Ból w jej plecach nie powstrzymuje jej, gdy zmierza ku otwarciu drzwi.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Ból w plecach nie powstrzymał jej, gdy szła otworzyć drzwi.
Zofia ocierała mokre dłonie i, jęcząc z powodu bolących pleców, ruszyła w stronę wejścia. Dzwonek rozległ się nieśmiało, ale to już było trzecie pukanie. Akurat myła okno i nie od razu zdążyła wyjść Za drzwiami stała młoda dziewczyna, bardzo słodka, ale blada, z zapłakanymi oczami.

Zofio, mówią, iż pani wynajmuje pokój?

Ach, te sąsiedztwo! Zawsze ktoś do mnie przysyła! Nie wynajmuję, nigdy nie wynajmowałam.

Ale mówili, iż ma pani trzy pokoje.

No i co z tego? Mam obowiązek wynajmować? Przywykłam żyć sama.

Przepraszam Powiedziano mi, iż pani wierząca, więc pomyślałam

Dziewczyna, powstrzymując łzy, odwróciła się i zaczęła schodzić wolno po schodach. Jej ramiona drżały.

Kochanie, wróć! Jeszcze ci nie odmówiłam! Młodzi teraz tacy wrażliwi, od razu płaczą. Chodź do środka, pogadamy. Jak masz na imię? Możemy mówić sobie po imieniu?

Kinga.

Kinga? A w górach cię nie ciągnęło, dziecko?

Nie mam ojca. Jestem sierotą. Matki też nie miałam. Znaleźli mnie w klatce schodowej i zabrali na policję. Nie miałam choćby miesiąca.

No dobrze, nie gniewaj się. Chodź, herbaty się napijemy, pogadamy. Głodna jesteś?

Nie, kupiłam sobie drożdżówkę.

Drożdżówka, powiadasz! Ojej, ta młodzież, zupełnie o sobie nie dba, a potem w trzydziestce wrzody żołądka. Siadaj, grochówka jeszcze ciepła. Herbatę też odgrzejemy. Mam dużo konfitur. Mąż zmarł pięć lat temu, a ja i tak robię zapasy dla dwojga przyzwyczajenie. Zjemy, a potem pomożesz mi dokończyć myć okno.

Zofio, czy mogę coś innego zrobić? Kręci mi się w głowie, boję się, iż spadnę jestem w ciąży.

No proszę! To dopiero historia! Dałaś się skusić?

Dlaczego od razu tak myśleć? Jestem mężatką. Kamil, z tego samego domu dziecka. Ale poszedł do wojska. Niedawno był na przepustce. A gdy gospodyni dowiedziała się, iż jestem w ciąży, wyrzuciła mnie. Dała tydzień na wyniesienie się. Mieszkaliśmy niedaleko. Ale widzi pani okoliczności

Okoliczności Co ja z tobą zrobię? Przeniosę swoje łóżko do pokoju po Jacku. Dobra, ty zajmujesz mój pokój. Pieniędzy nie biorę, choćby o tym nie myśl wkurzyłabyś mnie. Idź po swoje rzeczy.

Niedaleko. Wszystko, co mamy z Kamilem, jest w worku na dole. Tydzień minął, a ja od rana chodzę od domu do domu z tym workiem.

I tak zostały we dwie Kinga kontynuowała naukę na krawcową. Zofia od lat była na rencie po ciężkim wypadku kolejowym, więc siedziała w domu, robiła na drutach serwetki, kołnierzyki, buciki dla dzieci i sprzedawała je na pobliskim targu. Jej wyroby rozchodziły się jak świeże bułeczki delikatne jak mgiełka, lekkie i zwiewne. W domu nie brakowało grosza. Część dochodu szła z warzyw i owoców z ogródka. W soboty pracowały tam razem z Kingą. W niedzielę Zofia szła do kościoła, a Kinga zostawała w domu, czytając i odpisując na listy ukochanego Kamila. Do kościoła chodziła rzadko, narzekając, iż boli ją głowa i plecy.

Pewnej soboty, gdy po zbiorach przygotowywały ziemię na zimę, Kinga gwałtownie się męczyła, więc Zofia odesłała ją do domku odpocząć i posłuchać starych winyli, które kiedyś kupiła z mężem. Tego dnia, po grabieniu, przyszła mama położyła się, by złapać oddech. Zofia paliła suche gałęzie, zamyślona. Nagle usłyszała krzyk Kingi: Mamo! Mamo! Szybko, chodź! Z zapartym tchem, zapominając o bolących nogach i plecach, Zofia pobiegła do domku. Kinga krzyczała, trzymając się za brzuch. gwałtownie namówiła sąsiada, by pomógł, i starą maluchą pomknęli do szpitala. Kinga jęczała: Mamo, boli! Ale to za wcześnie, dopiero w połowie stycznia powinnam rodzić! Mamo, módl się za mnie, umiesz to robić! Zofia płakała, szepcząc modlitwy.

Kingę zabrano na noszach, a sąsiad odwiózł Zofię do domu. Całą noc modliła się do Matki Boskiej, by dziecko było zdrowe. Rano zadzwoniła do szpitala.

Pani córce już lepiej. Cały czas pytała o panią i Kamila, płakała, ale się uspokoiła i zasnęła. Lekarz mówi, iż nie ma już ryzyka, ale musi tu zostać jeszcze kilka tygodni. Hemoglobina niska niech pani dopilnuje, by dobrze jadła i odpoczywała.

Gdy Kinga wróciła, rozmawiały do północy. Kinga wciąż mówiła o Kamilu.

Nie jest podrzutkiem jak ja. To sierota. Zawsze byliśmy razem w domu dziecka. Przyjaźniliśmy się od szkoły, potem pokochaliśmy. Jest dla mnie taki troskliwy. To coś więcej niż miłość. Widzi pani, często pisze. Chce pani zobaczyć jego zdjęcie? O, tutaj, drugi z prawej. Uśmiecha się

Przystojniak Zofia nie chciała jej martwić. Od dawna potrzebowała nowych okularów. Poza tym zdjęcie żołnierzy było małe, a ona nie widziała ani drugiego, ani trzeciego, ani piątego. Tylko zarysy Kinga, chciałam zapytać dlaczego nazwałaś mnie mamą w ogrodzie?

Och, zapomniałam, ze strachu. Stary nawyk z domu dziecka. Tam wszyscy dorośli to tatusiowie i mamusie, od dyrektora po hydraulika. Prawie się tego oduczyłam, ale czasem, gdy jestem zestresowana, każdy jest moją mamą. Przepraszam.

Rozumiem Zofia westchnęła ze smutkiem.

Ciociu Zosiu, opowiedz mi o sobie. Dlaczego w domu nie ma żadnych zdjęć męża, dzieci? Chyba ich pani nie miała?

Nie, nie miałam. Był syn, ale umarł, nie skończył roku. Po wypadku nie mogłam już mieć dzieci. Mąż był jak moje dziecko. Rozpieszczałam go, tylko kochać umiałam. Był dla mnie tym, kim Kamil jest dla ciebie całym światem. Gdy go pochowałam, schowałam wszystkie zdjęcia. Choć wierzę, iż jest u Boga, było mi bez niego za ciężko. Patrzeć na fotkęI wtedy, trzymając zdjęcie Kamila w dłoniach, Zofia uśmiechnęła się przez łzy, bo zrozumiała, iż los w końcu oddał jej nie tylko córkę, ale i wnuczkę, o której choćby nie śmiała marzyć.

Idź do oryginalnego materiału