A co mogą zrobić rodzice?

Jeśli już wiesz, iż twoje dziecko trafi do przedszkola w sierpniu – przygotuj się. Rozmawiaj z nim, bawcie się w przedszkole, odwiedźcie placówkę wcześniej, choćby jeżeli formalnie nie ma jeszcze dni adaptacyjnych. Nie zostawiaj go na 8 godzin pierwszego dnia – jeżeli tylko możesz, zacznij od 2-3 godzin i stopniowo wydłużaj czas.

I najważniejsze: nie bój się mówić głośno o emocjach. Twoich i dziecka. jeżeli przedszkole odmawia adaptacji, bo „przecież już wszystko ruszyło”, zapytaj: czy naprawdę chcemy robić wszystko zgodnie z grafikiem… czy zgodnie z potrzebami dziecka?

Wciąż zbyt wiele placówek zapomina, iż przedszkole to nie projekt do wdrożenia, ale początek bardzo ważnej, emocjonalnej drogi małego człowieka. Sierpniowy błąd, powtarzany z roku na rok, kosztuje dzieci więcej, niż mogłoby się wydawać. A przecież można inaczej. Lepiej. Spokojniej. Z myślą o dziecku – a nie tylko o kalendarzu.

Zobacz także: Nauczycielka przedszkolna: „Już mi się odechciewa tej pracy. Tak rodzice psują nam adaptację”

Idź do oryginalnego materiału